Kilka dni temu Zuzanna Zając zaskoczyła lekkoatletyczne środowisko. Pobiła rekord kraju U18 na dystansie 100 metrów przez płotki. Na tym etapie kariery biega szybciej niż Pia Skrzyszowska, ale mistrzynię Europy traktuje jako wzór do naśladowania. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedziała o początkach przygody ze sportem i zdradziła, jakie ma plany na przyszłość.
W 1998 roku Joanna Doncer przebiegła dystans 100 metrów przez płotki (wysokość przeszkód 76,2 centymetra) w czasie 13.44 sekundy. Przez dwadzieścia lat to do niej należał rekord Polski juniorek. Potem na bieżniach zaczęła brylować Pia Skrzyszowska. Wyśrubowała wynik do 13.35 sekundy. Wydawało się, że ten rezultat również przetrwa długie lata, ale życie nie znosi próżni. Na stadionach pojawiają się kolejne bardzo uzdolnione lekkoatletyki. Jedną z nich jest Zając.
W trakcie finałowego biegu w Warszawie 16-latka uzyskała czas 13.18. Zadziwiła nie tylko siebie. Osiągnięcie odbiło się echem w krajowych mediach. Do młodej Polki należy też obecnie najlepszy wynik w Europie w jej kategorii wiekowej. Zuzanna dopiero stawia pierwsze kroki w wielkim sporcie. Nie nakłada na siebie dodatkowej presji. Pomaga jej m.in. trener naszych medalowych "Aniołków".
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Od razu zakochałaś się w lekkiej atletyce, czy próbowałaś innych dyscyplin?
Zuzanna Zając: – Na początku przygody ze sportem pojawiało się wiele dyscyplin. Rodzice chcieli, żebym miała porównanie i wybrała to, co najbardziej mi pasuje. Posmakowałam tańca, gimnastyki, piłki ręcznej i tenisa ziemnego. Koniec końców poszłam w lekką atletykę. Zakochałam się w niej. Nauczyłam się bawić treningami. Nie czułam presji. Nie było ciężkiej pracy od najmłodszych lat. Czerpię z tego radość.
– Jak wyglądały kolejne dni po tym, jak pobiłaś rekord Polski U18?
– Pojawiło się dużo wiadomości i telefonów. Poczułam wsparcie od ludzi, którzy mnie otaczają. Byłam w ogromnym szoku po biegu finałowym. Cały sezon celowaliśmy w rezultaty około 13.35-13.40. Nie pomagała mi jednak pogoda. Albo wiało zbyt mocno w twarz, albo w plecy. W Warszawie wszystko zagrało. Udało się pobiec 13.18. Niesamowite! Udowodniłam sobie, że stać mnie na świetne występy. Wcześniej na treningach spisywałam się bardzo dobrze, ale nie umiałam tego przełożyć na zawody. Teraz czuję się pewna siebie. Mam nadzieję, że w kolejnych tygodniach będę biegać równie szybko.
– Jak na wynik zareagował trener Aleksander Matusiński?
– Był zadowolony już po wyniku z eliminacji. Gdy powiedziałam, jaki rezultat osiągnęłam w finale, nie chciał mi uwierzyć. Jest bardzo dumny. Mamy dobrą relację. Zżyliśmy się. Jest dla mnie wyrozumiały. Skończyłam niedawno drugą klasę liceum. Póki co z nauką idzie mi bardzo dobrze. Nauczyciele są wyrozumiali. Wiedzą, że będę podróżować i systematycznie trenować. Mogę mieć spokojną głowę przed obozami sportowymi. Jeśli jednak potrzebuję wolnego, by zaliczyć sprawdziany i nadrobić zaległości trener daje mi wolną rękę. Wie, że sport to nie wszystko.
– Jak wyglądają twoje przygotowania na co dzień?
– Póki co nie pracuję z psychologiem. Radzę sobie ze stresem. Znalazłam fizjoterapeutkę, z którą współpracuję od ponad roku. Wiem, że muszę się pilnować i nie chcę zaniedbywać podstaw. Jestem zmotywowana, bo pojawiło się kilka naprawdę mocnych koleżanek na bieżni. Im nas więcej, tym lepiej. W tym momencie mam najlepszy wynik w Europie w mojej kategorii wiekowej. Pojawiła się lekka presja. Dobrze byłoby powtórzyć takie wyniki. Chciałabym ustabilizować się na takim poziomie.
– Już teraz nastawiasz się na rywalizację z Pią Skrzyszowską?
– To osoba, na której się wzoruję. Jest świetna w tym, co robi. Jest wielką inspiracją dla młodych płotkarek. Motywuje nas. Jeśli przyjdzie moment, w który będziemy mogły się zmierzyć będzie bardzo stresująco. Chciałabym walczyć z nią jak równa z równą w kolejnych sezonach.
– W jaki sposób relaksujesz się przed najważniejszymi występami?
– Kluczowa jest muzyka. To u mnie numer jeden. Towarzyszy mi wszędzie: w trakcie treningów, przed startem, chwilę po występie na bieżni. Lubię słuchać piosenek z lat 00'. Jestem fanką R&B. Niczego więcej mi nie potrzeba. Taka forma odstresowania przynosi efekty.
– Pierwsze emocje już opadły, ale zakładam, że już wróciłaś do mocnych treningów. Jakie masz plany?
– Plany są duże. Trener Matusiński i tata, który jest moim drugim trenerem, chcą działać powoli, bez szaleństw. Jest u mnie zapas. Mogę się poprawić w ćwiczeniach technicznych i siłowych. Przygotowuję się do letniego olimpijskiego festiwalu młodzieży (EYOF) w Mariborze (23-29 lipca). Za rok będą mistrzostwa świata U20. Poza tym chciałabym w przyszłości odegrać znaczącą rolę w mistrzostwach Europy i świata seniorów. Marzą mi się też igrzyska olimpijskie. Chciałabym godnie reprezentować Polskę.