Nie milkną echa sensacyjnej porażki reprezentacji Polski z Mołdawią (2:3). Głos w sprawie spotkania zabrał były selekcjoner polskiej kadry, Jerzy Brzęczek, który wrzucił szpilkę w kierunku Roberta Lewandowskiego. – Zabrakło koncentracji, ale też przywództwa na boisku. "Lewego" bardzo szanuję jako piłkarza, ale czasem brakuje reakcji z jego strony, która pomogłaby drużynie – opowiada w rozmowie z "WP Sportowe Fakty".
20 czerwca zapisze się w historii polskiej piłki nożnej jako jeden z najbardziej kompromitujących dni. Polska, pomimo prowadzenia 2:0 po pierwszej połowie, przegrała z Mołdawią 2:3. Nigdy wcześniej biało-czerwoni nie przegrali z drużyną z tak niskiego miejsca w rankingu FIFA (171.). Polacy w trzech meczach zdobyli tylko trzy "oczka" i spadli w grupie eliminacyjnej na czwarte miejsce w grupie. Wyprzedzają tylko Wyspy Owcze.
– Gubi nas to, że przestaliśmy w ogóle mieć pokorę. Wszystkim się wydaje, że teraz to już z automatu awansujemy na każdą wielką imprezę, bo tak było w ostatnich latach i nam się to po prostu należy. Tymczasem Włosi nie pojechali dwa razy z rzędu na mundial, Holendrzy nie zakwalifikowali się na mistrzostwa Europy (2016) i na mistrzostwa świata (2018). A jakie to są nacje piłkarskie? Co? U nich jest złe szkolenie? Kiepscy trenerzy? Słabi piłkarze? No chyba nie. Kochamy piłkę nożną także za to, że uczy pokory. My za tę wtorkową lekcję pokory słono płacimy – opowiada w rozmowie z "WP Sportowe Fakty" były selekcjoner reprezentacji, Jerzy Brzęczek.
– Myślę, że przy prowadzeniu 2:0 stracili czujność. Byli przekonani, że mecz jest już ułożony i nic złego się nam nie stanie. Widać było, że zabrakło koncentracji. Ale zabrakło też przywództwa na boisku. Nie było na boisku ani jednego zawodnika, który potrafiłby odpowiednio zareagować na to, że mecz nam skręcił w złą stronę. Drużyna się kompletnie rozsypała.
W pierwszej połowie Robert Lewandowski zdobył bramkę i zanotował asystę, ale w drugiej połowie był kompletnie niewidoczny. Po porażce kapitan kadry został skrytykowany za swoją postawę na murawie i za brak zdolności przywódczych. Szpilkę w kierunku "Lewego" skierował też Brzęczek.
– Ja "Lewego" bardzo szanuję jako piłkarza, bo jego klasa sportowa jest niepodważalna. Ale myślę, że już część kibiców widzi, że brakuje czasem w meczu, a czasem już po spotkaniu, takiej reakcji z jego strony, która pomogłaby drużynie, poniosłaby zespół. On jest najbardziej potrzebny drużynie w kryzysowych momentach, bo jak się na boisku wszystko dobrze układa, to każdy zawodnik sobie poradzi. Lider jest od brania ciężaru na swoje barki, gdy inni tego ciężaru nie są w stanie unieść – opowiada, a następnie kontrastuje Lewandowskiego z byłym kapitanem kadry, Jakubem Błaszczykowskim.
– Nie chcę tu porównywać Roberta do Kuby pod tym względem, bo niczemu to nie służy. Kuba był wyjątkowy. Ma silną osobowość, otacza wszystkich szacunkiem i nie boi się brać odpowiedzialności na swoje barki. Ale wiem, że z taką charyzmą to trzeba się urodzić, nie każdy ją ma.
Robert Lewandowski i spółka najbliższe starcie rozegrają 7 września. Wówczas – w eliminacjach do Euro 2024 – zmierzą się na PGE Narodowym z Wyspami Owczymi. Trzy dni później zagrają na wyjeździe z Albanią.
Następne