| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Mateusz Żukowski ma za sobą kilkanaście miesięcy, w trakcie których nie mógł liczyć na regularne występy w meczach na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Teraz stara się odbudować w Śląsku Wrocław i wierzy w to, że jeszcze raz stanie przed szansą sprawdzenia się w zagranicznym klubie. – Dzisiaj każdy odbierze moje słowa jako pretensje rozżalonego piłkarza, który przez ostatnie półtora roku nie grał – stwierdził w rozmowie z TVPSPORT.PL przed spotkaniem z Lechem Poznań.
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Dlaczego latem wybrałeś właśnie Śląsk?
Mateusz Żukowski: – Ostatni okres był dla mnie trudny, grałem niewiele. Chciałem znaleźć się w miejscu, w którym będę miał szansę na powrót do rytmu meczowego. Bardzo ważne było to, że trenerem Śląska jest Jacek Magiera. To jego obecność była decydująca. Pojawiały się inne propozycje, ale oferta ze Śląska przyszła bardzo szybko i nie zastanawiałem się zbyt długo.
– Czym przekonał cię trener Magiera?
– Przede wszystkim tym, że to on jest szkoleniowcem. Ma bardzo dobry warsztat, nie tylko jeśli chodzi o kwestie boiskowe. To znakomity psycholog, który potrafi dotrzeć do człowieka. Umie zawodnika zbudować mentalnie. Odbyliśmy kilka bardzo szczerych rozmów, w których trener uświadamiał mnie, jak wiele potrafię. Mam nadzieję, że przede mną zdecydowanie lepszy okres niż w ostatnich miesiącach. Cieszę się z tego, w jakim miejscu się znalazłem. Warunki do pracy są bardzo dobre, atmosfera w szatni także jest pozytywna. Jestem zadowolony z tego, jak odnalazłem się w klubie.
– Nie zraziło cię to, że Śląsk w dwóch ostatnich sezonach walczył o utrzymanie? W innych wywiadach mówiłeś, że chciałbyś, by drużyna znów grała o europejskie puchary.
– Nie da się ukryć, że ostatnie dwa lata nie były dla Śląska udane. Traktuje to jako duże wyzwanie. To klub o olbrzymim potencjale – spójrzmy na jego historię, kibiców, stadion i całe miasto. Tutaj możliwości są znacznie większe niż gra o utrzymanie. Wierzę, że swoimi golami oraz asystami pomogę Śląskowi w tym, by znów zaczął walczyć o najwyższe cele. Zdaję sobie sprawę z tego, że niekoniecznie musi do tego dojść w pierwszym sezonie. Początek nie jest dla nas dobry, chociaż można dostrzec też pozytywne fragmenty. Jestem pełen entuzjazmu przed następnymi meczami.
– Chciałbym porozmawiać o tym, co wydarzyło się w twojej karierze od odejścia z Lechii Gdańsk zimą 2022 roku. Nie wywalczyłeś miejsca w składzie ani w Rangers FC, ani w Lechu. Zagraniczny wyjazd nie był zbyt pochopną decyzją?
– Wiem, że wielu kibiców może tak stwierdzić, jeżeli spojrzą wyłącznie na statystyki. To była jednak znacznie bardziej skomplikowana sytuacja, o której nie chcę opowiadać. Dzisiaj każdy odbierze to jako słowa rozżalonego piłkarza, który przez ostatnie półtora roku nie grał. Do Szkocji poleciałem po naukę. Do Lechii zgłosił się duży klub i postanowiono mnie sprzedać. Dość szybko doznałem kontuzji i wypadłem z gry na kilka miesięcy. Dzięki zagranicznemu wyjazdowi rozwinąłem się piłkarsko i życiowo. Trzeba było odnaleźć się w innej rzeczywistości, zobaczyłem, co trzeba robić by grać na poziomie ludzi, którzy liczą się w dużej europejskiej piłce. Oczywiście, było ciężko, ale wyniosłem z tego wiele pozytywnego.
– Co najbardziej zapadło ci w pamięci?
– Zauważyłem wielką świadomość, dbałość o najmniejsze szczegóły. Tam nikt nie musi podpowiadać piłkarzom pewnych rzeczy. Każdy wie, co ma robić.
– Ostatnie półtora roku uznajesz za stracony czas?
– Jedynie pod kątem małej liczby minut spędzonych na boisku. W żadnym innym wypadku nie mogę mówić o stracie czasu, bo ciągle uczyłem się i rozwijałem. Oczywiście, jest też trochę przykro, że wyszło tak jak wyszło. Teraz patrzę jednak wyłącznie w przyszłość i szukam pozytywów. Pobyt w Poznaniu również nie był dla mnie udany, ale nie mogę mówić o nim wyłącznie w kontekście rozczarowania, bo to tam poznałem obecną narzeczoną. Tak jak powiedziałem wcześniej – skupiam się na odbudowywaniu swojej pozycji w Ekstraklasie, nie chcę, by ludzie odbierali moje słowa jako pretensje kogoś, kto przegrywał rywalizację o miejsce w składzie.
– Nie wykluczasz kolejnego zagranicznego wyjazdu w przyszłości?
– Nie, ale jeśli nadarzy się taka okazja, to z pewnością podejmę lepszy wybór i podejdę do tego z chłodną głową. Zrobię wszystko, by zagraniczne kluby znów zwróciły na mnie swoją uwagę.
– Sam przyznajesz, że kibice mogą uznawać twoją przygodę w Rangers za bardzo nieudaną. Przejmujesz się takimi opiniami i komentarzami?
– W ogóle mnie to nie obchodzi. Mogę przyjąć krytykę, jeżeli jest ona konstruktywna, ale nie wtedy, jeśli ktoś po prostu chce być złośliwy lub próbuje mnie obrazić. Najważniejsze jest dla mnie zdanie moich najbliższych. Jak już zaznaczyłem – ludzie, którzy patrzą na moją sytuację z boku, nie mają pełnego obrazu sytuacji.
– Lepiej było "sparzyć się" na zagranicznym wyjeździe teraz niż w starszym wieku?
– Wiadomo, że idealnie byłoby wyjechać i od razu regularnie grać. Jeżeli jednak szukamy pozytywów, to myślę, że ta sytuacja może pomóc w wielu aspektach. Wiem już, jak wyglądają wymagania w zagranicznym klubie, czego trzeba się wystrzegać, a co należy robić. Za drugim razem będę zdecydowanie lepiej przygotowany do takiego wyzwania.
– Co do Śląska – wspomniałeś o bramkach i asystach. Jaki dorobek chcesz osiągnąć w tym sezonie?
– Nie założyłem sobie konkretnej liczby. Jeśli strzelę na przykład pięć goli, to będę patrzył wyżej i mierzył w kolejne bramki, a nie zadowolę się tym, co jest. Okaże się, jaki będzie ten dorobek. Najważniejsze będą zwycięstwa drużyny.
– Mówiłeś o tym, że wiesz, że o europejskie puchary będzie trudno. Śląsk znów czeka walka o utrzymanie?
– Gra o wyższe cele to raczej plan na przyszłość i trzeba być tego świadomym. Jeżeli w tym sezonie znajdziemy się w dziesiątce, będziemy mieli powody do satysfakcji.
– Ewentualny gol strzelony Lechowi da ci więcej radości niż w spotkaniu z innym przeciwnikiem?
– Nie, tak samo będę cieszył się z bramki zdobytej w starciu z każdym innym zespołem. Mam tam wielu kolegów, było mi smutno, gdy oglądałem, jak Kolejorz odpada w meczu ze Spartakiem Trnawa. To, że nie udało mi się w Lechu, nie oznacza, że życzę mu źle. Wyjątkiem będzie niedzielne starcie, w którym zrobię wszystko, by to Śląsk cieszył się z wygranej.