{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Ewa Swoboda: rekord kraju na 100 metrów to bardziej cel niż marzenie – lekkoatletyka
Filip Kołodziejski /
Może kiedyś będę rekordzistką kraju. To bardziej cel niż marzenie. Na 60 metrów już się udało. Do mnie jeszcze nie dociera, jaki wynik udało mi się pobiec – mówi Ewa Swoboda, która na Stadionie Śląskim pobiegła 100 metrów w czasie 10.94. Według ekspertów 25-latkę stać na jeszcze lepsze rezultaty.
Czemu kibice jednak przyszli na lekkoatletykę? Wyjaśniamy
Ręce składały się do oklasków, gdy Polka przekraczała linię mety. Rekord życiowy to jedno. Styl, w jakim został ustanowiony – drugie. Widać, że 25-latka ma jeszcze pokłady energii, by wyśrubować ten rezultat. – Doczekałam się! Były idealne warunki, które mogą się już nigdy nie powtórzyć. Byłam okropnie zmęczona, ale za mną piękny moment. Biorytm mi sprzyjał. Byłam bardzo szczęśliwa po zakończeniu rywalizacji. Udało się spełnić marzenie. Duża w tym zasługa fanów. Licznie przyszli na Stadion Śląski. Doping mnie niósł. Czułam każdą osobną duszę. Był ogromny gwar. Niesamowite! – relacjonowała sprinterka kilka minut po zakończeniu zmagań.
Jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, a do najlepszego wyniku w historii kraju brakuje... 0.01 sekundy. Ten od 1986 roku należy niezmiennie do Ewy Kasprzyk. – Do rekordu Polski brakuje bardzo, bardzo mało. Może kiedyś będę rekordzistką kraju. To bardziej cel niż marzenie. Na 60 metrów już się udało. Do mnie jeszcze nie dociera, jaki wynik udało mi się pobiec. Adrenalina była ogromna. Dałam z siebie wszystko. Miałam bardzo dobrą reakcję startową. Na dobrą sprawę niewiele zapamiętałam z bieżni. Oznacz to jedno: za mną bardzo dobry start – dodała Swoboda.
Czytaj też:

Został miesiąc do MŚ w lekkoatletyce. Czy to już moment, żeby martwić się o polską kadrę?
Co Polka planuje na kolejne dni? – Czekam na więcej... "niestety"! To dobry prognostyk przed Budapesztem. Pojawię się jeszcze tylko w mistrzostwach Polski. Potem mistrzostwa świata. Muszę odpocząć, chociaż startów nie było dużo. Bieganie na sto metrów strasznie męczy. Układ nerwowy mocno dostaje. Muszę zresetować głowę i cieszyć się tym, co udało się zrobić – kontynuowała i zapewniła, że na tę chwilę warunki atmosferyczne nie mają już tak dużego wpływu na wyniki, które udaje jej się "wykręcać". – Komfort termiczny został przesunięty. Nie boję się biegania w deszczu i w upałach. Mam już minimum do igrzysk. To był główny cel w trakcie występu w Diamentowej Lidze. Za rok wystarczy potwierdzić takie bieganie i widzimy się w Paryżu! – powiedziała.
Pod wrażeniem wyczynów Swobody jest również najszybszy biało-czerwony w historii. – Bliżej jest Ewie do rekordu Ewy Kasprzyk niż moim następcom do mojego wyczynu. Swoboda jest w tym momencie największą gwiazdą polskiej lekkiej atletyki. Bardzo się zmieniła. Dorosła. Dojrzała. Przed nią jeszcze świetlana przyszłość. Rozmawialiśmy na tematy treningów. Ma nieco odmienny od mojego. Trudno się dziwić. Minęło trzydzieści lat, gdy startowałem. Trzeba się udoskonalać. Nie można narzekać na jej przygotowania. Widać efekty. Jeśli nie przyplącze się choroba albo kontuzja, to rekord kraju może paść. By myśleć o finale mistrzostw świata trzeba będzie pobiec w okolicach 10.90. Jest w stanie to zrobić. Cały świat jej nie uciekł, ale Amerykanki są zdecydowanie z przodu. O medal MŚ będzie bardzo trudno. Udział w finale będzie można określić jako wielki sukces – przekazał Marian Woronin.
66-latek powiedział wprost, że Polka musiała przejść długą drogę – także w głowie – by znaleźć się w tym miejscu. – Gdy zaczynała parę lat temu, to od razu zrobiła się gwiazdą. W swojej głowie również. Teraz tego nie ma. Inaczej myśli na temat biegania. Wyszczuplała. Mięśnie zrobiły się bardziej elastyczne. Wydłużyły się. Robi bardzo pozytywne wrażenie. To zupełnie inna mentalnie kobieta. Wyczułem u niej nowe podejście do uprawiania sportu. Cały czas ma rezerwy. Jest nadal młoda. Gdy biłem rekord kraju miałem 28 lat. Ma czas na śrubowanie wyników – podsumował.