| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Kariera Francisco Ramosa stanęła pod znakiem zapytania. Piłkarz Radomiaka Radom odniósł ciężką kontuzję w meczu ligowym z Cracovią, która wyeliminowała go na dłuższy czas gry. – Noga mi bardzo spuchła, trzeba było szybko reagować. W pewnym momencie pojawiło się ryzyko amputacji – opowiada w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z "WP Sportowe Fakty".
12 stycznia Francisco "Chico" Ramos podpisał dwuletni kontrakt z Radomiakiem Radom. Wiązano z nim spore nadzieje, ale dla klubu PKO Ekstraklasy zdążył rozegrać tylko dziewięć spotkań. Wszystko przez koszmarnie wyglądającą kontuzję.
15 kwietnia podczas ligowego spotkania z Cracovią, Portugalczyk zderzył się z Takuto Oshimą i doznał otwartego złamania kości piszczelowej oraz strzałkowej. Na boisko wjechała karetka i przewiozła piłkarza ze stadionu prosto do szpitala w Krakowie. Początkowo miał przejść tylko jedną operację, o czym opowiada w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z "WP Sportowe Fakty".
– Zaplanowana była jedna operacja, ale po niej pojawiły się komplikacje i potrzebne były trzy kolejne operacje. (...) Noga mi bardzo spuchła, trzeba było szybko reagować. (...) W sumie w ciągu tygodnia byłem operowany aż cztery razy. W pewnym momencie pojawiło się niestety ryzyko amputacji, sytuacja stała się bardzo poważna, ale na szczęście lekarze stanęli na wysokości zadania. Jestem im bardzo wdzięczny, bo wykonali świetnie swoją pracę. (...) Nadal nie mam pełnego czucia w nodze, bo wiele nerwów i tkanek zostało uszkodzonych. Ten proces powrotu do zdrowia jest bardzo trudny.
Ramos opowiada, że jest wdzięczny za pomoc lekarzom, rodzinie, władzom Radomiaka. Może liczyć także na przyjacielską pomoc Bruno Fernandesa, kolegi z kadr młodzieżowych Portugalii, a dziś gwiazdy Manchesteru United.
– Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Nawet 10 minut przed tym wywiadem rozmawiałem z nim na FaceTime. Choć tak naprawdę to rozmawiamy codziennie. Bardzo mnie wspierał, od pierwszego momentu, zaraz po kontuzji – dodaje i ma nadzieję, że jeszcze uda mu się wrócić na boisko.
– Wiem, przez co przechodzę i uważam, że przez cały ten trud zasłużyłem, aby wrócić do piłki i znów dobrze grać. Natomiast jeszcze raz: dziękuję mojej żonie, rodzinie, znajomym i Radomiakowi, że w trudnej sytuacji mogę liczyć na ich wsparcie. Z głębi serca dziękuję wszystkim, którzy przejęli się i wciąż przejmują tym co mnie spotkało. Wrócę silniejszy!