{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Wojciech Klich: Mateuszowi nie można odmówić upartości
Dominik Pasternak /
Dzień ojca to świetna okazja, żeby przedstawić tych, którzy stoją za karierami znanych sportowców. Jednym z nich jest Wojciech Klich, czyli tata 41-krotnego reprezentanta Polski, Mateusza Klicha. – Obecnie większość rodziców chce zrobić z synów Messiego. Nie myślą nad tym, że coś może pójść nie po ich myśli. Wydaje się to absurdalne, ale jest prawdziwe. Ja nigdy nic Mateuszowi nie narzucałem, dzięki temu zaszedł tak daleko – stwierdził.
Ciemne chmury nad Santosem. "Baronowie" chcą jego dymisji
Dominik Pasternak, TVPSPORT.PL: – Łatwo jest być ojcem piłkarza?
Wojciech Klich (ojciec Mateusza Klicha): – Na początku nie jest łatwo, bo dzieciaki w większości nie słuchają rodziców. Wszystko chcą robić po swojemu. Z biegiem lat to się zmienia i obserwacja dorastania to sama przyjemność. Oczywiście, nie zawsze jest kolorowo, ale przeżywanie dobrych i złych momentów mocno kształtuje.
— A jak duże znaczenie mają rodzice w karierze piłkarza?
— Bardzo duże, bo obecnie większość rodziców chce zrobić z synów Messiego. Nie myślą nad tym, że coś może pójść nie po ich myśli. Wydaje się to absurdalne, ale jest prawdziwe. Ja nigdy nic Mateuszowi nie narzucałem, dzięki temu zaszedł tak daleko.
— Mateusz odziedziczył jakieś pana cechy, które pozwoliły mu zrobić karierę?
— On ma świetną wytrzymałość. Przez tyle lat grania nigdy nie miał poważnej kontuzji. Co do charakteru, to trochę się różnimy. Ja byłem buńczuczny, nie dawałem sobie w kaszę dmuchać na boisku. Mateusz też nie daje łatwo za wygraną, ale jest zdecydowanie grzeczniejszy, ułożony. Gra mniej agresywnie ode mnie. Niemniej jednak nie można odmówić mu też upartości. Pamiętam, jak miał 10 lat i poszliśmy na boisko. Chciałem mu pokazać, jak strzelać rzuty wolne. Niestety, ale nie udało mi się tego zrobić, bo syn stwierdził, że wie lepiej i sam poszedł trenować. Zostało mu to do dzisiaj. Czasami jak rozmawiamy po meczach i staram mu się wytłumaczyć pewne kwestie, to nawet jak wie, że mam rację, to i tak mi jej nie przyzna.
—Nie ma co ukrywać, że Mateusz rozsądnie prowadzi karierę. Jak nauczyć kogoś mądrego podejmowania decyzji?
— Nie narzucać się. Nigdy nie mówiłem mu, żeby szedł do tego czy innego klubu. Sam wiedział, co jest dla niego najlepsze. Zdarzały się trudne momenty, jak te po transferze do Niemiec, ale wyciągał wnioski i później popełniał mniej błędów. Pomogła też chłodna głowa.
— W trakcie kariery pojawia się u rodzica strach, że niebawem będzie widział dziecko tylko od święta albo rzadziej?
— Ja tak nie myślałem. Chciałem, żeby Mateusz był jak najlepszy. Gdy debiutował w kadrze, liczyłem, że niedługo będzie stanowił o jej sile. Gdy zaczynał w nowym klubie, wierzyłem, że za chwilę pójdzie do lepszego. Zagrał w najlepszej lidze świata, więc ambitne myślenie doprowadziło go naprawdę wysoko.
— Kiedy skończyć z trzymaniem dziecka za rękę i dać swobodę w podejmowaniu decyzji?
— Myślę, że jak kończy się 18 lat, powinno brać się odpowiedzialność za swoje decyzje. Tu już nie pomoże mama i tata. Człowiek staje się dorosły i im szybciej nauczy się samodzielności, tym lepiej dla niego. Dużo zależy też od charakteru. Jeśli go masz, to na pewno sobie poradzisz, nawet mając trochę mniejsze umiejętności.
— Pamięta pan jakieś poważne kłótnie z synem?
— Nie było takich. Czasami wymieniamy się spostrzeżeniami po jego meczach w klubie. Dawniej też analizowaliśmy spotkania kadry. Teraz, niestety, ale nie da jej się oglądać.
— Ma pan taki szczególny moment, który zapadł w pamięci w trakcie kariery Mateusza?
— Sporo było takich momentów. Na pewno pierwsze kroki w Holandii. Później debiut w reprezentacji za trenera Franciszka Smudy. Mistrzostwa Europy z kadrą, debiut w Premier League. I oczywiście mistrzostwa świata, na które nie pojechał zawodnik grający w lidze angielskiej. Dla mnie to była kompromitacja.
— Co do Premier League, to dokładnie sześć lat temu Mateusz podpisał kontrakt z Leeds. Był to dla niego przełomowy moment?
— Zdecydowanie. Jego karierę zmienił trener Marcelo Bielsa. Znalazł mu miejsce na boisku, co pozwoliło uwierzyć w siebie. Zaprocentowało to wieloma świetnymi sezonami w Leeds. Dla niego to była niezapomniana przygoda.
— Pewnie wielokrotnie rozmawiał pan z Mateuszem o Marcelo Bielsie. Ma pan jakieś swoje spostrzeżenia na temat tego trenera?
— To normalny gość, który całe życie siedzi w piłce. Ma zawsze dopracowany każdy detal. Miałem okazję kiedyś obserwować jego treningi, to niektóre odbywały się na dwóch boiskach, na niewiarygodnej intensywności. Przypominało to, jakby toczył się ligowy mecz. Nikt nie odpuszczał. Dziwię się, że został on zwolniony. Dla mnie to największy błąd tego klubu.
— Widziałby pan Marcelo Bielsę w roli selekcjonera reprezentacji Polski? Był taki temat przez chwilę w mediach.
— Gdyby Marcelo Bielsa był selekcjonerem reprezentacji Polski, byłoby krótko, zwięźle i na temat. Taki człowiek przydałby się naszej kadrze. Wszystko byłoby poukładane. Gralibyśmy zupełnie inaczej. Na pewno inaczej niż teraz, bo aktualnie tej gry nie da nazwać się piłką nożną.
— Chciałem zapytać jeszcze o wątek amerykański. Syn długo zastanawiał się nad przenosinami do USA? Widać po zdjęciach, że czuje się tam świetnie.
— Długo nad tym myślał, ale podjął dobrą decyzję. Mógł pozostać w Leeds, ale nie wiadomo, czy miałby szansę grać w pierwszym składzie. Ze sportowej strony jego transfer do DC United obronił się, bo występuje tam regularnie i strzela oraz asystuje. Coraz bardziej mu się tam podoba.
— To będzie ostatni przystanek w jego karierze?
— Mówi mi, że świetnie się tam czuję, także nie wiem, czy będzie jeszcze myślał o powrocie do Polski.
— A o powrocie do reprezentacji?
— Przy tym trenerze to niemożliwe. Widać po powołaniach, że celuje w innych zawodników. Myślę, że Mateusz poradziłby sobie w aktualnej kadrze, ale nie zanosi się, żeby dostał szansę. Jedyną nadzieją byłaby zmiana trenera na takiego, który nie będzie hamował tych zawodników, grając typowo defensywnie.