| Piłka ręczna / ORLEN Superliga
Weekendowy turniej Final4 Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych zakończył sezon 2022/23 w klubowym szczypiorniaku. Polska PGNiG Superliga finiszowała blisko miesiąc temu, choć echa decydującego o mistrzowskim tytule meczu Barlinek Industrii Kielce z Orlen Wisłą Płock wciąż nie ucichły. W rozmowie z TVPSPORT.PL prezes zarządzającej rozgrywkami Superligi sp. z o.o. Piotr Należyty przedstawił stanowisko ligi ws. oświadczeń płockiego klubu oraz szeroko skomentował temat pracy sędziów, wsparcia handballowego VAR i zmian czekających rozgrywki w najbliższych miesiącach.
Maciej Wojs, TVPSPORT.PL: – Zacznijmy od podsumowania sezonu. Za nami kolejny rok zawodowych rozgrywek. Rok interesujący nie tylko dlatego, że losy mistrzostwa, gry w pucharach i utrzymania rozstrzygnęły się na samym finiszu.
Piotr Należyty, prezes Superliga sp. z o.o.: – Gdybym miał podsumować ten sezon jednym słowem, to powiedziałbym: emocjonujący. Rywalizacja sportowa trwała do samego końca – mowa o meczach o mistrzostwo, europejskie puchary i utrzymanie w lidze. To też niezwykle istotne z naszej perspektywy, że po raz pierwszy od wielu lat mieliśmy normalną procedurę spadków i awansów, bo sezon zamknęliśmy barażami z udziałem klubu PGNiG Superligi i Ligi Centralnej. Tych emocji było multum. Nie zapominajmy też o wynikach w europejskich pucharach, bo one były rekordowe – Orlen Wisła Płock po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a Barlinek Industria Kielce do finału. To fantastyczna sprawa. Fajne wyniki w Pucharze EHF osiągnęły też kobiece kluby. Ogółem, z dwóch lig po raz pierwszy w historii w pucharach wystartowało wszystkie dziewięć uprawnionych do tego klubów. Bardzo pozytywnie to oceniamy.
– Istotne były też dla nas kwestie pozasportowe. Szczególnie cieszy mnie wejście do rozgrywek Arged Rebud Ostrovii Ostrów Wielkopolski, której mecze cieszyły się ogromnym zainteresowaniem i na prawie każdym był komplet widzów. Do tego doszły Derby Wielkopolski rozgrywane z Energą MKS Kalisz, co nadało lidze dodatkowego kolorytu i korzystnie ją odświeżyło.
– Prężnie działaliśmy też w temacie projektów szkoleniowych. Kontynuowaliśmy rozpoczętą ponad rok temu pracę z sędziami, a do tego ruszyły szkolenia delegatów. To bardzo ważne projekty, bo oba przekładają się na poziom sędziowania i współpracę pomiędzy tymi grupami. Oczywiście mam świadomość, że wciąż mamy dużo do zrobienia w tym zakresie, ale chcę podkreślić, że ta praca trwa. Przed sezonem po raz pierwszy mieliśmy też szkolenie dla trenerów. To była przestrzeń do wymiany doświadczeń na różnych płaszczyznach, zresztą w podobnych tego typu przedsięwzięciach uczestniczyli również prezesi i pracownicy działów marketingów.
– Na koniec bardzo ważna dla nas część: cyfryzacja. W tym zakresie zrobiliśmy bardzo dużo. Dość powiedzieć, że oddaliśmy 15 nowoczesnych stron internetowych klubów, weszliśmy na nowe platformy, za co po raz drugi z rzędu dostaliśmy nagrody biznesu sportowego. Intensywnie pracowaliśmy też nad kwestią komercjalizacji w zakresie przychodów, tego jak ta liga się rozwija i jakie środki przekazujemy później do klubów. Myślę, że na przełomie lipca będziemy o tym informowali nieco więcej.
– To wszystko traktuję jako mocne podwaliny do dalszego rozwoju. Są oczywiście rzeczy, które nie budzą mojego zadowolenia, ale taki punkt wyjścia przed kolejnymi rozgrywkami uważam za bardzo dobry.
– Wspomniał pan o sędziach, a to temat, który już po ostatnim meczu sezonu rozpalił środowisko polskiej piłki ręcznej za sprawą działań klubu z Płocka, który po decydującym o mistrzostwie Polski spotkaniu w Kielcach wystosował do sędziów i delegata przedsądowe wezwanie do złożenia wyjaśnień ze swoich działań, wyliczając arbitrom 34 błędy na swą niekorzyść, przy sześciu na niekorzyść rywali. Zarówno Płock, Kielce, jak również Kolegium Sędziów ZPRP wydały w tej sprawie oświadczenia. Dlaczego głosu nie zabrała Superliga?
– Tych powodów było kilka. Po pierwsze, do nas nie wpłynął żaden dokument, który umożliwiłby lub zobowiązywał do reakcji. To stricte formalna sprawa – skoro nic nie wpłynęło, to na nic nie odpowiadaliśmy.
– Podstawowym jednak powodem jest okoliczność, że Zarząd Superligi uważa, że jakiekolwiek jego komentarze w tej sprawie przed zakończeniem formalnych procedur byłyby niewłaściwe. Co prawda Orlen Wisła Płock nie złożyła formalnego protestu, dotyczącego naruszenia przepisów gry w piłkę ręczną, co może budzić zdziwienie, w świetle jej następnych kroków i zarzutów medialnych. Tym niemniej z jej oświadczenia zdaje się wynikać, że sprawa może mieć swoją kontynuację na drodze formalno-prawnej. Ponadto, Komisarz Superligi, w związku ze zdarzeniami na meczu oraz po jego zakończeniu, wszczął cały szereg postępowań, które również nie zostały jeszcze zakończone.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kielce i Płock pod lupą Komisarza Superligi. Chodzi o "świętą wojnę"
– Superliga jest gotowa i od dawna wręcz zachęca kluby do podejmowania dyskusji we wszystkich tematach dotyczących rozgrywek, w tym jakie działania należy podjąć dla zapewnienia jak najwyższego poziomu sędziowania meczów. Czym innym jest jednak dyskusja nad rozwiązaniami systemowymi, a czym innym udział w debacie na temat odczuć czy też ocen dotyczących przebiegu konkretnego meczu. To powinno się odbywać w odpowiedniej formie i w ramach prawnych określonych przepisami. Rzeczowa dyskusja i zakres konkretnych rozwiązań możliwych do wdrożenia wymaga jednak, aby poziom emocji uległ zdecydowanemu obniżeniu, w stosunku do tego, co ma miejsce obecnie.
– Już dwa lata temu, tuż przed tym jak uruchomiliśmy projekt szkolenia sędziów Elite 2023, powiedziałem w wywiadzie, że absolutnie nie akceptujemy tego, by kluby próbowały uchylać się od odpowiedzialności za wynik i nie będziemy tolerować jakichkolwiek form presji na sędziów. To stanowisko jest nadal aktualne. Odnosząc się bezpośrednio do tej sytuacji, mogę tylko powiedzieć, że rozumiem ogromnie rozczarowanie Orlen Wisły Płock wynikiem meczu w Kielcach, bo była przed wielką szansą, by zdobyć mistrzostwo Polski. Na pewno nie będziemy jednak akceptować i wchodzić w publiczną wymianę oświadczeń, bo to do niczego nie prowadzi, jest niezgodne z dobrymi praktykami w sporcie oraz regulaminami i przepisami. Nas jako Superligę interesuje natomiast szukanie rozwiązań i pomysłów mających na celu rozwój dyscypliny w sposób konstruktywny i zgodny z przyjętymi normami.
– Wisła w pierwszym dokumencie podnosiła temat naruszenia zasad fair play poprzez błędne w ocenie klubu decyzje sędziów. Jak traktuje pan taki argument i jak jako liga oceniliście pracę arbitrów w tym konkretnym spotkaniu?
– Ten mecz był przez nas analizowany i praca sędziów również została przez nas oceniona. Mogę tylko powiedzieć, że twierdzenie, że sędziowie nie popełnili żadnego błędu, nie byłoby prawdziwe. Tyle tylko, że takie twierdzenie nie byłoby prawdziwe w odniesieniu do żadnego meczu piłki ręcznej. Co więcej, w każdym meczu, czy to w Polsce czy Europie, sędziowie te błędy popełniają i będą popełniać, bo taka jest specyfika dyscypliny. Piłka ręczna jest tak szybką i skomplikowaną grą, że często niuanse decydują o tym, czy podjęta zostanie decyzja w jedną bądź drugą stronę. Czasami o dziwo można podjąć je w obie strony – i obie będą prawidłowe.
– Od początku mówimy o tym, że poprzez cykl prowadzonych szkoleń chcemy nie tylko podnosić poziom pracy sędziów, ale też wypracować jednolitą linię sędziowania – taką, jaka jest w rozgrywkach w europejskich pucharach. W takiej spójnej linii chcemy, by prowadzone były mecze Superligi. To wymaga jednak ogromnej pracy ze strony środowiska sędziowskiego – i ta praca się toczy, chociażby poprzez program Elite 2023. W jego ramach arbitrzy spotykają się dwa razy w sezonie na szkolenia z międzynarodowymi szkoleniowcami sędziowskimi – był u nas szef sędziów IHF, był też szef sędziów EHF. By wejść na wysoki poziom, potrzeba czasu i pracy. Mnie osobiście cieszy to, że gdy rozmawiamy z klubami, trenerami i zawodnikami, to zgodnie przyznają, że poziom się sukcesywnie podnosi. Na starcie tego programu mówiłem, że potrzebujemy około trzy-cztery lata, żeby mieć namacalne efekty pracy. Nie jesteśmy więc nawet w połowie drogi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Superliga i ZPRP rozpoczynają program szkoleń dla polskich sędziów
– Jest jeszcze jeden istotny element, o którym mówiłem też od początku: chcemy, by polscy sędziowie zbudowali swój autorytet. Mam poczucie, że gdyby wspomniany mecz w Kielcach identycznie poprowadziła zagraniczna para sędziowska, to tej dyskusji byłoby zdecydowanie mniej. Dostrzegamy to, że nasze kluby inaczej zachowują się wobec sędziów w rozgrywkach europejskich, a inaczej w rozgrywkach ligowych. To już się zmienia, doszło do poprawy, ale wciąż jest wiele do zmiany. Mam też świadomość, że błędy były i będą, podobnie jak i narzekania. Piłka ręczna to kolejna dyscyplina, w której pracuję i tak jak w poprzednich, tak i tu słyszę narzekania na pracę sędziów. My jako liga będziemy dążyli do tego, by tych błędów było jak najmniej, by linia sędziowania była spójna, ale też jednocześnie nie będziemy akceptowali prób wywierania presji na sędziów i zdjęcia z siebie odpowiedzialności za niepowodzenia. I mówię tu o każdym rodzaju presji, od tej wywieranej przez kibiców w trakcie meczu, po tę która pojawia się już po jego zakończeniu – z reguły ze strony klubu, który przegrał rywalizację sportową.
– W jakim gronie dokonana została wspomniana analiza?
– Tak jak powiedziałem wcześniej, nie są to informacje, które wymagają omawiania publicznego. Pozostańmy przy tym, że podstawowym organem uprawnionym do dokonywania ocen i analiz jest Kolegium Sędziów ZPRP. Nie oznacza to jednak, że Superliga we własnym zakresie i na własne potrzeby nie może zasięgać opinii uzupełniających i to zarówno ekspertów polskich jak i międzynarodowych.
– Kończąc wątek arbitrów: w poprzednich rozgrywkach oba mecze Kielce vs. Płock prowadzili sędziowie z zagranicy. W tym sezonie postawiliście na polskich arbitrów. Mając obecną perspektywę nie żałuje pan tej decyzji czy może zeszłoroczne rozwiązania były wyłącznie swego rodzaju testem, a wy jako Superliga chcecie stawiać na sędziów z Polski?
– Zdecydowanie chcemy stawiać na Polaków i mówimy o tym od początku. Po to też zainicjowaliśmy program szkoleń, by podnosić poziom i umiejętności naszych sędziów. Chcemy doprowadzić do tego, by dołączyli do międzynarodowej elity i sędziowali mecze w Lidze Mistrzów. W tym sezonie postanowiliśmy, że to odpowiedni moment, by polscy sędziowie prowadzili mecze Płocka z Kielcami. Jak będzie dalej? Myślę, że to za wcześnie, by na to pytanie odpowiadać. Będziemy jeszcze rozmawiali na ten temat i myślę, że jak spokojnie przeanalizujemy wszystkie trzy spotkania – bo mówię tu też o finale Pucharu Polski – to wypracujemy wspólne stanowisko i zastanowimy się, jakie decyzje podjąć dalej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Puchar Polski znów dla Wisły! Kielce przegrały i straciły dwóch graczy
– Po meczu w Kielcach kibice jeszcze głośniej domagali się wprowadzenia handballowego VAR-u...
– Testowaliśmy to rozwiązanie w tym sezonie na kilku meczach, chcieliśmy wypracować optymalne ustawienia kamer, ale też sprawdzić różne systemy. Warto pamiętać, że wideoweryfikacja nie rozwiąże wszystkich problemów piłki ręcznej. Ona może pomóc maksymalnie kilka razy w meczu, bo nie możemy zabić dynamiki gry, robiąc co chwilę przerwy na weryfikację. Poza tym pamiętajmy, że nie wszystkie wydarzenia boiskowe podlegają weryfikacji. Podchodzimy więc do tego tematu ostrożnie i uważnie go analizujemy.
– Rozmawialiśmy na temat VAR-u rok temu i wówczas wspominał pan, że to bardzo kosztowny wydatek. Jak to wygląda teraz? Czy jesteście bliżej wprowadzenia systemu VPS czy może wciąż pozostaje to na etapie testów?
– Testy mamy za sobą, teraz jest etap analizy i wyboru konkretnego rozwiązania. Musimy zdecydować, jak taki system miałby funkcjonować. Będziemy dyskutować też o tym, w którym momencie rozgrywek go wdrożyć, bo na pewno nie wprowadzimy go od razu na cały sezon. VAR-u nie będzie więc od startu nadchodzącego sezonu, bo to po prostu bardzo kosztowne rozwiązanie. Nie jestem jeszcze w stanie powiedzieć, w którym dokładnie momencie go uruchomimy. Nie chcemy na pewno zrobić tak, jak kilka tygodni temu zrobił EHF, przed finałami Ligi Mistrzyń, wprowadzając nagle challenge dla trenerów, z czym zespoły nie miały wcześniej do czynienia. W najbliższych tygodniach przeanalizujemy wyniki naszych testów i zastanowimy się, co dalej. Będziemy też przyglądać się, co w tym zakresie będzie chciał zrobić EHF.
– Bierzecie pod uwagę również wprowadzenie systemu challenge?
– Tak, braliśmy to pod uwagę. To jednak naprawdę delikatne sprawy, a my jako liga musimy to najpierw przedyskutować, by nie wprowadzić czegoś, co wywróci nam rozgrywki do góry nogami. Mówię to też z myślą o naszych zespołach grających w Europie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rewolucja w piłce ręcznej. Handball ma być jak... siatkówka
– Mówi pan, że zastanawiacie się w którym momencie sezonu wprowadzić VAR. Domyślam się, że ku temu sprzyjać będzie zapowiadana zmiana systemu męskich rozgrywek. Może pan potwierdzić, że w sezonie 2023/24 wracamy do play-offów i jeżeli tak, to jak miałyby wyglądać – czy rywalizacja toczyłaby się do określonej liczby zwycięstw, czy może byłby to powrót do systemu mecz i rewanż?
– Powiem na razie tak: w nowym sezonie tych zmian będzie trochę. Szczegóły podamy w lipcu i... to tyle, co mogę powiedzieć na tym etapie. Już w tym sezonie pracowaliśmy wspólnie z klubami nad wypracowaniem takiego schematu, który jednocześnie sprawi, że rozgrywki staną się jeszcze bardziej atrakcyjne, ale też pozwoli klubom być dobrze przygotowanym do gry w Europie. Konsultowaliśmy szereg różnych rozwiązań dotyczących terminarza i systemu rozgrywek – podkreślam to, by nie pojawiły się głosy, że zdecydowaliśmy o tym sami. Wszystkie kluby były pytane o opinie, wspólnie omawialiśmy terminarz i system rozgrywek i na tej podstawie szukaliśmy odpowiednich rozwiązań. W tym sezonie w terminarzu m.in. przychyliliśmy się do pewnych próśb klubów grających w Europie, by umożliwić im grę na wszystkich frontach. To dlatego między meczami ćwierćfinałowymi Ligi Mistrzów była przerwa i dopiero po nich rozegraliśmy ostatnią serię. Ten schemat był konsultowany ze wszystkimi klubami, ich przedstawiciele mogli nanieść swoje poprawki i pomysły. My to braliśmy pod uwagę, dyskutowaliśmy i wypracowaliśmy taki system.
– Jeśli zaś chodzi o nadchodzące rozgrywki – w zeszłym tygodniu mieliśmy kolejne spotkanie z klubami, na którym finalnie omówiliśmy wygląd terminarza. To już w 99 procentach było wypracowane na początku roku, ale teraz to podsumowaliśmy. Proszę więc kibiców jeszcze o chwilę cierpliwości. Tak jak powiedziałem – zmian będzie sporo i w lipcu będziemy gotowi, by o nich informować.
– Jeśli dojdzie do zmiany systemu, czy w takim razie sezon będzie dłuższy i do wyłonienia mistrza Polski potrzebnych będzie więcej spotkań niż w ostatnich trzech latach?
– Zasada jest taka, że rozgrywki musimy zakończyć najpóźniej tydzień przed Final4 Ligi Mistrzów. To wariant z najpóźniejszym terminem. Nasze rozgrywki na pewno jednak będą dłuższe niż w poprzednich sezonach i tych spotkań do rozegrania będzie więcej. Ostatnie ustalenia odnośnie terminów zależą od tego, w których europejskich rozgrywkach zagrają nasze kluby – bo może to być Liga Mistrzów, a może być Liga Europejska. Szczegóły w lipcu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzy zamiast jednego? W Lidze Mistrzów może grać więcej polskich klubów!
– Kibice dopytują też o to, gdzie w nowym sezonie będzie można oglądać rozgrywki PGNiG Superligi.
– Procedurę sprzedaży praw telewizyjnych rozpoczęliśmy ponad rok temu i dotyczy ona kilku pakietów – głównego nadawcy, praw streamingowych, praw bukmacherskich i praw na rynki międzynarodowe. Część umów mamy już sfinalizowanych, część finalizujemy. W lipcu będziemy ogłaszali szczegóły dla poszczególnych kontraktów – gdzie będzie można śledzić rozgrywki, w jakiej formie i co będzie się z nimi działo. Jeszcze raz proszę o cierpliwość.
– Praca z sędziami, VAR – to dwa główne pola rozwoju Superligi, o których rozmawialiśmy. Nad czym jeszcze będziecie się skupiać przez nadchodzące 12 miesięcy?
– Mamy de facto trzy pola, w których będziemy bardzo mocno stawiali na rozwój. Po tym, jak skończyła się pandemia i kibice wrócili na trybuny, w najbliższych 2-3 latach będziemy mocno angażowali kluby do pracy nad frekwencją. W tym sezonie mieliśmy ok. 300 tysięcy widzów w halach. W przyszłym celem będzie przynajmniej 350 tysięcy. Chcemy też, by kluby jeszcze mocniej postawiły na pracę na szerszych polach niż sam sport, bo to szereg rzeczy sprawia, że mecze są widowiskiem. To będzie nasz ogromny cel, by zwiększyć zainteresowanie. Tu szczególnie mogę pochwalić Arged Rebud Ostrovię Ostrów Wielkopolski i Barlinek Industrię Kielce, gdzie ta praca ma się bardzo dobrze i odzwierciedlają to dwa pierwsze miejsca, jeśli chodzi o najwyższą frekwencję w lidze, ze sporą przewagą nad pozostałymi klubami.
Następne
– Drugim elementem, który wiąże się z tym, o czym już mówiłem, będą szeroko rozumiane działania społeczne. Wspomniane Kielce i Ostrów robią tego bardzo dużo. Samych spotkań w szkołach z dziećmi i tym podobnych akcji w Ostrowie robi się kilkadziesiąt w sezonie. Chodzi o obecność w lokalnej społeczności. W ramach tego punktu jest też popularyzacja piłki ręcznej. Skoro w danym mieście mamy klub zawodowy, to ważne jest, by przynajmniej kilkanaście razy w roku odwiedzić szkołę, by dzieciaki porzucały piłkę i zobaczyły czym jest ten sport. To później przekłada się na całą dyscyplinę, co jest dla nas strategicznie ważne, by nasze zespoły rozwijały się i by piłka ręczna – a docelowo reprezentacja – była na wysokim poziomie. Nie mówię tu stricte o szkoleniu młodzieży w ramach rozgrywek młodzieżowych, bo to kompetencja Związku Piłki Ręcznej w Polsce i to dla nas naturalny cel.
– Trzecim polem będzie cyfryzacja, nad którą dużo pracowaliśmy już w trakcie pandemii. Na pewno jednak będziemy chcieli przeskakiwać na kolejne pola. Oddaliśmy do użytku 15 stron internetowych klubów, a jeszcze kilka mamy do oddania. Do tego dochodzą projekty dla kibiców, które mam nadzieję, będą wzbudzały zainteresowanie, jak choćby Fantasy Handball Manager. Do tego dochodzą oczywiście działania i rozwiązania terenowe. To wszystko w dużym skrócie. Część z tych elementów musimy jeszcze przedyskutować i przeanalizować, ale część będziemy już wkrótce komunikować i wdrażać. Pracy jednak na pewno nie zabraknie.