Dwukrotny zdobywca Pucharu Polski i wieloletni piłkarz występujący w Ekstraklasie ma za sobą debiut w klatce MMA. Błażej Augustyn w efektownym stylu pokonał Dominika Pudzianowskiego. – Piłka mi bardzo zbrzydła. Gdybym miał coś obejrzeć, to ewentualnie mecz, w którym grałby mój przyjaciel. Inaczej nie mam ochoty, nie brakuje mi tego – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Wygrałeś pojedynek, o którym dowiedziałeś się dzień wcześniej. Co by było, gdybyś miał nieco więcej czasu?
Błażej Augustyn, zawodnik CLOUT MMA, były piłkarz m.in. Lechii Gdańsk, Górnika Zabrze, Jagiellonii Białystok, Legii Warszawa: – Nie żartujmy sobie. Byłem, jestem i chyba do końca życia zostanę sportowcem. Jakieś tam predyspozycje mam. Przez cały czas trenowałem różne sporty, bo lubię to robić. Bez tego nie mogę żyć. Trochę uczyłem się boksu, trochę chodziłem na coś innego. Jeszcze godzinę przed walką ustalałem z trenerami trzy akcje, które miałem konsekwentnie realizować. Trener zadowolony, ja jestem zadowolony, dobrze się czuję i... jest gitara.
– Jaka była pierwsza reakcja trenera, gdy dowiedział się, że możesz zawalczyć na CLOUT MMA 1?
– Trenerzy znają mnie od dłuższego czasu. Wiedzą, jakim jestem człowiekiem i że nie pękam. Byli i cały czas są bardzo pomocni.
– Wszystko od początku poszło po twojej myśli?
– Starałem się być mega spokojny i opanowany. Trener mówił, że cały czas realizowałem założenia. Miałem nie świrować i chyba tak było.
– W pierwszej rundzie nie myślałeś, aby bardziej zaatakować i postarać się skończyć przed czasem?
– Nie miałem. Umówiliśmy się na pewne rzeczy i chciałem zachować chłodną głowę. W głowie powtarzałem sobie "nie rób tego, nie rób tego", kiedy chciałem spróbować mocniej zaatakować. To się udawało.
– Rywal czymkolwiek zaskoczył?
– Wydaje mi się, że miałem wszystko pod kontrolą. Był silny, ale nie działo się nic zaskakującego. Nie obrażając go, nie takich "ładowałem" na mieście.
– Jakie cechy, umiejętności z piłkarskiego boiska przydały się w klatce MMA?
– Jeśli przez dłuższy czas nie trenowałem i nie grałem, a zdołałem wytrzymać przez trzy rundy kondycyjnie, to mamy jedną rzecz. Do tego wytrzymałość, koordynacja ruchowa, gibkość. Jest wiele takich rzeczy. W piłce nożnej musisz robić wiele rzeczy koordynacyjnie i siłowo. Technika do walk w klatce się nie przyda, ale szybko łapię wiele rzeczy i na spokoju je wykonuje. Teraz zajmę się tym bardziej na spokojnie i zobaczymy, co będzie dalej.
– Byłeś boiskowym walczakiem na boisku. To teraz przełożyło się na klatkę?
– Myślę, że tak. Nigdy nie byłem miękki... Zawsze pokazywałem to na boisku. Kiedyś powiedziałem, że chciałbym walczyć, to wiele osób się śmiało. Wszystko zależy od charakteru człowieka. Mój jest ciężki. Wiem, na co mnie stać.
– Wspomniałeś, że w pewnym momencie miałeś dość piłki. Wypaliłeś się całkowicie?
– Zdecydowanie. Wiele osób i moich konfliktów się do tego przyczyniło. W każdym klubie popadałem w konflikt. Teraz mogę powiedzieć z ręką na sercu, że niczego nie żałuję. Byłem prawdziwym gościem, mówiłem to, co myślę i to, co mi się podoba.
– Miałeś problemy z powodu niewyparzonego języka?
– W naszym środowisku piłkarskim cierpiałem, bo potem wiele klubów bało się podpisać ze mną kontraktu. Wiedzieli, że coś mi nie będzie pasować. Ja mówiłem tylko proste rzeczy i bywało tak, że każdy mi przytakiwał, a potem poza kamerami, dziennikarzami wyciągano wobec mnie konsekwencje.
– W dzisiejszej piłce brakuje takich charakternych postaci?
– Takie są, ale musiałoby dojść do konkretnej sytuacji, abyśmy się czasami dowiedzieli o pewnych kwestiach. Znam wielu chłopaków, graliśmy wspólnie w młodzieżowych reprezentacjach. Każdy ma prawo powiedzieć to, co uważa za słuszne. Czy tego dokona, czy nie, to druga sprawa.
– Śledzisz polską piłkę? Oglądasz dużo meczów?
– Mogę powiedzieć szczerze, że od roku nie obejrzałem żadnego meczu.
– Naprawdę?
– Piłka mi bardzo zbrzydła. Gdybym miał coś obejrzeć, to ewentualnie mecz, w którym grałby mój przyjaciel. Inaczej nie mam ochoty, nie brakuje mi tego.
– Nie oglądasz nawet meczów reprezentacji Polski?
– Mecze kadry oglądam. Czasami włączę jakiś ważny finał. Jeżeli chodzi o nasze ligowe, to w ogóle...
– Kogo z obecnych, może byłych piłkarzy widziałbyś w klatce MMA?
– Nie chciałbym się wypowiadać za kogoś. Mogę powiedzieć jedno, a to potem się nie przełoży. Najpierw ktoś musi spróbować się bić. Czy na sali, czy gdzieś indziej i zobaczyć, czy to wychodzi. Możesz być twardzielem i kozakiem na boisku piłkarskim, ale niekoniecznie musi się to przełożyć na to, że będziesz umiał dać komuś w mordę.
– Debiutancka walka bardzo ci się podobała?
– Wiele osób często mówi, że nic nie pamięta po walce. Ja mogę powiedzieć, że obycie z publicznością bardzo mi pomogło. Grałem przy wielkich publice i tu wyszedłem spokojny, opanowany. Nawet nie widziałem, że na trybunach jest tyle osób. Piłka się do czegoś przydała.
– Masz już upatrzonego kolejnego przeciwnika?
– Następna walka pewnie będzie, ale o rywalu nie myślałem. Dajcie mi trochę czasu. Teraz zabawa, potem kolejne treningi i zobaczymy, co będzie dalej.