Żużlowcy z Wrocławia w piątek przegrali pierwszy mecz w sezonie. Po zakończeniu spotkania w Lesznie podeszli do swoich fanów. Nieoczekiwanie na torze znalazł się jeden z kibiców... gospodarzy. Błyskawicznie został powalony przez Taia Woffindena. Jak informuje portal "WP Sportowe Fakty", mężczyzna ma złamaną rękę.
Dominator żużlowej PGE Ekstraligi dopiero w 13. spotkaniu znalazł swojego pogromcę. Betard Sparta miała na koncie 12 wygranych z rzędu. Główny faworyt do zdobycia mistrzostwa Polski przegrał w Lesznie 42:48. Miejscowa Unia potrafiła znaleźć sposób na świetnie dysponowany w tym roku wrocławski team.
Bardzo ciekawie było na torze, jednak jak się później okazało, niemniej działo się po zakończeniu meczu. Żużlowcy z Dolnego Śląska podeszli pod sektor gości. Podziękowali swoim fanom za doping. Nieoczekiwanie w tym momencie na torze znalazł się jeden z sympatyków gospodarzy. Zaczął wymachiwać szalikiem w stronę żużlowców gości, prowokował też kibiców przyjezdnych. Bardzo szybko został ukarany za swoje zachowanie. Tai Woffinden błyskawicznie powalił mężczyznę na ziemię.
Portal "WP Sportowe Fakty" poinformował, że kibic w wyniku upadku na tor złamał rękę. Zachowanie obu panów nie jest do zaakceptowania. Do takiego zajścia nie powinna dopuścić ochrona, której zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo zawodników. Fan Unii nie miał prawa znaleźć się przy żużlowcach z Wrocławia.
Dopiero po chwili jeden z ochroniarzy zdążył zareagować i odciągnął krewkiego kibica od Woffindena. Brytyjczyk powinien jednak zachować zdecydowanie więcej spokoju. Sportowcowi nie przystoi tego typu zachowanie. Nieodpowiednio w tej sytuacji zachowali się obaj mężczyźni.
Konsekwencje najprawdopodobniej poniosą: klub z Leszna za to, że nie potrafił zapewnić gościom bezpieczeństwa, kibic za to, że wbiegł na tor i sam Woffinden za agresywne zachowanie wobec mężczyzny.