Po raz pierwszy od pięciu lat w wyścigu Tour de Pologne zdarzyło się, że etap wygrał Polak. Był nim Rafał Majka (UAE-Team Emirates), który najszybciej pokonał trasę z metą w Dusznikach-Zdrój. Dla "Zgreda" to kolejny triumf na polskich szosach. Ostatni raz triumfował... dziewięć lat temu. – Mam 34 lata na karku, ale nie starzeję się, jestem jak dobre wino – przyznał w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem.
Rafał Majka po raz ostatni wygrał etap Tour de Pologne w 2014 roku. Wówczas triumfował na obu górskich zmaganiach, zgarniając także żółtą koszulkę na koniec wyścigu. Kto by pomyślał, że przerwa pomiędzy zwycięstwami Polaka będzie tak długa. W poniedziałek kolarz UAE-Team Emirates zaliczył 15. triumf w zawodowym peletonie. I cieszył go on tym bardziej, że na mecie wspierali go żona i dwójka dzieci: Oliwier i Maja.
– Chciałem wygrać etap. Udało się, jestem bardzo szczęśliwy. Zrobiłem to dla polskich kibiców, dla całej mojej rodziny. Od 12 maja jestem poza domem i to zwycięstwo mi się należało. A jak się ma pod nogą "petardę", to trzeba jechać. Bahrain zrobił mocny wyścig, a im ciężej, tym dla mnie lepiej – przyznał na gorąco Majka.
Przez chwilę nie było pewne, czy zwycięstwo kolarza z Zegartowic zostanie zatwierdzone przez sędziów. Ci rozpatrywali, czy Majka nie zajechał drogi podczas finiszu Michałowi Kwiatkowskiemu (Ineos Grenadiers). Drugi z Polaków zajął trzecie miejsce. I tak też zostało na mecie, gdyż po analizach arbitrzy nie zdecydowali się na zmianę wyników.
– To była strasznie szeroka droga, po prostu jechałem do przodu i tylko tam patrzyłem. Nie mam sobie nic do zarzucenia – podkreślił 34-latek. Jednocześnie to wciąż nie on jest liderem grupy UAE-Team Emirates na kolejne etapy. – Dalej jedziemy na Joao Almeidę, jest etap z czasówką, więc to on lideruje, może wygra klasyfikację generalną. U mnie na razie jest fajna zabawa, jestem przeszczęśliwy że wygrałem – cieszył się Majka.
Jego triumf był pierwszym zwycięstwem Polaka w Tour de Pologne od 2018 roku, kiedy to na 4. etapie zwyciężył Michał Kwiatkowski. Obaj panowie młodsi już nie będą, a młodzież nie atakuje. – Mam 34 lata na karku, ale nie starzeję się, jestem jak dobre wino. Miejmy nadzieję, że będziemy mieli następców, po mnie, po Michale, żeby nie było tej pustki. Żeby było tak, że jak kiedyś siądę przy dobrym winie i będę oglądał chłopaków jak kręcą, a ja sobie będę kręcił już dla zabawy – przyznał zwycięzca 3. etapu. Choć ma syna, jego do kolarstwa nie przekonuje. – To za ciężka praca – śmiał się.
Majka w klasyfikacji generalnej zajmuje drugie miejsce ze stratą 10 sekund do Mateja Mohoricia (Bahrain-Victorious). Tuż za nim jest, z taką samą różnicą jest jego kolega z zespołu, Joao Almeida. Czwarte miejsce, ze stratą 12 sekund zajmuje Kwiatkowski. We wtorek kolarzy czeka etap dla sprinterów, z metą w Opolu.