Przejdź do pełnej wersji artykułu

Kuba Błaszczykowski zakończył karierę piłkarską. Czas na nowy rozdział w Wiśle Kraków

/ Jakub Błaszczykowski kończy karierę (fot. 400mm.pl) Jakub Błaszczykowski kończy karierę (fot. 400mm.pl)

Jakub Błaszczykowski podjął najtrudniejszą decyzję w karierze i powiedział "stop". W czerwcu pożegnał się z reprezentacją Polski, a w czwartek zakończył też grę na poziomie klubowym. Nie zobaczymy na boisku Jakuba Błaszczykowskiego – piłkarza. I choć będziemy tęsknić – ta decyzja jest spóźniona.

"NIKT NIE POWIE, ŻE DRUGIE MIEJSCE TO DOBRY WYNIK"

Podjęcie tego kroku nigdy nie jest łatwe, ale większość piłkarzy intuicyjnie wyczuwa, kiedy nastał właściwy moment. Czują, że regeneracja trwa znacznie dłużej, kolana strzelają, a jakiś młokos biega szybciej i drybluje skuteczniej.

Czytaj też:

Jakub Błaszczykowski w meczu z Rosją w trakcie Euro 2012 (fot. Getty Images)

Jakub Błaszczykowski zakończył karierę. Jak wyglądały jego początki? Zdradził prezes jego byłego klubu

Uczucie podobne do paniki


Dla Jakuba Błaszczykowskiego to było nieco trudniejsze. Dostał kilka sygnałów, których mógł się uczepić, wziąć głęboki oddech i powiedzieć: "dość". Pierwszy sezon po powrocie do Wisły był dla niego dość udany, strzelił siedem goli, wciąż był jeszcze motorem napędowym, ale potem było już tylko gorzej. W kolejnych rozgrywkach musiał poczuć pierwsze poważne ukłucie, bo na boisko wchodził zazwyczaj dopiero w końcówce meczów, co rusz pojawiały się problemy zdrowotne.

W sierpniu 2021 roku zerwał więzadła krzyżowe. O powrót na boisko walczył dwa lata! W wieku 35 lat trudno o wyraźniejszy sygnał. Wisła była wtedy jeszcze w PKO Ekstraklasie, więc nie musiał kurczowo trzymać się postanowienia, że nie skończy. nim ta nie wróci do elity. Spadek nastąpił dopiero później. Błaszczykowski znów zacisnął zęby, chciał pożegnać się z kibicami po powrocie Wisły do Ekstraklasy. Awans się nie udał, więc i on musiał zmienić plany.

Porzucił wszelkie nadzieje, że pożegna się z fanami Białej Gwiazdy tak jak sobie wymarzył.

Dlaczego ta decyzja była dla niego tak trudna? Odpowiedź jest dość prosta. Dla Jakuba Błaszczykowskiego piłka nożna jest czymś więcej, bo uratowała mu życie. Każdy kibic zna jego historię. Po takiej traumie wiele osób by się nie podniosło. A on znalazł sens życia. Właśnie tu, na zielonej murawie. Uchwycił się piłki nożnej i to dzięki niej dziś jest osobą rozpoznawalną przez każdego Polaka.

Nie byłoby tej historii bez ciężkiej pracy, bez ogromnej determinacji, niezłomności tego chłopaka. Ale i dziś nie byłoby Kuby bez futbolu. To futbol zrobił z niego mężczyznę i wessał go w swój świat. Wessał w całości i gdy trzeba było wreszcie wyjrzeć na zewnątrz i zastanowić się, czy tam jest jakieś inne życie, pojawiło się uczucie podobne do paniki.

W marynarce i krótkich spodenkach

Co ważne – Kuba to legenda. Niegdyś rekordzista pod względem występów w reprezentacji Polski. Piłkarz wybitny. A takiemu nie mówi się: "Kończ, chłopie". Najodważniejsi wysyłali mu delikatne sygnały, ale te najwidoczniej nie trafiały na podatny grunt. Takiego jak Kuba nie przekonuje się, by kończył. Raczej klepie się po plecach i mówi: "Wracaj. Czekamy. Potrzebujemy cię".

Czytaj też:

Fortuna 1. Liga. Nowy sezon, stary cel. Wisła Kraków mierzy w awans do PKO Ekstraklasy

Dlatego to rozstanie było dla niego tak trudne. Dlatego ignorował wszystkie sygnały mówiące: "Kuba, to już czas". Przecież wysyłał je nie tylko organizm. Wysyłało też życie. Błaszczykowski wrócił do Polski, by pomóc ratować Wisłę Kraków. To były kolejne okoliczności sprzyjające zakończeniu gry w piłkę. To był czas, by na dobre wskoczyć w marynarkę i w pełni poświęcić się misji ratowania klubu. I Kuba owszem marynarkę założył, ale równocześnie ciągle tkwił w krótkich spodenkach i korkach.

Nie zawsze sprzyjało to drużynie. Trenerzy mieli go w szatni i starali się traktować jak zwykłego piłkarza, ale równocześnie dobrze wiedzieli, że jedno krzywe spojrzenie Kuby i mogą mieć kłopoty. W wywiadzie udzielonym Łukaszowi Olkowiczowi dobrze podsumował to były już bramkarz Wisły, Mateusz Lis. – Dla Petera Hyballi gwoździem do trumny był konflikt z Kubą. Potem Kuba żartował, że holenderski trener chyba zapomniał, kto w tym klubie wciska "enter" – mówił Lis. Niby żart. Ale przecież czasem żarty mówią o nas najwięcej.

Czytaj też:

Bilety na mecz Polska – Wyspy Owcze na PGE Narodowym. Jak i gdzie kupić? Sprawdź ceny i harmonogram sprzedaży

Wisła może tylko zyskać

I tak tkwił Błaszczykowski w tym dziwnym rozkroku. Uratował Wisłę – bez dwóch zdań. Wraz ze wspólnikami podał jej rękę, gdy ta tonęła i nie gwarantowała niczego poza kolejnymi kłopotami. Uratował ją, ale potem swym brakiem zdecydowania, nietrafionym decyzjami personalnymi na nowo wpędził ją w tarapaty. Dziś, gdy wreszcie pochylił głowę z pewnością czuje smutek. Ale w tym poczuciu pustki jest też zapewne ziarenko ulgi. Że to już koniec tego zmagania, tej walki. Jak długo można bronić się w narożniku? To nie jest rzucenie ręcznika. To podjęcie jedynej słusznej decyzji.

Dziś żegnamy wielkiego piłkarza, ale nie mówmy o stracie, bo Kuba swój piłkarski rozdział – choć wtedy jeszcze nieświadomie i nieoficjalnie – zamknął dużo wcześniej. W czerwcu raz jeszcze pojawił się na Stadionie Narodowym, a to pożegnanie było mocno specyficzne, bo przecież Kuby w tym zespole nie było już dawno.

Dziś przed nim otwierają się zupełnie nowe perspektywy. Może całkowicie poświęcić się Wiśle – wtedy klub zyska najwięcej. Ale może robić wiele innych rzeczy. Gdyby ktoś przeprowadził odpowiednie badania, mogłoby się okazać, że Jakub Błaszczykowski to osoba nie tylko rozpoznawalna, ale też ciesząca się bardzo dużym społecznym zaufaniem. To podstawa do tego, by rozpocząć pisanie nowego rozdziału.

Unable to Load More

Najnowsze

Zobacz także