18 lip 2023 | Lekkoatletyka

Natalia Kaczmarek: nie jestem jeszcze w optymalnej dyspozycji – lekkoatletyka

Natalia Kaczmarek (fot. PAP/Zbigniew Meissner)

Kibice łapali się za głowy, gdy Natalia Kaczmarek przekraczała linię mety. Polka przebiegła dystans 400 metrów w czasie 49.48. To drugi wynik w historii kraju, a są jeszcze rezerwy na lepsze bieganie. 25-latka jest na najlepszej drodze, by przegonić w tabelach Irenę Szewińską.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Lekkoatletyczne MŚ już za chwilę, a reprezentacja Polski jest na zakręcie

Mistrzyni się nie poddaje! "Wierzę w pobicie rekordu w tym roku" [WYWIAD]

Czytaj też

Mistrzyni się nie poddaje! "Wierzę w pobicie rekordu w tym roku" [WYWIAD]

Trybuny na Stadionie Śląskim pod koniec rywalizacji pań na 400 metrów po prostu oszalały. Ogromne emocje zaserwowała Kaczmarek, która po raz kolejny zeszła poniżej magicznej bariery 50 sekund. – Co roku poprawiam w tym miejscu rekord życiowy. Mam nadzieję jednak, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa i w Budapeszcie na mistrzostwach świata zbliżę się jeszcze bardziej do rekordu Polski, choć już ten wynik jest naprawdę niesamowity. Czułam, że to jest szybki bieg. Było niesamowicie. Takie rekordy życiowe zawsze robią wrażenie. Był plan, by nieco luźniej zacząć pierwszą część dystansu. Wiedziałam, że na drugiej będę w stanie powalczyć. Udał się. Teraz mogę się cieszyć – mówiła 25-latka w Chorzowie.

Polka poprawiła rekord życiowy, ale nie myślała, że zrobi to z taką łatwością. Pokazała rywalkom z całego świata, że rośnie na kolejną kandydatkę do medali kluczowych międzynarodowych imprez. Za miesiąc pobiegnie w Budapeszcie w trakcie czempionatu i nie ukrywa, że awans do finału będzie celem nadrzędnym. – Wiem, że będę tam walczyła o najwyższe miejsca, bo mój nowy rekord życiowy jest na poziomie światowym. Poza tym nie jestem w optymalnej dyspozycji. Ta ma się pojawić właśnie na Węgrzech. Przed tą imprezą wystartuję jeszcze tylko w Monaco i w mistrzostwach Polski w Gorzowie Wielkopolskim. Potem będę trenować w Karpaczu. Nie ukrywam, że moje występy rozbudzają apetyty przed docelową imprezą. Przecież w Diamentowej Lidze najgorszym miejscem w tym sezonie jest czwarta lokata. Jestem z siebie zadowolona – dodała sprinterka.

Kluczem do sukcesu Kaczmarek jest udana współpraca z trenerem Markiem Rożejem. Duet funkcjonuje bez zarzutów i wygląda na to, że najlepsze dopiero przed nimi. – Wiem, że stać mnie na bardzo mocne bieganie za miesiąc. W 2022 roku w mistrzostwach świata w Oregonie nie wszystko zagrało, jak powinno. Wierzę, że teraz dotrę do decydującego biegu bez kłopotów. Chciałabym w kolejnych tygodniach pobijać rekord życiowy. Wiem, że jestem w stanie tego dokonać. Starty są dużo bardziej wymagające niż treningi – kontynuowała.

Mistrzyni się nie poddaje! "Wierzę w pobicie rekordu w tym roku" [WYWIAD]

Czytaj też

Mistrzyni się nie poddaje! "Wierzę w pobicie rekordu w tym roku" [WYWIAD]

Czytaj też

Mistrzyni się nie poddaje! "Wierzę w pobicie rekordu w tym roku" [WYWIAD]

Polka nie ucieknie od porównań do legendarnej Ireny Szewińskiej, która dzierży najlepszy wynik w kraju od... 1976 roku. Wtedy w Montrealu osiągnęła wynik 49.28. Z dnia na dzień ten rezultat jest coraz bardziej zagrożony. – Dostaję dużo takich pytań, a będzie ich tylko więcej. Często jestem porównywana. Nie chcę stawiać granic. Nie nakładam na siebie presji. Chcę się bawić sportem. Jeśli zbliżę się do rekordu kraju będę szczęśliwa, to tyle. Dobrze radzę sobie z oczekiwaniami wobec mnie. Nie boję się biegać. Jeśli jest stres to ten pozytywny. Uciekam od negatywnej energii. Czuję się znakomicie. Biega mi się bardzo lekko. Jestem coraz szybsza. Mam małe rezerwy w blokach startowych. Znalazłam na nie sposób. Muszę potrenować i będzie dobrze. Życzę sobie, by do końca sezonu uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Najważniejsze, by było zdrowie. Zawsze dbam o regenerację. Być może teraz jeszcze bardziej niż w przeszłości. Wykonuję dużo dodatkowych ćwiczeń poza treningami – podkreśliła triumfatorka Diamentowej Ligi na Stadionie Śląskim.

Kaczmarek ma za sobą najszybszy bieg w wykonaniu biało-czerwonej na dystansie 400 metrów od... 47 lat. Dodatkowo żadna z Polek nie biegała tak szybko na naszej ziemi. – Też nie pamiętam czegoś takiego. Powoli będzie do mnie docierać, czego dokonałam. Dawno się tak nie zmęczyłam w trakcie biegu. Chciałabym jednak doświadczać tego częściej, bo to zdecydowanie dodaje pewności siebie. Pozwala uwierzyć, że można dokonać rzeczy wielkich. Jestem na nie przygotowana. Pozostaje czekać – podkreśliła mistrzyni olimpijska z Tokio, która w tym sezonie chce się spełniać w indywidualnych startach: – Połączenie takiego biegania jeszcze ze sztafetami? Dla mnie to nierealne. Raczej nie da się tego zrobić. Będą potrzebne rozmowy na ten temat. Muszę podjąć decyzję czy biegać sztafetę mieszaną. Decyzję ogłosimy w kolejnych tygodniach.

Na koniec Polka powiedziała co nieco o życiu prywatnym. Nie tak dawno przyjęła zaręczyny od Konrada Bukowieckiego. Czy para ma już zaplanowaną datę ślubu? – Spokojnie. Na razie nie. Teraz najważniejsze są starty, a po sezonie pewnie zaczniemy myśleć. Jeśli układa się życie prywatne i jest mniej zmartwień, to wtedy jest na bieżni o wiele łatwiej. Konrad bardzo mnie wspiera i bardzo mu za to dziękuję. Za nami wyjątkowy moment w życiu – zakończyła.

Mistrzyni się nie poddaje! "Wierzę w pobicie rekordu w tym roku" [WYWIAD]