W drugiej, kompromitującej połowie reprezentacja Polski straciła trzy gole, grając z 171. zespołem rankingu FIFA. Za postawę defensywy odpowiedzialny był m.in. Jakub Kiwior. – Straciliśmy jedną bramkę i gra przestała się nam układać. Potem dostaliśmy drugą, następnie trzecią. Chcieliśmy bardzo, ale sami nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, o co chodziło i dlaczego tak wyszło – powiedział nam obrońca Arsenalu.
KORESPONDENCJA Z KISZYNIOWA
Wtorkowy wieczór przejdzie do niechlubnej historii polskiego futbolu. Biało-czerwoni ponieśli kompromitującą porażkę z reprezentacją Mołdawii. Dla rywala było to największe i najważniejsze zwycięstwo w historii. Dla zespołu Fernando Santosa mecz, który po prostu nie miał prawa się przydarzyć. – Wielokrotnie byliśmy w takiej sytuacji, że prowadziliśmy do przerwy. Nie wiem, co się stało. Straciliśmy jedną bramkę i gra przestała się nam układać. Potem dostaliśmy drugą, następnie trzecią. Chcieliśmy bardzo, ale sami nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, o co chodziło i dlaczego tak wyszło – przyznał nam Kiwior.
Obrońca Arsenalu często podłączał się do akcji ofensywnych, brał udział w rozgrywaniu piłki, starał się ją wyprowadzać i dokładnie dogrywać do kolegów. Znacznie gorzej radził sobie w swoich podstawowych obowiązkach. – Mołdawia po przerwie wyszła wyżej, zaatakowała pressingiem i uwierzyła w siebie. Napędził ich pierwszy gol i potem szli za ciosem. Gdyby nie gol na 1:2, to wszystko inaczej by wyglądało, ale no cóż… Wszystkie bramki padły po naszych prostych błędach i możemy powiedzieć, że sami je sobie strzeliliśmy. Nie powinniśmy robić takich rzeczy. Błyskawicznie zostaliśmy ukarani – dodał.
Na stadionie w Kiszyniowie zasiadło wielu polskich kibiców. Organizatorzy przyznali tysiąc wejściówek, jednak do stolicy Mołdawii przyjechało znacznie więcej naszych fanów. – Ciężko będzie nam zapomnieć o tym wieczorze. Przyjechaliśmy tu z nastawieniem, żeby zakończyć sezon zwycięstwem. Cieszymy się, że mieliśmy taki doping na trybunach i tyle osób przyjechało tu dla nas. Dlatego możemy jedynie przeprosić kibiców. Na pewno nie takiego wyniku oczekiwali. Ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć – podsumował Kiwior.
Następne