Przejdź do pełnej wersji artykułu

Reprezentacja Polski. Jacek Jaroszewski: zostałem brutalnie zaatakowany w momencie, w którym nie miałem szans się bronić

/ Jacek Jaroszewski i Grzegorz Krychowiak (fot. 400mm.pl). Jacek Jaroszewski i Grzegorz Krychowiak (fot. 400mm.pl).

Jacek Jaroszewski, lekarz reprezentacji Polski w poniedziałek spotkał się z dziennikarzami. Zabrał głos w sprawie finansowego sporu z Grzegorzem Krychowiakiem – Zostałem brutalnie zaatakowany w momencie, w którym nie miałem szans się bronić. Uderzono w dobre imię moje i rodziny. Miałem być niewolnikiem, który całe życie pracuje na nich – powiedział podczas specjalnej konferencji prasowej.

Takiej sytuacji nie było od lat. Kibice chcą zbojkotować mecz kadry

Czytaj też:

Cezary Kulesza (fot. Getty)

Cezary Kulesza do sponsorów PZPN: przepraszam za bezpodstawne podejrzenia

Krychowiak i Jaroszewski trzy lata temu rozpoczęli współpracę, której efektem miało być powstanie centrum medycznego w Dąbrowie koło Poznania. Prezesem zarządu spółki był brat piłkarza, Krzysztof. Według informacji Onetu, wspólnicy zakończyli współpracę. Powodem miały być oszustwa finansowe, których dopuścił się lekarz kadry. Dotychczas wieloletni lekarz kadry ograniczył się jedynie do krótkiego komunikatu w mediach społecznościowych. Po raz pierwszy szczegółowo odniósł się do sprawy podczas spotkania z dziennikarzami.

Sprawa trafiła już do sądu. Zdaniem Krychowiaka doszło do złamania art. 296 kodeksu karnego, który mówi o wyrządzeniu szkody w obrocie gospodarczym. Piłkarz pożyczył spółce trzy miliony złotych. Pełnomocnik braci Krychowiaków, że Jaroszewski dopuścił się zaplanowanej akcji, która miała na celu pozbawienie piłkarza zysków z inwestycji oraz utrudnienie dochodzenia zwrotu udzielonych pożyczek.

Sprawa mojego konfliktu z braćmi Krychowiakami trwa od kilku miesięcy. Zawsze było to dla mnie oczywiste, że zakończymy konflikt polubownie. Mieliśmy kilka spotkań, maili, dyskusji, podczas których chcieliśmy dojść do porozumienia. Pół roku temu konflikt się zaostrzył. Zawiadomiłem prezesa Kuleszę, spotkałem się z nim, przedstawiłem całą sytuację. Powiedziałem prezesowi, bo nie chciałem, żeby to źle miało wpłynąć na kadrę. Ze względu na karierę Grzegorza nigdy bym nie pomyślał, żeby mu zaszkodzić. Rozdzielałem sprawy biznesowe od piłkarskich. Zostałem brutalnie zaatakowany w momencie, w którym nie miałem szans się bronić. Nie miałem szans na odpowiedź, bo artykuł błyskawicznie pojawił się na Onecie. Uderzono w dobre imię moje i rodziny. Nie zweryfikowano sytuacji, a wszystkie rzeczy napisane w artykule nie są prawdziwe – powiedział Jaroszewski.

Lekarz reprezentacji Polski opowiedział, jak doszło do założenia spółki z braćmi Grzegorzem i Krzysztofem Krychowiakiem.

Zgłosiło się do mnie wielu sportowców. Jedną z nich był Grzegorz. Zaproponował, żebyśmy stworzyli klinikę. Znamy się wiele lat. Dziś żałuję, że nie rozmawiałem tylko z Grzegorzem, lecz również z jego bratem Krzysztofem. Założyliśmy, że spółka braci Krychowiaków „pożyczy” 10 milionów złotych. Miała to być skromna klinika, Grzegorz stwierdził, że interesuje go „duża”. Okazało się, że koszty są znacznie większe. Potem pojawiła się zmiana w propozycji udziałów. Mieliśmy otrzymać 20 procent, wcześniej było to 40 – dodał Jaroszewski.

Problemy we współpracy zaczęły pojawiać się w momencie, gdy uznano, że ostatecznie nie powstanie "duża" klinika, na której zależało braciom Krychowiakom, lecz mniejsza. W niej Jaroszewski nie potrzebował pomocy. O tym poinformował swoich wspólników i na koniec panowie doszli do porozumienia. Jak się potem okazało, jednak nie do końca...

Krychowiak – Jaroszewski. Oszustwo na dwa miliony złotych?

W międzyczasie powstała druga spółka, która miała być kliniką wstępną. Chcieliśmy zebrać najlepszych lekarzy, diagnostów. Wynajmowaliśmy budynek, który mieliśmy wykończyć. Wtedy doszliśmy do wniosku, że szpitala nie będzie. Powiedziałem braciom, że nie potrzebuję ich do „małego biznesu”. Zgadza się, że umawialiśmy się na wspólny projekt i doszliśmy do porozumienia, że bracia pożyczą trzy miliony złotych. My z Pawłem Bambrem powiedzieliśmy, że zostajemy przy 40 procentach swoich udziałów – przyznał Jaroszewski.

Doszło do dużych rozbieżności w kwestii finansowania nowego biznesu... – Wszystkim zarządzał Krzysztof Krychowiak. Mieliśmy trudności w uzyskaniu dostępu do konta i uzyskaniem dokumentacji. Na liczne prośby prawnika otrzymaliśmy odpowiedź, że mamy sobie wykupić dokumenty. Do dzisiaj nie dostaliśmy wszystkiego. Bracia Krychowiakowie przekazali, że włożyli 4,5 miliona. Wydawało mi się to bardzo dużo. Krzysztof sam to podliczył, ale zanim do tego doszło, dostaliśmy prośbę, aby wpłacić nadwyżkę w wysokości kilkuset tysięcy. Okazało się, że wydano 2,5, a nie 4,5 mln złotych. Zwróciłem się z prośbą, aby oddano nam to, czego nie powinniśmy wpłacić. Chciałem naprostować kilka rzeczy. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy pieniędzy – skomentował lekarz kadry.

Nie ja oszukałem, ale sam zostałem oszukany. Przejąłem spółkę zgodnie z przepisami. Nie mogłem okraść braci Krychowiaków, bo kwoty wpłacone przez nich są jedynie pożyczkami, a nie wkładem. Wziąłem na siebie cały dług spółki. Nie mogę określić, jaka była rola Grzegorza w całej sprawie. Nie udzielał się w całej sprawie, wszystko załatwialiśmy przez Krzysztofa – dodał Jaroszewski.

Niektóre z zarzutów kierowanych w stronę braci Krychowiaków:

– prowadzenie spółki niezgodnie z umową

– dokonywanie przelewów finansowych bez kontaktu z udziałowcami

– brak konsultowania jakichkolwiek decyzji z Radą Nadzorczą

– celowe zawyżenie kosztów inwestycji

– działania na niekorzyść spółki, zakupy rzeczy ruchomych ze środków kliniki, które nie były przeznaczone na ich działalność

– brak możliwości wglądu do dokumentów


Przedstawiliśmy wiele nieodwracalnych sytuacji. Oddamy sprawę do prokuratury. Dobro reprezentacji Polski jest najważniejsze. Jeśli ktokolwiek uzna, że jest to problem, ważniejsze jest dobro kadry od mojego. Chcę dalej być w reprezentacji, natomiast dobro kadry jest najważniejsze. Jeżeli chodzi o naszej obecności na zgrupowaniu, to takie sytuacje już były. Konflikt trwał chociażby podczas mistrzostw świata w Katarze. Nie padło tam żadne słowo odnośnie naszego biznesu. Funkcjonowaliśmy normalnie, profesjonalnie – podsumował Jaroszewski.

O całej sprawie dowiedział się już Fernando Santos. Portugalski selekcjoner nie odniósł się do konfliktu na linii Jaroszewski – Krychowiak.

Jakub Kamiński o porażce w Mołdawii: długo wy, dziennikarze, będziecie nam to wypominać
Źródło: TVPSPORT.PL
Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także