19 sie 2023 | Koszykówka / Reprezentacja

Koszykówka. Polacy zadowoleni po zwycięstwie. "Jesteśmy zupełnie inną drużyną"

Reprezentacja Polski koszykarzy w półfinałowym meczu prekwalifikacji olimpijskich pokonała w Gliwicach Estonię 93:83. – Jesteśmy zupełnie inną drużyną – powiedział 22-letni środkowy Aleksander Balcerowski, który zdobył 18 pkt, miał osiem zbiórek i dwa bloki.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Ważna decyzja w kadrze! Są szczegóły przyszłości trenera

Kolejne świetne spotkanie Polaków! Mamy finał

Czytaj też

Kolejne świetne spotkanie Polaków! Mamy finał

Mierzący 219 cm koszykarz, który w nowym sezonie będzie graczem euroligowego Panathinaikosu Ateny, był w tym spotkaniu drugim strzelcem zespołu, po Michale Sokołowskim (19 pkt). Grał 31 minut, zdobył 18 punktów, trafiając pięć z dziewięciu rzutów z gry, w tym jedyny za trzy punkty oraz siedem z 12 wolnych. Miał także osiem zbiórek, dwie asysty, dwa bloki i stratę.

Polska wygrała dziesięciopunktową różnicą, zdobywając najwięcej punktów z czterech rozegranych spotkań w turnieju, ale Balcerowski podkreślił, że nie był to łatwy mecz.

– Żaden nie jest łatwy. Widać to było na boisku. Każda drużyna tutaj reprezentuje dobry poziom. Często zespoły, które nie mają jakichś super zawodników, grają zespołowo, prezentują dobry basket. My jednak mieliśmy swoje założenia i graliśmy konsekwentnie. Wiedzieliśmy, co musimy grać i egzekwowanie tego sposobu gry dzisiaj wychodziło – ocenił.

Wzrost i podkoszowe manewry środkowego ze Świdnicy, który w całym spotkaniu powodował nimi faule rywali i często stawał na linii rzutów osobistych, przydały się szczególnie na początku decydującej, czwartej kwarty, gdy Estonia zbliżyła się niebezpiecznie (63:59). Wówczas Balcerowski zdobył siedem kolejnych punktów dla biało-czerwonych, trafiając z gry, obydwa wolne oraz za trzy punkty. W kolejnej akcji zebrał piłkę w obronie, a Andrzej Pluta w kontrataku podwyższył prowadzenie na 72:63 i sytuacja na parkiecie wróciła do normy.

– Wiedzieliśmy, że praktycznie nikt nie może mnie zatrzymać. Staraliśmy się to jak najbardziej wykorzystywać przy każdej okazji. Częściej udawało się w drugiej połowie. W pierwszej wydawało mi się, że więcej mnie podwajali i potrajali pod koszem i nie dostawałem aż tyle piłek – zaznaczył Balcerowski, który w piątek podwyższył swoje statystyki w reprezentacji do 66 występów i 634 zdobytych punktów.

Polacy zrewanżowali się Estończykom za lutową porażkę w eliminacjach mistrzostw świata, kiedy przegrali w nimi w Tallinnie 71:75, a w Lublinie wygrali tylko 70:68. Gorszy bilans bezpośrednich spotkań skutkował ostatnim, czwartym miejscem i odpadnięciem z kwalifikacji.

– Byliśmy przygotowani ze skautingiem. Jesteśmy też zupełnie inną drużyną niż wtedy. Lepiej się rozumiemy, wiemy, co potrafimy. Wiedzieliśmy też, że rywale teraz są troszeczkę innym zespołem, rzucają często z dystansu. Dlatego graliśmy bardzo dużo zmian krycia w obronie i zatrzymywaliśmy te ich otwarte rzuty. Nieraz wpadły im takie cyrkowe próby przez ręce, ale wydaje mi się, że wyglądało to bardzo dobrze w obronie. I w ataku też — zakończył Balcerowski.

W finale turnieju Polska zagra w niedzielę w Arenie Gliwice z Bośnią i Hercegowiną (godz. 14.15). Będzie to powtórka poniedziałkowego spotkania w grupie B prekwalifikacji w tej samej hali, które biało-czerwoni wygrali 85:76. Triumfator awansuje do przyszłorocznych bezpośrednich kwalifikacji olimpijskich.

Kolejne świetne spotkanie Polaków! Mamy finał