| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Rozpoczęli sezon niemrawo, ale rozkręcają się z kolejnym meczem. Zwycięstwo nad Lechem Poznań zadziałało pozytywnie na zawodnikach Śląska Wrocław. Trójkolorowi poszli za ciosem i w Łodzi pewnie pokonali Widzew 2:0 (1:0). Znów kluczową rolę w zwycięstwie wrocławian odegrał Hiszpan. Tym razem nie był to Erik Exposito, a Matias Nahuel.
PRZED MECZEM:
Głównym daniem piątkowego wieczoru w Ekstraklasie było starcie Widzewa ze Śląskiem. Gospodarze w tym sezonie grają w kratkę. Po zwycięstwie w derbach nad ŁKS-em, zremisowali z Górnikiem Zabrze 1:1 po golu Jordiego Sancheza w doliczonym czasie gry. Śląsk zaś odniósł pierwsze zwycięstwo w sezonie, pokonując trzeci zespół poprzednich rozgrywek, Lech Poznań 3:1. Fantastyczny mecz zanotował Erik Exposito, który zdobył dwie bramki i zaliczył asystę. Wszystkie oczy w Łodzi były więc zwrócone na pojedynek hiszpańskich napastników.
JAK PADŁY GOLE?
1:0 (12') – Aleks Petkov prostopadle podał do Matiasa Nahuela, który urwał się obrońcom, wbiegł w pole karne i pewnie pokonał Heinricha Ravasa w sytuacji sam na sam.
2:0 (80') – Precyzyjna wrzutka Nahuela z rzutu wolnego, do piłki najwyżej wyskoczył w powietrzu Aleksander Paluszek i skierował ją do siatki.
PEWNY ŚLĄSK, BEZRADNY WIDZEW
Od początku spotkania to Śląsk dyktował warunki. Wrocławianie grali szybko, pewnie i częściej przebywali przy piłce. Już w 12. minucie na listę strzelców wpisał się Matias Nahuel, który dostał fantastyczne "ciasteczko" od Aleksa Petkova. Bułgar, który dołączył do Śląska latem, okazuje się na razie świetnym transferem. Nic dziwnego, że otrzymał też powołanie do kadry narodowej. Śląsk do przerwy mógł prowadzić wyżej, ale z opresji Widzewiaków ratował Heinrich Ravas.
Kibice w Łodzi liczyli, że po przerwie gra ich ulubieńców w ofensywie się ożywi, ale nic bardziej mylnego. Atak Widzewa był zardzewiały, a Sanchez odbijał się jak od ściany od Petkova. Śląsk cały czas dominował i w 80. minucie zamknął mecz. Po asyście Nahuela z rzutu wolnego, kropkę nad "i" nad zwycięstwo WKS-u postawił Aleksander Paluszek. Trener Jacek Magiera miał nosa, decydując się na wpuszczenie wychowanka na boisko w 73. minucie.
CO DALEJ?
Śląsk, który do niedawna jeszcze zamykał ligową stawkę, odniósł drugie zwycięstwo z rzędu i awansował na ósmą lokatę. Widzew, który ma tyle samo punktów co WKS – 7 – jest dziesiąty.
Przed wrocławianami mini-maraton. Najpierw 30 sierpnia zagrają zaległy mecz na wyjeździe z Pogonią Szczecin, a 2 września podejmą u siebie Jagiellonię Białystok. Dzień później Widzew zagra w ligowym klasyku na Łazienkowskiej z Legią Warszawa.