Poland Darts Masters był pierwszą dużą imprezą Professional Darts Corporation (PDC) organizowaną w naszym kraju. Wśród najlepszych zawodników na świecie wystąpił między innymi Łukasz Wacławski, który zagrał ze słynnym Gerwynem Pricem. W rozmowie z TVPSPORT.PL polski darter opowiedział o swoich wrażeniach z niedawnego turnieju, ale także o swoich początkach w tej dyscyplinie. – Gdy nie miałem jeszcze swojej tarczy, na półce z książkami rozwieszałem sweter, który zrobiła mi na drutach mama. Doczepiłem do niego parę agrafek, jack od kabla do gitary i rzucałem lotkami z plastikowymi grotami w tak obrane cele – wspomina czołowy polski zawodnik.
Przemysław Chlebicki, TVPSPORT.PL: – Zanim wystartowałeś w Poland Darts Masters, wziąłeś udział w kwalifikacjach, w których wzięło udział aż 175 zawodników. Od początku nastawiałeś się na wygraną?
Łukasz Wacławski: – Nie nastawiałem się – grałem naturalnie, tak jak gram zawsze, leg po legu, lotkę po lotce. Ale mogę powiedzieć, że myśli o ewentualnej wygranej nie przeszkadzały mi.
– Był to twój pierwszy występ w turnieju organizacji PDC. Przygotowywałeś się do niego inaczej niż do innych zawodów?
– Miałem bardzo niewiele czasu – kwalifikacje wygrałem w sobotę, a już w następny piątek grałem mecz w Warszawie. W przygotowaniach założyłem, że lepiej skupić się na elementach mentalnych, żeby móc sobie zwizualizować to, co może się dziać w Poland Darts Masters. Był to czas sinusoidy – euforia mieszała się z obawami, jak to będzie. Ale dobrze ten czas przepracowałem i dwa dni przed zawodami już z pełnym optymizmem zacząłem wyczekiwać tego, co przede mną.
– Jak zareagowałeś na wynik losowania, w którym trafiłeś na Gerwyna Price'a? To był twój debiut w zawodach tej rangi, a tu od razu rywal z najwyższej półki.
– Szczerze mówiąc, bardzo liczyłem, że zagram właśnie z nim albo którymś z Michaelów - van Gerwenem lub Smithem, spośród rozstawionych zawodników. Ucieszyłem się więc z tego losowania. Bardzo szanuję Gerwyna jako zawodnika i zawsze przyglądałem się mu od strony sportowej i rozwojowej. Dlatego patrzyłem pozytywnie na to zestawienie.
– Miałeś okazję z nim porozmawiać przed meczem?
– Spotkałem go wcześniej w hotelu, podszedłem żeby się przywitać. Zamieniliśmy kilka zdań. Powiedziałem mu, że to dla mnie zaszczyt z nim zagrać.
– Jak zareagował?
– Z niekłamanym zaskoczeniem. Chciałem, żeby wiedział, że jestem do niego przyjaźnie nastawiony. Potem jeszcze rozmawialiśmy przez chwilę w trakcie rozgrzewki. Zrobił na mnie jak najbardziej pozytywne wrażenie.
– Co czułeś, gdy publika w Torwarze skandowała twoje nazwisko?
– Było to fantastyczne uczucie – dodawało mi to energii. Ten doping pozostanie we mnie już na zawsze i bardzo wszystkim dziękuję za te niezapomniane chwile. Nigdy wcześniej nie grałem przed tak dużą publiką. Cała hala tak intensywnie dopingowała, że wszyscy mogliśmy poczuć się wyjątkowo.
– Niektórych tak głośny doping w pierwszych takich zawodach mógłby jednak zdemotywować.
– Wszystkie obawy, które miałem kilka dni przed meczem, na scenie zniknęły. Byłem przekonany, że nieważne, co się stanie – taka rywalizacja będzie dla mnie dobrym doświadczeniem. W najważniejszych momentach jestem przygotowany tak, żeby żaden doping ani antydoping mnie nie dekoncentrował. Mówiąc żartem, w takich momentach, nawet gdyby spadł na mnie reflektor – otrząsnąłbym się i rzucałbym dalej. Dodatkowo pomógł mi fakt, że na scenie w Torwarze było dużo miejsca, więc miałem przestrzeń dla siebie i nie zwracałem uwagi na to, co rzuca czy robi Gerwyn. Oczywiście wiedziałem na przykład, że jego dziewiąta lotka wisiała w powietrzu, ale cały czas byłem skoncentrowany na sobie.
– I pokazałeś się z dobrej strony – na początku przełamałeś Icemana, doprowadziłeś do wyrównania ze stanu 0:2.
– Niewiele brakowało, a prowadziłbym 3:2.
– Żałowałeś tego, że się to nie powiodło?
– Takie myśli u mnie, o ile w ogóle się pojawiają, to przechodzą bardzo szybko. Nie trafiłem? Trudno, sytuacja zamknięta, będzie zaraz następna kolejka albo początek następnego lega. Nie ma znaczenia to, że nie trafiłem wcześniej, a przeciwnik trafił. Nauczyłem się walczyć z takimi myślami, bo one przeszkadzają. Dopiero po turnieju w ramach analizy matematycznej, gdy przeglądałem swoje szanse, myślałem o tym, co mogło wyjść lepiej. Mogę być zadowolony z tego, jak zagrałem. Gerwyn to klasa światowa i bez dwóch zdań był zawodnikiem wiodącym, ale cieszę się, że wykorzystywałem swoje szanse.
– Obejrzałem kilka nagrań na twoim youtube'owym kanale. Powiedziałeś, że twoim zdaniem "zawodnik, gdy gra, sam odpowiada za siebie i swoją świadomość" i przed chwilą potwierdziłeś te słowa.
– Nasza świadomość sprawia, że to właśnie my odpowiadamy za swoje wyniki i zachowania. To buduje pewną postawę – z czasem każdy mecz traktujemy jako doświadczenie. Nie rozpatrujemy przegranych jako coś złego, ale też nasze ego nie jest "pompowane" wygranymi. Patrzymy tylko na to, jak iść do przodu i jak konkretny mecz albo leg wykorzystać na swoją korzyść. Tak, wszystko jest w rękach zawodnika.
– Dart to dyscyplina, w którym psychika jest bardzo ważna. Czy tłumiąc pewne emocje w trakcie gry, nie mają one później wpływu na funkcjonowanie w codziennym życiu?
– Reakcje z rywalizacji w darcie mogą być papierkiem lakmusowym dla pewnych codziennych zachowań. Obserwując reakcje osób przy tarczy, można się także spodziewać, że w różnych codziennych sytuacjach zachowują się podobnie, np. lepiej czy gorzej radząc sobie w nerwowych sytuacjach. Dlatego bacznie obserwuję siebie i traktuję darta jako drogę samorozwoju – chcę być jak najlepszym zawodnikiem, ale także pracując na co dzień nad swoją mentalnością. Trening rzutowy to nie wszystko.
– Ile czasu poświęcasz dziennie na treningi – ile ci zajmuje trening rzutowy, a ile mentalny?
– Średnio trenuję około półtorej godziny dziennie, dołączając do tego trening fizyczny czy właśnie mentalny. Nie jest to jednak ważne, ile czasu poświęcamy, ważna jest jakość, którą w danym czasie zrealizujemy. Zdarza mi się, że rzucam przez piętnaście minut, ale wiem że w danym momencie będzie to bardziej efektywny trening niż gdybym rzucał dłużej. Rzucanie przez długie godziny może być mało użyteczne, jeśli treningowi nie towarzyszy odpowiednie nastawienie. Dlatego staram się jak najwięcej dowiadywać o procesach uczenia się – gra w darta też jest umiejętnością, którą można rozwijać na bazie tego, jak funkcjonuje nasz mózg. Do tego jest potrzebna neuroplastyczność, którą można uzyskać w określonych warunkach. Sam czas trwania treningu nie ma tutaj kluczowego znaczenia.
– Po trzech godzinach rzucania mózg może się trochę "zmęczyć". Sam się o tym przekonałem.
– To prawda – a płynie z tego zagrożenie, które mało osób dostrzega. Dart jest prostą dyscypliną pod względem ruchów, które wykonuje zawodnik. Dlatego po pewnym czasie naszym głowom może się wydawać, że jest to czynność mało istotna. Jeśli rzucamy lotki od niechcenia, mózg nie ma impulsu, który by mówił, że dzieje się właśnie coś ważnego, co należy poprawić albo usprawnić. Po co rzucać przez dwie godziny albo dłużej, jeśli potem trening okazuje się bezużyteczny? Cała sztuka polega na nieustannym znajdowaniu wyzwania i koncentracji.
– Jakie nawyki treningowe są dla ciebie najważniejsze?
– Najbardziej istotne jest nastawienie na progres. Na pierwszy rzut oka wydaje się to oczywiste i pewnie większość bez zawahania powie, że trening jest po to, żeby robić postępy. Ale kluczowa jest świadomość tego, z czego progres ma się brać – to właśnie dlatego tak ważna jest umiejętność planowania i realizowania swojego treningu – takiego który ten progres wspiera.
– Czy twoim zdaniem grając w darta w domu albo w pubie, można rozwijać swoje umiejętności w tej dyscyplinie?
– Oczywiście! Większość z nas trenuje w domu, a przecież dart jest także dyscypliną bardzo towarzyską. Możliwość spędzenia czasu w świetnym koleżeńskim towarzystwie to dodatkowy bonus. Wszystko zależy od tego, jak kto podchodzi do gry i co ma w głowie. Jeśli dla kogoś dart jest tylko rozrywką przy piwie, może tak być. Wszyscy jesteśmy darterami – nieważne czy ktoś rzuca sobie w domu, w pubie, zaczyna grę w turniejach albo osiąga już jakieś bardziej znaczące wyniki. Natomiast osoby chcące się rozwijać na pewno powinny od początku dbać o odpowiednią postawę – i tę czysto techniczną, widoczną na zewnątrz, jak i tę którą tworzą w głowie, prowadząc swoją „wewnętrzną grę”. Świadomość tego co robimy i dlaczego oraz jaką techniką realizujemy rzuty jest bardzo ważna – w ten sposób można wyciągać istotne niuanse i potem budować się na lata dobrej gry.
– Zaczynałeś grać pod koniec lat 90. Jak wyglądały twoje początki i czy spodziewałeś się, że dart w Polsce może budzić tak duże zainteresowanie i przyciągać taką widownię jak choćby ostatnie zmagania w Warszawie?
– W tamtych czasach nie było jeszcze YouTube'a, a z internetem łączyliśmy się przez charakterystycznie skrzeczący modem. Nikomu nie śnił się rozmach z jakim mamy do czynienia dziś. Jedyny dostęp do materiałów związanych z dartem miałem przeszukując bardzo skromne wtedy zasoby i prowadząc obserwacje na podstawie kilkusekundowych niemych filmików z nagraniami rzutów ówczesnych mistrzów. Moje początki były "wesołe", w porównaniu z tym, co początkujący zawodnicy mają dostępne teraz. Podpatrując grę zawodowych darterów, można czerpać od nich od początku choćby odpowiednie wzorce ruchowe. Dlatego dziś większość poczatkujących prawie od razu rzuca co najmniej nieźle technicznie. A wtedy jeden darter uczył się od drugiego. Dlatego zawodników grających z bardziej zakręconą i pogmatwaną techniką było więcej.
Pamiętam, że szybko złapałem bakcyla i byłem bardzo zmotywowany do treningów. Gdy nie miałem jeszcze swojej tarczy, na półce z książkami rozwieszałem sweter, który zrobiła mi na drutach mama. Doczepiłem do niego parę agrafek, jack od kabla do gitary i rzucałem lotkami z plastikowymi grotami w tak obrane cele. To wystarczyło na pierwsze tygodnie treningów. U rodziców pewnie do dziś gdzieś znajdą się te podziobane lotkami książki.
Później, gdy były już dostępne transmisje z zawodów, pamiętam jeden moment - trenowałem (już na porządnej sizalowej tarczy), a obok miałem włączony komputer, na którym leciały mistrzostwa świata. Miałem zeszklone oczy ze sportowego wzruszenia, myśląc jak bardzo chciałbym być po tamtej stronie, grając na dużej scenie. Miałem swoje marzenia, ale i z czasem frustracje i poczucie niespełnienia – stąd pojawiały się także przerwy w grze – nawet kilkuletnie. Paręnaście lat temu jednak wróciłem. Zacząłem zupełnie od początku, z innym podejściem, które realizuje do dziś.
Jeszcze dużo dobrego przede mną. Dart jest taką dyscypliną, że będąc ponad 40-letnim zawodnikiem, wciąż mogę iść do przodu, co przy odpowiednim podejściu jest jak najbardziej możliwe.
– Czy w darcie wiek ma znaczenie? Na najwyższym poziomie startują zawodnicy w różnym wieku.
– Gdy jesteśmy młodsi, plastyczność mózgu jest większa i cokolwiek się robi – z czasem się udaje, jeśli pracujemy nad tym intensywnie. Później trzeba się bardziej skupić i natrudzić, by pobudzić swój mózg do twórczej pracy, ale jak najbardziej jest to do zrobienia.
– Czy dostrzegłeś jakieś różnice w grze na krajowym poziomie i grze w mniejszych zawodach?
– Niezależnie od tego, na jakim poziomie jesteśmy, przeżywamy te same sytuacje. Utwierdziłem się w tym przekonaniu, widząc w trakcie minionego World Series, czołówkę światowego darta w pokoju rozgrzewkowym, rozmawiając i rozgrzewając się z nimi. Czy jesteśmy początkujący, czy gramy już gdzieś wyżej – mentalność i chęć treningu jest wciąż taka sama. Frajdę z gry można mieć zawsze. Potem tylko zmieniają się poziomy, ale dart to wszędzie ten sam dart. Wiem, że patrząc z zewnątrz gra na dużej scenie może się wydawać czymś niesamowitym, wręcz bajecznym. Ja od początku nastawiałem się jednak, że to te same trzy lotki mam w ręku, taka sama tarcza jak zwykle wisi na ścianie i linia rzutów też jest w tej samej odległości jak zawsze. To pomogło mi czuć się naturalnie i normalnie…choć oczywiście emocje towarzyszące takiemu wydarzeniu są nie do opisania. Gdy następnego dnia obserwowałem mecze już w roli widza, dopiero w pełni odczułem w jak nadzwyczajnym wydarzeniu tak naprawdę brałem udział. Dzień wcześniej byłem skupiony tylko na celu i grze.
– Jak oceniasz organizację tego wydarzenia?
– Myślę, że nawet ktoś z boku, nie śledzący na co dzień darta, mógłby ocenić Poland Dart Masters jako rozrywkę na najwyższym światowym poziomie. Uważam, że trudno byłoby sobie wyobrazić, by pokazać dyscyplinę jeszcze lepiej niż robi to Professional Darts Corporation. Wszystko jest przygotowane i dopięte na ostatni guzik – doskonała realizacja telewizyjna, światła, dźwięk. Jest też fantastyczny zespół ludzi, którzy dbają o komfort zawodników i pomagają, żebyśmy czuli się dobrze - wiedzą, że darterzy to główni aktorzy w tym przedsięwzięciu. Dart to bardzo medialna i chętnie oglądana dyscyplina, widać też bardzo naturalne i intensywne zaangażowanie kibiców. To piękna sprawa brać w tym udział!
– Jakie są twoje najbliższe plany?
– Przygotowuję się do mistrzostw Polski w elektronicznej odmianie darta, które zaczynają się w Żninie w przyszłym tygodniu. A patrząc bardziej w przyszłość – docelowy start do Q School w styczniu, gdzie będziemy walczyć o karty zawodnicze. Chciałbym też wziąć udział w którymś z Tourów – w Pro Tourze, jeśli kartę wygram albo Challenge Tourze, jeśli karty nie zdobędę. Jestem gotowy na każdy scenariusz. Szukam teraz gry na najwyższym poziomie, jaki mogę uzyskać.
– Wiem, że poza grą w darta, jesteś treserem i behawiorystą psów. Co twoja praca ma wspólnego z dartem?
– Ostatnio nie zajmuję się tak bardzo szkoleniem psów – bardziej ich zdrowym żywieniem. Z psami związane jest od lat moje zawodowe i prywatne życie. Stąd zresztą „The Hound" - mój darterski pseudonim, z którym debiutowałem na scenie i który, jak sądzę, dobrze się przyjął. Gdy później słuchałem komentarza brytyjskiego – Dan Dawson i Mark Webster ciekawie do tego nawiązywali. Mówili rzeczy w stylu: "The Hound jest na tropie" albo „węszy swoje szanse w tym legu”. Wracając do pytania, i dart i praca z psami to na pewno koncentracja i adaptacja - umiejętność obserwacji i znalezienia się w danym momencie. Psy zawsze mówią prawdę na temat tego kim jesteś i jaka jest twoja energia - są wobec człowieka zawsze szczere w stu procentach. Uczą też tego, żeby być sobą oraz być tu i teraz. To także w darcie umiejętności nie do przecenienia.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.