Wizja walki o pas oddala się od Jana Błachowicza (29-10-1). W nocy z sobotę na niedzielę Polak przegrał wyrównaną walkę z Alexem Pereirą (8-2). Sam nie zgadza się z werdyktem sędziów. Zaraz po starciu przyznał, że w swoim odczuciu był lepszy od rywala.
BŁACHOWICZ NIE ZAWALCZY O PAS. POLAK POKONANY PO NIESAMOWITEJ WALCE
W Salt Lake City doszło do starcia gigantów. Do klatki weszło bowiem dwóch były mistrzów świata. W dodatku mających ambicje, by w przyszłości powalczyć jeszcze o odzyskanie pasa. Starcie Błachowicza z Pereirą było wyrównane. Werdykt sędziów przeważył jednak na korzyść Brazylijczyka. Był niejednogłośny. Punktowali: 29-28, 29-28, 28-29.
Nie dziwi więc, że Polak był tą oceną zawiedziony. – Moje odczucia na gorąco? Wygrałem. Tak czułem. Ale co mam teraz zrobić? Rzucać mięsem? To i tak nic już nie da – mówił bezpośrednio po walce. – Być może zużyłem za dużo sił w pierwszej rundzie. Może muszę zmienić coś w przygotowaniach? Jest jak jest i muszę z tym żyć. Zabrakło konsekwencji i zdrowia – przyznał.
Odpowiedział też na pytania o zdrowie. – [Pereira] nie miał takiego kowadła w łapie, jak mówi legenda. Poczułem może jeden prawy prosty i kilka kopów. Noga boli, ale nic poważnego się nie stało. Dwa, trzy dni będę kuśtykał, ale przynajmniej na lotnisku będę miał pierwszeństwo. A nos nie jest złamany, tylko rozcięty. Mam cztery szwy – mówił.
Podobne odczucia do zawodnika miało wielu polskich komentatorów, którzy także widzieli jego zwycięstwo. Nie ulega jednak wątpliwości, że walka była wyrównana. I niezależnie od spojrzenia, decydowały detale.