21 cze 2023 | Igrzyska europejskie / Kajakarstwo sprint

Kanadyjkarka Sylwia Szczerbińska specjalnie dla TVPSPORT.PL: to przedsmak, najważniejsze są przyszłoroczne igrzyska

Robert Bońkowski

Igrzyska Europejskie, to przedsmak przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich – mówi specjalnie dla TVPSPORT.PL kanadyjkarka Sylwia Szczerbińska. Białostoczanka powalczy o medal Igrzysk Europejskich w dwóch startach.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Rozpoczynają się Igrzyska europejskie! Sprawdź plan transmisji

Oto kadra Polski na igrzyska. Oni powalczą o medale!

Czytaj też

Dawid Kubacki i Jerzy Janowicz wystąpią na igrzyskach europejskich w Krakowie (fot. PAP)

Oto kadra Polski na igrzyska. Oni powalczą o medale!

Robert Bońkowski, TVPSPORT.PL: – Kraków was godnie przywitał?
Sylwia Szczerbińska: – Sama impreza jest niecodzienna. Ale rzeczywiście Kraków przywitał nas bardzo dobrze. Jest świetna pogoda do organizacji takich zawodów. Czuć przedsmak przyszłorocznych Igrzysk Olimpijskich.

– Przebiegi przed najważniejszą imprezą dla każdego sportowca?
– Tak. Organizacja stoi na bardzo wysokim poziomie.

– Czy można powiedzieć, że rozmawiam z medalową nadzieją Polski w Igrzyskach Europejskich?
– Nie lubię pompować w ten sposób balonika. Wiadomo, mam nadzieję na medal, ale nie powiedziałabym o sobie, że przyjechałam na igrzyska po złoty krążek. Choć w sporcie wiele może się wydarzyć. Chcę dać z siebie wszystko, a co z tego wyjdzie? Okaże się!

– Z ostatnich startów nie byłaś zadowolona?
– To prawda. Nie było tak, jak chciałam. Spodziewałam się nieco lepszych rezultatów, natomiast dopadła mnie wtedy choroba i nie wszystko potoczyło się po mojej myśli. Wydaje mi się, że teraz jest już lepiej. Przede wszystkim jestem zdrowa.

– Jak oceniasz swoją formę?
– No na pewno nie jestem w najwyższej formie.

– Rok temu podczas mistrzostw była wyższa?
– Tak. Wtedy mieliśmy start pod koniec sierpnia. Mieliśmy wówczas mistrzostwa świata i po dwóch tygodniach przerwy mistrzostwa Europy. Wtedy ta forma naprawdę była najwyższa. Teraz do końca nie czuję się tak, jak przed rokiem. Szczerze mówiąc, najbardziej interesują nas tegoroczne mistrzostwa świata, bo tam będę w swojej osadzie walczyła o kwalifikację olimpijską. Igrzyska Europejskie, to swego rodzaju przystanek przed kwalifikacjami.

– Gdzie w randze zawodów, w których starowałaś, znajdują się Igrzyska Europejskie?
– Jest z nami wielu olimpijczyków. Oni mogą rzeczywiście porównać tę imprezę do igrzysk olimpijskich. Ja tego jeszcze zrobić nie mogę. Jest to jednak dla mnie przedsmak. Muszę przyznać, że organizacja zawodów jest na bardzo wysokim poziomie, wygląda to wszystko prestiżowo.

– Ale, jak wspomniałaś, najważniejsze są późniejsze starty i walka o kwalifikację olimpijską?
– Tak. To mój priorytet. Po Igrzyskach Europejskich mamy tydzień przerwy. Później rozpoczynamy bezpośrednie przygotowania do startu w mistrzostwach świata. O kwalifikację olimpijską będę walczyć w osadzie z Julią Walczak na dystansie 500 metrów. Jeśli w tym roku by się coś nie udało, to będą jeszcze odpowiednie zawody w przyszłym roku, ale jestem spokojna o to, że z Julią znajdziemy się wśród ośmiu najlepszych osad z kwalifikacją.

– W Krakowie wystartujesz w dwóch konkurencjach. Kategoria C2 na 500 metrów z Julią Walczak i w mixie na 200 metrów z Aleksandrem Kitewskim. To dwa różne wyścigi…
– Oba starty bardzo się od siebie różnią. Niby podobnie płyniemy do przodu, ale te starty są zróżnicowane. Przede wszystkim dystans 500 metrów jest bardziej męczący. Start z Aleksandrem jest z kolei z inną szybkością, a wszystko trwa kilkadziesiąt sekund.

– Na którym dystansie lepiej się czujesz?
– Przez swoje warunki fizyczne lepiej czuję się na dystansie 500 metrów.

– Czy Polska sportami wodnymi stoi?
– Kajakarstwo ma swój czas. Tych medali nasi reprezentanci zdobywają dużo. U kanadyjkarzy i kanadyjkarek również worek z medalami się rozwiązał. Myślę, że przynosimy wiele emocji naszym kibicom.

– Przed naszą rozmową zastanawiałem się, czy kanadyjkarze reprezentują Polskę w tej imprezie, czy jednak Białystok, bo przecież jesteście zawodnikami miejskiego klubu Cresovia?
– Rzeczywiście coś w tym jest. Aleksander (Kitewski przyp. red.) wzmocnił nasz białostocki klub. Białystok wysłał na zawody bardzo silną reprezentację. Przed tygodniem startowaliśmy w klubowej osadzie, a teraz startujemy podobnie, z różnicą tego, że na piersi mamy orła.

– Za rok igrzyska olimpijskie. To dla ciebie ten czas, w którym wiesz, że przyszłe igrzyska olimpijskie mogą zapewnić ci medal?
– Mam w głowie tę myśl, że nadchodzi mój czas. Rzeczywiście od zeszłego roku poczułam siłę do startów. Wiem, że muszę ten czas wykorzystać w stu procentach. No bo kiedy, jak nie teraz? Wszystko idzie w kierunku, bym wystartowała w igrzyskach, dlatego daję z siebie wszystko na treningach, by być najlepszą wersją sportowca, jaką mogę być.

– Białystok bardzo chciałby mieć pierwszą medalistkę olimpijską.
– Też bym tego chciała! To jest moje marzenie, które stało się moim celem.

– Jesteście też w ostatnim czasie bardzo zauważani przez władze Białegostoku i województwa podlaskiego.
– To prawda. Zostałam ambasadorką białostockiego sportu, ponadto z Aleksandrem otrzymaliśmy nagrody marszałka województwa dla najlepszych sportowców. To bardzo mnie cieszy, bo wsparcie pozwala mi się lepiej przygotować do zawodów, a dzięki temu, że otrzymaliśmy wyróżnienia, to mówią o nas media, tym samym docieramy z naszą dyscypliną do szerszego grona kibiców.

Oto kadra Polski na igrzyska. Oni powalczą o medale!