Przejdź do pełnej wersji artykułu

Karabach ma niezwykły bilans przeciwko Polakom. Wszystkich odprawił z kwitkiem

/ Piłkarze Legii próbują zrozumieć, co się stało (fot. PAP) Piłkarze Legii próbują zrozumieć, co się stało (fot. PAP)

Raków Częstochowa poznał kolejnego rywala w walce o fazę grupową Ligi Mistrzów. O awans do III rundy powalczy z Karabachem Agdam. "Jeśli myślisz o podbiciu Europy, takiego rywala musisz pokonać" – ocenia wielu internautów, ale też ekspertów. Trener Karabachu Gurban Gurbanow zachodzi zapewne w głowę, o co chodzi. Jak na razie ograł przecież wszystkich Polaków.

WIELKA SENSACJA W LM! SPRAWDŹ WYNIKI

Portale internetowe lubią przesadzać. Każda statystyka jest "szokująca", każda kobieta "zjawiskowa", wieczór kawalerski "epicki", a nowy apartament wschodzącej gwiazdy estrady lub nowa bryka jej chłopaka – "wypasiony" czy też "kosmiczny".

Tym trudniej więc dobrać epitet do statystyki Karabachu Agdam za czasów kadencji Gurbana Gurbanowa przeciwko polskim klubom.

Czytaj też:

Raków Częstochowa pewnie awansował do 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów (fot. PAP)

Liga Mistrzów. Z kim zagra Raków Częstochowa w 2. rundzie eliminacji? Kiedy i gdzie mecz mistrzów Polski? [data, godzina]

Długa lista smutku

Przede wszystkim – co "szokujące" – trenerem Karabachu jest od 2009 roku. Nie przeszkodziło mu to w tym, by przez rok łączyć tą funkcję ze stanowiskiem selekcjonera reprezentacji Azerbejdżanu. Tam nie poszło mu tak dobrze i teraz znów skupia się tylko na pracy w klubie, a wyniki są… "zjawiskowe".

Gurbanow był trenerem Karabachu w 2010 roku, gdy ten ograł Wisłę Kraków Henryka Kasperczaka (3:2 i 1:0).

Nadal on trzy lata później, gdy na drodze azerskiej drużyny stanął Piast Gliwice prowadzony przez Marcina Brosza (2:2 i 2:1).

We wrześniu 2020 roku Karabach upokorzył Legię Warszawa na jej stadionie. Tamto 0:3 na pewno świetnie pamięta Czesław Michniewicz. To był sezon covidowy – grano jeden mecz.

No i wreszcie rok 2022. Tak, to Gurbanow był sprawcą lania zaserwowanemu Lechowi. W Poznaniu co prawda wygrał Kolejorz 1:0, ale w rewanżu ludzie Johna van der Broma przegrali aż 1:5. Występ Artura Rudki wspominany jest do dziś.

Czytaj też:

"Niefortunny" wpis Rakowa na Twitterze (fot. 400mm.pl)

Eliminacje Ligi Mistrzów: ogromna wpadka Rakowa Częstochowa. Po wpisie mistrza Polski wybuchła burza

Znów wypadek przy pracy?

Siedem meczów przeciwko polskim klubom. Pięć wygranych. Do tego jeden remis i jedna porażka, które nie miały wpływu na efekt końcowy. Bilans bramkowy: 18:7. Czy ten bilans nie jest "epicki"?

Przez te lata Karabach siedmiokrotnie grał w fazie grupowej Ligi Europy. Był też w fazie grupowej Ligi Mistrzów (sezon 2017/18). Potrafił wygrać z Olympiakosem Pireus, FC Nantes, FC Zurich, Anderlechtem, RB Salzburg, dwukrotnie w odstępie dwóch tygodni zremisować z Atletico Madryt. Jego europejskie CV jest całkiem "wypasione".

No i teraz Karabach gra z Rakowem, który w Europie nie osiągnął jeszcze w zasadzie nic.

Co na to komentujący? "Awans to obowiązek".

Oczywiście, można tak twierdzić za każdym razem, gdy trafiamy na klub spoza czołowych europejskich lig, podchodzić do tych analiz w sposób życzeniowy, ale jak można być aż tak odpornym na wiedzę? Oto przecież klub, który już cztery razy grał z Polakami i wszystkich – zazwyczaj w bardzo zdecydowany sposób – odprawił z kwitkiem. Za każdym razem mówiliśmy potem o wstydzie, hańbie, zachodziliśmy w głowę, jak to się mogło wydarzyć. Taki wypadek przy pracy.

Wypadek przy pracy? Co kilka lat ten sam? Za każdym razem z tym samym skutkiem? No, to coś tu jest nie tak i najwyraźniej zawodzi nas umiejętność oceny rzeczywistości.

Czytaj też:

Raków Częstochowa awansował do 2. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. "Jesteśmy bardziej cierpliwi"

To gdzie ten trzeci świat?

Wróćmy jeszcze na chwilę do Wisły Kraków. Wyobraźmy sobie, że Biała Gwiazda gra sparing z Karabachem. Przyjeżdżają goście z Azerbejdżanu, powitanie, wspominki meczu z 2010 roku i wreszcie pytanie: "Co tam u was teraz słychać?".

No więc odpowiedź musiałaby być długa.

"No wiecie, porażka z wami była początkiem końca drugiej kadencji Henryka Kasperczaka. Od tego czasu Wisła przebyła "kosmiczną" drogę. Jeszcze jedno mistrzostwo Polski z Robertem Maaskantem na czele. Niezły występ w Europie, potem droga w dół, Bogusław Cupiał podejmujący absurdalną decyzję o sprzedaży klubu Jakubowi Meresińskiemu. Następnie rządy kiboli, które nieomal nie doprowadziły do upadku klubu, pieniądze wynoszone w reklamówkach. Vanna Ly i zawał serca w samolocie… Wreszcie Jakub Błaszczykowski, spadek z ligi. A trenerzy? Trenerów to już nikt nie jest w stanie policzyć".

A co u was w Karabachu?

"U nas bez zmian".

W Azerbejdżanie. No, to gdzie ten piłkarski trzeci świat?

Nie chciałbym kończyć tego tekstu z takim przesłaniem, że oto wszyscy straciliśmy rozum. Wielu ekspertów przestrzega przed Karabachem, ale powszechny odbiór jest jednak zdecydowanie inny. "No przecież gdzie mamy wygrywać, jak nie w Azerbejdżanie".

Tego oczywiście życzę Rakowowi, ale dobrze wiem, że łatwo nie będzie, także dlatego – no dobra, wprowadźmy wreszcie mniej eksploatowany epitet. Trzeba bowiem przyznać, że Karabach ma na Polaków apetyt iście gargantuiczny.

 

Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także