23 cze 2023 | Igrzyska europejskie / Wspinaczka sportowa

Igrzyska europejskie: Maja Oleksy ma zaledwie 15 lat i goni za sukcesami słynnego taty

Maja Oleksy to córka trzykrotnego medalisty mistrzostw świata, Tomasza Oleksego (fot. Instagram Mai Oleksy)

Mai Oleksy nie udało się w piątek awansować do finałów igrzysk europejskich w prowadzeniu. 15-latka, choć rozczarowana wynikiem, ma świadomość, że to dla niej dopiero pierwszy krok w seniorskiej karierze. A potencjał ma ogromny. Nie może być inaczej, skoro jej tatą jest legenda polskiej wspinaczki.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Mirosław po srebrnym medalu: Nie startuję po to, by być druga

Łzy i zdarte gardło. Siostra mistrzyni: chcę zmierzyć się z nią w finale MŚ

Czytaj też

Aleksandra Kałucka dopingowała siostrze, Natalii Kałuckiej (fot. 400mm.pl)

Łzy i zdarte gardło. Siostra mistrzyni: chcę zmierzyć się z nią w finale MŚ

Ci, którzy myślą, że sukcesy polskiej wspinaczki zaczęły się wraz z nastaniem ery Aleksandry Mirosław czy sióstr Kałuckich, powinien jak najszybciej wyjść z tego błędnego założenia. Pierwsze medale zawodów międzynarodowych zdobywał bowiem Tomasz Oleksy. W 1998 roku został mistrzem Europy w czasówkach, a na koncie ma też srebrny (2003) i brązowy (2001) medal mistrzostw świata w tej konkurencji. Czempionat sprzed dwóch lat był dla niego wyjątkowy, bo wrócił do kraju także z brązem w boulderingu.

Teraz tym śladem zaczyna iść jego 15-letnia córka, Maja. Wspinać zaczęła się już mając 3,5 roku. Dwa lata temu sięgnęła po brązowy medal mistrzostw Europy juniorek, a w ubiegłym w mistrzostwach świata tej kategorii wiekowej uplasowała się tuż za podium. Eksperci są zgodni, że tę zawodniczkę stać w przyszłości na jeszcze większe sukcesy. – Nie stresuje mnie fakt, że jestem córką tak znakomitego zawodnika. Cieszę się, że mam go przy sobie i mogę korzystać z jego doświadczenia. Gdy wspólnie trenujemy daje mi dużo wskazówek, z których później korzystam na zawodach. Podpowiada, jak wykonać jakiś ruch, jak zachować się w konkretnym miejscu na ściance – opowiadała nam najmłodsza zawodniczka polskiej kadry tuż po starcie.

Pan Tomasz choć już od lat nie startuje w zawodach międzynarodowych, pojawia się na nich bardzo regularnie. Jest bowiem niezwykle cenionym routesetterem, czyli osobą odpowiedzialną za układanie dróg do prowadzenia, ale także boulderingowych. Właśnie on przygotuje tzw. problemy wspinaczkowe, z którymi zmierzą się zawodnicy na igrzyskach europejskich. – Tata jest specjalistą głównie od boulderingu. Nie ma za wielu okazji, bym startowała na drogach "kręconych" przez niego, bo jest to niedozwolone. Mogłoby zostać odebrane jako ułatwienie dla mnie. Ale wydaje mi się, że byłabym w stanie rozpoznać drogi układane przez tatę. Są dynamiczne i siłowe – stwierdziła.

Tata, obecny na trybunach wraz z najbliższą rodziną, w tym m.in. z mamą Mai i dziadkami, był jedną z pierwszych osób, do których nasza reprezentantka udała się tuż po swoim starcie. –Tata po zawodach miał do mnie kilka uwag, podzielił się wskazówkami, ale... byłam na tyle wkurzona, że teraz nawet nie pamiętam o czym rozmawialiśmy – odpowiedziała szczerze.

Oleksy zaraz po półfinale nie ukrywała rozczarowania wynikiem (15. miejsce i brak awansu do finału). To nie może dziwić, bo jej tata na każdym kroku podkreśla, jak ambitna i pracowita jest jego córka. – Nie jestem do końca zadowolona, ale to tylko sport. Po raz pierwszy startowałam z seniorami, więc było to dla mnie pewnego rodzaju przetarcie. Nie ukrywam też, że trochę zjadł mnie stres. Jestem na wielkiej imprezie, na trybunach była moja rodzina i znajomi. Nogi nieco się trzęsły przed wejściem – przyznała 15-latka, która później dopingowała Jakubowi Ziętkowi. Jemu niestety także nie udało się wejść do walki o medale.

Wspinaczom było w piątek nieco trudniej. Najpierw zawody zostały przesunięte o 30 minut z uwagi na ulewę nad Tarnowem. Później padać przestało, ale wysoka wilgotność powietrza nie pomagała utrzymać się na trudnych technicznie chwytach. – Faktycznie pogoda dała się we znaki. To była ciekawa droga, taka sama śmiało mogłaby być na mistrzostwach świata. Dla mnie dużym utrudnieniem okazały się chwyty. Były nowe, przez co bardziej śliskie. Trudniej było je utrzymać, palce zjeżdżały. Ale nie chcę się tym tłumaczyć, bo jak widać inne zawodniczki potrafiły dojść dalej niż ja – tłumaczyła.

Maja to jedna z nadziei polskiej wspinaczki na igrzyska olimpijskie. Dla niej format, który będzie na igrzyskach w Paryżu (połączenie boulderingu z prowadzeniem) może być bardzo korzystny, bo choć lubi wspinać się z liną, to i w boulderingu odnosiła wcześniej sukcesy. – Nie myślę za bardzo o Paryżu, a o kolejnych igrzyskach. Wiem, że jestem młoda i mogę podejść do tego na spokojnie. Przede mną teraz mistrzostwa świata, na których będzie można walczyć o kwalifikację. Jeśli uda się ją zdobyć, będę naprawdę fajnie – zakończyła.

Łzy i zdarte gardło. Siostra mistrzyni: chcę zmierzyć się z nią w finale MŚ