Przez hejt chciałam usuwać tatuaże. W pewnym momencie było ze mną naprawdę źle. Miałam myśli, by przestać trenować – zdradza nam Ewa Swoboda. Najszybsza polska sprinterka opowiedziała również o związku, który sprawia, że jest szczęśliwa oraz o planach na mistrzostwa świata i igrzyska olimpijskie.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Lubisz rozmawiać o sporcie?
Ewa Swoboda: – Ostatnio w żartach powiedziałam: "Najpierw kibice, potem sępy". Nie chciałam oczywiście obrazić żadnego z dziennikarzy. Wasza praca polega na zadawaniu pytań. Dużo jednak zależy od tego, jak dana osoba podchodzi do zawodnika. Moja praca polega na trenowaniu, bieganiu, dawaniu autografów – potem udzielaniu wywiadów. Niekiedy nie chce mi się odpowiadać w kółko na te same tematy. Gdy w Chorzowie pobiegłam rekord życiowy – 10.94 sekundy – nie miałam czasu na radość. Rozmowy zajęły mi półtorej godziny. Później trudno było ponownie poczuć te emocje, które pojawiły się na bieżni. Na szczęście po powrocie do domu na nowo potrafiłam się cieszyć z sukcesu.
– W końcu zeszłaś poniżej magicznej bariery 11 sekund, a na międzynarodowych imprezach biegasz już... 10 lat. Szybko zleciało?
– Wow, to już tyle czasu minęło? Jest co wspominać! Jeszcze dużo czasu, zanim wszystko dokładnie podsumuję. Dobrze jest popatrzeć na to, co się wcześniej działo i co się zmieniło. Mój poziom sportowy bardzo wzrósł. Ciekawe jest również to, jak ja się zmieniłam przez tę dekadę – z wyglądu i zachowania.
– Co masz na myśli?
– Już nie robię nieprzemyślanych rzecz. Chyba po prostu dorosła i dobrze mi z tym.
– Twoja kariera to sinusoida. Były wzloty i upadki.
– Oj, zdecydowanie. Trzeba było być gotowym na trudniejsze momenty. Zdarzały się gorsze sezony. Najważniejsze jest zdrowie fizyczne i psychiczne. Sportowcy w kółko powtarzają podobne słowa, ale to nie jest banał. Często kibice myślą, że gdy mamy jeden słabszy sezon to jesteśmy najgorsi z najgorszych. Cały czas wykonujemy tę samą pracę. Momentami nie da się utrzymać zdrowia. Na chwilę przed ważnym startem wkrada się kontuzja i wszystko się sypie. Wtedy nikt nie chciałby być w naszej skórze. Niektórzy sami powinni stanąć na starcie za nas i zobaczyć z czym się mierzymy. Może wtedy większość zdałaby sobie sprawę z tego, ile potrzeba przygotowań, by przebiec 100 metrów w niecałe 11 sekund. Nie jest tak kolorowo, jak wszyscy myślą. Piękne zdjęcia na Instagramie nie mówią całej prawdy!
– Kilka lat temu mówiłaś, że po wygranej – w nagrodę – pojedziesz zjeść w McDonald's. W tym momencie wydaje się to nie do pomyślenia.
– Wszystko zależało od tego, jak czułam się w środku. Po czasie wydaje mi się, że zajadałam smutek, bezsilność, wewnętrzne kryzysy. Teraz, gdy czuję zapach "maka", to chce my się wymiotować. Nie mam już "smaka na maka". Ostatnio próbowałam zjeść cheeseburgera. Nie dałam rady. W ogóle nie smakował. Zostaje przy kawie. Bo ta jest u nich bardzo dobra.
– Po niektórych wypowiedziach obrywałaś w komentarzach. Wiele razy spotkałaś się z hejtem?
– Matko! O tym też za dużo nie wiecie. Przez hejt chciałam usuwać tatuaże. W pewnym momencie było ze mną naprawdę źle. Miałam myśli, by przestać trenować. Wszystko przez nienawiść ludzi. W 2018 roku mi nie szło. Sportowcy mają gorsze okresy. To normalne. Jednak moja pewność siebie została kompletnie zburzona. Wstydziłam się pokazywać taką jaka byłam. To był najtrudniejszy okres w życiu.
– Zerkałaś kiedyś na profile osób, które piszą te komentarze?
– Od czasu do czasu wchodzę na profil osoby "X" i "Y", patrzę i momentami nie dowierzam. Też mogłabym napisać: "Boże, ale masz brzydką żonę", "Dlaczego ty tak brzydko wyglądasz?", "Możesz się ogarnąć?". Ale po co to robić? Nie każdy chce czytać o sobie złe komentarze. Odnieść sukces to jedno. Potem zaczyna się jazda bez trzymanki. Doszłam do wniosku, że jeśli komuś coś się nie podoba na moim profilu to go blokuję. Mocne działanie, ale skuteczne.
– Jak jest teraz?
– Teraz nic mnie nie złamie. Jeśli ktoś się śmieje z mojego tatuażu to... robię kolejny i się cieszę, haha! Poradziłam sobie z najgorszymi chwilami. Wizyty u psychologów to nie dla mnie. Wychodząc z jednej wizyty płakałam. Wychodząc z drugiej wiedziałam, że nie powiedziałam tego, co leżało mi na sercu. Z trzecim się nudziłam. Najbardziej pomagają mi rodzice i najlepszy przyjaciel, który pełni rolę psychologa. Każdy powinien mieć taką osobę. On się ze mną nie pierdzieli. Mówi mi wprost co nie gra, co robię źle. Bardzo doceniam takie zachowania. Do wewnętrznego spokoju trzeba dojrzeć.
– Kilkanaście dni temu bardzo głośno zrobiło się na temat Sebastiana Urbaniaka, który według medialnych informacji miał cię gnębić...
– Nie tylko mnie w tej kadrze, ale ucinam temat. Mam nadzieję, że ta sprawa szybko się zakończy, a ja znów będę mogła się skupić w pełni tylko i wyłącznie na treningach. To zamieszanie jest mi zupełnie niepotrzebne, tym bardziej że sprawa wyglądała co najmniej abstrakcyjnie. Ta historia z Kruszwicy z nocy sylwestrowej, że niby zobaczył mnie w oknie, to chyba tylko pretekst, by próbować wejść siłą do cudzego mieszkania. Mnie tam nie było. Dobrze bawiłam się w Żorach. Zrobił wiele niepotrzebnego zamieszania. Niedobrze, że dużo osób trzymało jego stronę. Poza tym on w tamtym roku podczas jednego ze zgrupowań wysłał wiadomości ze zdjęciem żeńskich genitaliów. Otrzymał je również mój chłopak. Odpisałam tylko, by poszedł do psychiatry i zablokowałam go w telefonie. Jak widać, nie do końca poskutkowała. Odpuszczam. Nie brnę w to. Śmieszne sytuacje z udziałem śmiesznych osób mnie nie ruszają. Mam bardzo mocną psychikę.
– Twoim partnerem jest Krzysztof Kiljan. Rozumiem, że wszystko macie już przegadane na ten niewygodny temat?
– Jasne, że tak. Jestem w końcu szczęśliwa. Powiedziałam mu nawet o wywiadzie, który kiedyś z tobą zrobiłam po zawodach w Łodzi. Tam użyłam sformułowania, że na trybunach jest "mój crush". Wyszło tak, że teraz jesteśmy w związku. Zmieniło się moje podejście do życia, do wszystkiego. Chcę, żeby tak zostało!
– Możesz mi zdradzić, jak wygląda życie Swobody poza kamerami?
– Jest spokojniej niż wszyscy myślą. Bardzo szanuję ciszę i pustkę. Raper Avi (Kamil Zalewski – przyp. red.) nawijał: "A ja lubię ciszę, gdzie ją usłyszę tam idę". Utożsamiam się z tym tekstem.
– To w jaki sposób się relaksujesz?
– Odpoczywam tam, gdzie nie ma ludzi. Uwielbiam spędzać czas z rodziną w domu. Słucham bardzo dużo muzyki. Gdyby nie ona, byłabym smutną osobą. Gdy miałam koronawirusa w 2021 roku i nie wzięłam udziału w halowych mistrzostwach Europy przesłuchałam chyba najwięcej piosenek w życiu. Inaczej bym zwariowała.
– No dobra, mówisz o ciszy i spokoju, a po zawodach dziesiątki osób ustawiają się po zdjęcie i autograf. Często też z ich ust padają zdania: "To prawdziwa gwiazda!". Jak na to reagujesz?
– Gwiazdami są aktorki i aktorzy z Hollywood. Jestem sportowcem. Wykonuję ciężką robotę. Zachowania fanów przed startem i po starcie to miły dodatek. Zdarzają się też momenty, w których niektórzy przesadzają. Dotykają mnie tam, gdzie nie powinni. Czuję wtedy dyskomfort i się dziwię, że w ogóle tak można, ale nie wypada mi zareagować zbyt mocno. Nie odepchnę przecież kibica, bo wtedy dopiero byłaby afera.
– Skąd u ciebie taka przemiana? Myślę, że kilka lat temu mogłabyś "wybuchnąć".
– Tak jak już mówiłam – dojrzałam. Mam więcej życiowego doświadczenia. Tyle.
– Wzorowałaś się na kimś lub kogoś podpatrywałaś jak działał w podobnych sytuacjach?
– Od zawsze bardzo szanowałam Irenę Szewińską. Dla mnie to najlepsza lekkoatletka w historii, ale idę własną ścieżką. Warto pisać swoją historię, nie zerkać na to, co dzieje się u innych. Uczę się na błędach.
– Czas na wątek sportowy. Zbliżają się mistrzostwa świata w Budapeszcie. Zawodniczki z topu mają się ciebie obawiać?
– Nie wiem, czy się obawiają. Trzeba z nimi porozmawiać na ten temat. Zrobię co w mojej mocy, żeby pobiec jak najlepiej. Nadal są rezerwy. Prime ma przyjść w kolejnym sezonie. Podobno najlepsza forma u sprinterek pojawia się, gdy mają 27 lat. Cieszę się, że przypadnie to na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
– 2024 rok będzie najważniejszy w karierze?
– Tak! Na pierwsze igrzyska poleciałam jako dziecko. Z drugich wykluczyłam mnie kontuzja. Do trzech razy sztuka. Liczę, że będzie tak, jak chcę.
– Czyli?
– Finał. Jak to pięknie brzmi: "Finalistka igrzysk olimpijskich". O medal będzie trudno. Ale przecież się nie poddam.
– A z którego osiągnięcia jesteś do tej pory najbardziej dumna?
– Z wyniku 10.94 sekundy. To wielki motywacyjny kop. Nadal bardzo cieszę się również ze złotego medalu halowych mistrzostw Europy z Glasgow z 2019 roku. I chyba tyle...
– Tyle?
– Nie no dobra, w 2016 roku została wicemistrzynią świata juniorek w Bydgoszczy. Dążę do tego, by zdobyć medal na otwartym stadionie w rywalizacji z seniorkami. Brakuje mi go w kolekcji. Nie myślę o rekordach. Gdybym skupiała się na najlepszym wyniku w historii kraju nie biegałabym tak szybko jak to robię teraz. Chcę być lepsza z dnia na dzień. Udaje mi się to.
– Przyzwyczaiłaś się do zdobywania medali?
– Nic z tych rzeczy. Dla mnie każdy – nawet najmniejszy – mityng jest tak samo stresujący jak mistrzostwa świata. Nie można się przyzwyczajać do startów. Jeśli się poczujemy to po prostu odlecimy i będzie z nami tylko gorzej. Zawsze trzeba być przygotowanym na to, że coś nie wyjdzie.
– Do tych najtrudniejszych chwil na bieżni i poza nią przygotowuje cię trenerka Iwona Krupa.
– To mój anioł stróż. Jest zawzięta. Bardzo zależy jej na moich sukcesach. Ciężko jest jej momentami to wszystko okiełznać. Świat trenerski jest opanowany przez mężczyzn, ale ona daje radę. Nie poddaje się. Jest twardą babką. Gdyby nie ona nie byłoby mnie. Zawsze obok mojego nazwiska powinno być jej nazwisko. Nigdy nie widziałam jej przed startami. Chyba w końcu ktoś musi to nagrać. Stawiam, że bardzo się stresuje. A ja zrobię wszystko, żeby mogła się też cieszyć w kolejnych miesiącach.
MISTRZOSTWA ŚWIATA W LEKKIEJ ATLETYCE W TELEWIZJI POLSKIEJ!
Całe mistrzostwa będzie można oglądać w Telewizji Polskiej. Transmisje od soboty 19 sierpnia, przez dziewięć dni, do niedzieli 27 VIII. W Budapeszcie będą odbywały się sesje poranne oraz wieczorne. Wyjątkiem będą 21 i 22 sierpnia (poniedziałek-wtorek), gdy lekkoatleci będą walczyć jedynie popołudniami.
Do Węgier wybierają się przedstawiciele TVP. Komentować zawody będą Przemysław Babiarz, Sebastian Chmara, Jarosław Idzi oraz Marek Plawgo. Naszymi ekspertami na miejscu będą też Angelika Cichocka oraz Piotr Małachowski, a prowadzącymi studio oraz zarazem reporterami Aleksander Dzięciołowski i Michał Chmielewski.
1
3:24.34
2
3:24.89
3
3:25.31
4
3:25.68
5
3:25.80
6
3:32.72
1
7.01
2
7.02
3
7.06
7.07
5
7.10
6
7.10
7
7.12
8
7.14
1
4922
2
4826
3
4781
4
4751
4569
6
4487
7
4455
8
4413
9
4400
10
4362
11
4357
12
4277
13
4181
-
1
20.69
2
19.56
3
19.26
4
19.11
5
18.91
6
18.89
7
18.67
8
18.41
1
8:52.86
2
8:52.92
3
8:53.42
4
8:53.67
5
8:53.96
6
8:54.60
7
8:55.62
8
8:57.00
9
9:04.90
9:06.84
11
9:07.20
-
1
1.99
2
1.95
3
1.92
4
1.92
5
1.92
6
1.89
6
1.89
8
1.85
9
1.80
1
3:04.95
2
3:05.18
3
3:05.18
4
3:05.49
5
3:05.83
6
3:08.28
1
1:44.88
2
1:44.92
3
1:45.46
4
1:45.57
5
1:45.88
6
1:46.47
1
7:48.37
2
7:49.41
3
7:50.48
4
7:50.66
5
7:51.46
6
7:51.77
7
7:55.83
8
7:55.83
9
7:56.41
10
7:56.98
11
7:57.18
12
7:59.81
1
2:11.42
2
2:12.20
2:12.59
4
2:12.65
5
2:14.24
6
2:14.53
7
2:14.58
8
2:15.91
9
2:16.10
10
2:17.83
11
2:19.29
12
2:22.28
13
2:23.00
-