Mecz z Mołdawią przejdzie niestety do historii polskiej piłki nożnej. Skompromitowali się nasi reprezentanci, nerwowo było również w sektorze naszych kibiców. Po zakończeniu spotkania doszło do bójki.
KOREPSONDENCJA Z KISZYNIOWA
Biało-czerwoni w katastrofalnym stylu ulegli 171. zespołowi rankingu FIFA. Polacy do przerwy prowadzili 2:0, żeby ostatecznie przegrać 2:3. Po przerwie gospodarze zdominowali zespół Fernando Santosa. W Kiszyniowie doszło do kompromitacji i jednego z największych blamażów w historii naszego futbolu.
“Wszędzie jeździmy i tylko się za was wstydzimy” – to jedna z wyjątkowych, bo cenzuralnych przyśpiewek, które pojawiły się po ostatnim gwizdku słowackiego arbitra kadrowicze na sektorze polskich kibiców. Dominowało głośne: “Wypierd***ć”. Sektor gości głośno skandował też okrzyki “Je*** PZPN”, które niosły się w trakcie udzielania wywiadów przez kadrowiczów.
Na środku boiska stanął Jan Bednarek i dał znak w kierunku kolegów, aby drużyna podeszła do sektora zajmowanego przez ponad tysiąc polskich kibiców. Piłkarze nieśmiało zaczęli zmierzać w ich stronę, jednak wtedy wulgaryzmy nabrały jeszcze większej mocy. Wtedy reprezentanci Polski odwrócili się i ruszyli w stronę szatni. Bednarek i Piotr Zieliński rozmawiali potem z innymi kibicami, którzy znajdowali się w środkowym sektorze boiska. Fani w trakcie telewizyjnych wywiadów ponownie skandowali wulgaryzmy w stronę PZPN.
Zrobiło się bardzo nerwowo. Ta sytuacja podzieliła polskich kibiców. Część z nich miała pretensje, że z sektora gości w stronę kadrowiczów kierowane są wulgaryzmy. W tym gronie znaleźli się m.in. przedstawiciele kibicowskiego ruchu Siarki Tarnobrzeg. Sytuacja mocno poróżniła polskich fanów. Doszło do przepychanek i wewnętrznej bójki, która dość szybko została zażegnana. Jednak przez moment na sektorze biało-czerwonych było bardzo niebezpiecznie. Po wyjściu z niego nie doszło już do eskalacji i innych incydentów.