| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Wisła Płock od nowego sezonu występować będzie w Fortuna 1. Lidze. Łukasz Sekulski jest jednym z tych zawodników, którzy mimo spadku z PKO Ekstraklasy, pozostali w klubie. – Jeśli chcemy stworzyć mocny zespół, którego siłą będzie jedność, nie może być tutaj świętych krów – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL napastnik Nafciarzy.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Zadzwoniłem do ciebie dzień po spadku Wisły z Ekstraklasy, ale powiedziałeś, że nie jesteś w stanie rozmawiać. Dzisiaj twój nastrój jest już inny?
Łukasz Sekulski: – To był trudny czas, którego nie da się wymazać z pamięci i pozostanie w niej na zawsze. Skłamałbym, gdybym powiedział, że przeszedłem już do porządku dziennego, bo to będzie jeszcze bolało. W piłce nie ma jednak czasu na lamentowanie, trzeba wrócić do pracy. Zaczęliśmy nowy etap, jesteśmy w innej rzeczywistości. Chciałbym skupić się na tym, żeby udało się zbudować dobry zespół.
– Coś takiego jak w tamtym sezonie przydarzyło ci się w karierze wcześniej?
– Nigdy. Oczywiście, może zdarzyć się, że grasz w teoretycznie słabszym klubie, który od początku jest skazany na walkę o utrzymanie i spada. Trudno jednak wskazać sytuację, w której lider tabeli potem żegna się z rozgrywkami.
– Dzisiaj jesteś już w stanie wskazać kluczowy czynnik, który zadecydował o spadku?
– Zawiedliśmy ogólnie wszyscy jako klub, ale największą winę ponosi drużyna i sztab szkoleniowy.
– Masz pretensje do konkretnej grupy zawodników?
– Myślę, że największy ciężar zawsze spoczywa na doświadczonych zawodnikach, w tym także na mnie. Mogliśmy wcześniej zareagować na pewne sytuacje, które miały miejsce.
– Ty i twoi koledzy często chwaliliście Pavola Stano, który prowadził was przez prawie cały tamten sezon. Dalej możesz mówić o tym szkoleniowcu tylko pozytywnie?
– Tak, uważam, że to dobry i ciekawy trener. Nie ma się jednak co oszukiwać, także on zawalił. Każdy, kto brał w tym udział, mógł zrobić coś lepiej. W tej grupie jest również szkoleniowiec i sztab.
– Sezon 2021/2022 zakończyłeś w czołówce klasyfikacji strzelców. Tym razem tych bramek było znacznie mniej…
– To dwa zupełnie inne sezony. Wtedy strzelałem gole, ale jako zespół nie mieliśmy tak dobrego startu. Tym razem moich bramek nie było, ale drużyna prezentowała się świetnie. Po trafieniu w pierwszej kolejce, potem trafiłem dopiero w październikowym starciu z Legią Warszawa. Zimą zmagałem się z kontuzją i poddałem rehabilitacji, dzięki czemu niepotrzebna okazała się operacja. I tak nie mogłem jednak dobrze przygotować się do drugiej rundy. Od kwietnia strzeliłem cztery gole, ale w kontekście poprzedniego sezonu w ogóle nie patrzę na liczby.
– Brałeś pod uwagę odejście z Płocka po ostatnim sezonie?
– Nie było opcji, żebym to tak zostawił. Zawsze mówiłem, że w piłce nigdy nie można mówić "nigdy", lecz tym razem patrzyłem na to inaczej. Jako płocczanin mam teraz coś do odrobienia, do udowodnienia. Chciałbym zmazać plamę po tym, co wydarzyło się w tamtym sezonie.
– Wisłę opuściło jednak wielu innych piłkarzy. Uważasz, że oni powinni postąpić tak jak ty?
– Klub decyduje, z kim chce dalej współpracować, a z kim nie. Ja jestem tylko zawodnikiem, nie mnie to oceniać.
– W zespole doszło do dużych zmian. Po takim sezonie to może pomóc?
– Widzę tutaj głodnych zawodników i tacy są nam niezbędni, jeśli chcemy walczyć o zwycięstwo w każdym meczu. Chciałbym w Płocku piłkarzy, którzy chcą coś dać klubowi, a nie takich, którzy są tutaj tylko dlatego, że wiąże ich kontrakt. Nie wyobrażam sobie, by ktoś traktował Wisłę jako miejsce do "dojenia" pieniędzy. Jeśli chcemy stworzyć mocny zespół, którego siłą będzie jedność, nie może być tutaj świętych krów.
– Ostatnio w sparingu zagrałeś z opaską kapitana. W nowym sezonie to właśnie tobie przypadnie ta funkcja?
– Kiedyś marzyłem o tym, by zagrać w pierwszej drużynie, dlatego wyprowadzanie zespołu na boisko z opaską kapitana byłoby gigantycznym wyróżnieniem. Jeśli tak zostanie na stałe, to będę z tego dumny. W drużynie jest jednak jeszcze kilku innych starszych piłkarzy, odpowiedzialność za zespół nie może spoczywać tylko na kapitanie.
– Marek Saganowski objął Wisłę na dwie kolejki przed końcem i nie uchronił zespołu przed spadkiem. Teraz jesteś już z nowym trenerem dłuższy okres. Co możesz o nim powiedzieć?
– Znowu pojawiły się zmiany, bo każdy trener ma inny punkt widzenia. Trochę zmieniło się w codziennym funkcjonowaniu, zarówno na boisku jak i poza nim. Pomysł trenera Saganowskiego na drużynę osobiście mi odpowiada. Mam nadzieję, że z czasem to wszystko będzie wyglądało coraz lepiej.
– Wisła wróci do Ekstraklasy już w pierwszym sezonie po spadku?
– Każdy by tego chciał, ale wiemy, jaki jest sport. Wiem, że to wyświechtane hasło, lecz na razie nie jestem w stanie mówić o żadnych konkretnych celach. Chciałbym, żebyśmy podeszli do sezonu jak najlepiej przygotowani i skupiali się na każdym kolejnym spotkaniu. O celach będzie można mówić później. Czas pokaże, czy uda nam się wrócić do Ekstraklasy szybko.