| Tenis / Wielki Szlem

Tomasz Iwański przed US Open: rywalki Świątek są bardzo przeciętne. Zdecydowanie lepsza technicznie była Barty [WYWIAD]

Iga Świątek (fot. PAP)
Według Tomasza Iwańskiego Ashleigh Barty była lepsza od Igi Świątek (fot. PAP)
Tytus Olszewski

W poniedziałek rusza ostatni Wielki Szlem w sezonie. Tuż przed rozpoczęciem US Open porozmawialiśmy z Tomaszem Iwańskim m.in. na temat szans Igi Świątek i Huberta Hurkacza, ich karierach czy problemach polskiego tenisa. – W Polsce nie istnieje jakiekolwiek szkolenie systemowe. Jak słyszę, że ktoś używa takiego terminu, to zaczynam się śmiać – powiedział dla TVPSPORT.PL wielokrotny mistrz Polski i były trener Nadii Pietrowej oraz Kamila Majchrzaka.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
Legenda uderza w Świątek przed US Open. "Weź wolne i nie graj"

Czytaj też

Martina Navratilova skrytykowała wypowiedź Igi Świątek (fot. Getty)

Legenda uderza w Świątek przed US Open. "Weź wolne i nie graj"

Tytus Olszewski, TVPSPORT.PL: – Niebawem rusza ostatni turniej wielkoszlemowy. Lubi pan US Open?

Tomasz Iwański, były tenisista i utytułowany trener: – Lubię Nowy Jork w czasie turnieju, ale jakbym miał tam przebywać dłużej niż dwa tygodnie, to pewnie bym zwariował. Lubię pewne rzeczy przy US Open, a pewnych nie. Na przykład zachowania publiczności. Nie jestem też wielkim fanem samego obiektu, bo dotarcie do niego jest dość trudne. Lubię za to atmosferę samego miasta i kort centralny, strefę zawodników czy restauracje. 

– W takim razie, który turniej wielkoszlemowy, jest pana ulubionym? 

Zdecydowanie Wimbledon. Na pewno za tradycję, rozumienie tenisa, sposób zachowania publiczności, atmosferę itd. Ale lubię także Australian Open za lekkość bytu, sposób zachowania organizatorów i mniejsze napięcie. 

Wojciech Fibak powiedział, że pierwsze rundy US Open korzystnie ułożyły się dla Igi Świątek. Podziela pan to zdanie?

– Szczerze, to nie znam drabinki w US Open, nie śledzę tego i nie oglądam. Dlatego trudno mi jest odpowiedzieć, czy nie mogłaby wymarzyć sobie lepszej. Z racji charakterystyki kobiecego tenisa, dużo trudniej jest powiedzieć – tak, Iga jest stuprocentową faworytką i na pewno wygra. Po prostu jest faworytką, a jak sobie poradzi z różnymi rzeczami towarzyszącymi, czas pokaże. Każdy turniej jest inny, każdy ma swoją specyfikę i trzeba się po prostu do niego dopasować, aby na końcu móc go nazwać twoim turniejem.

– Ciąży na niej duża presja po zeszłorocznym zwycięstwie? 

– Generalnie uważam, że presja jest częścią grania w tenisa. To nie dotyczy tylko Igi Świątek, tylko każdego zawodnika na różnym poziomie. Zawodnicy deklarują to, że chcą uprawiać ten sport. Pracują po to, żeby znaleźć się w miejscach, w których się znajdują. Presja jest nieodłączną częścią ich zawodu i mają sobie z nią radzić w taki czy inny sposób. Czy ta presja jest duża? Oczywiście, że jest duża, ale wolałbym być w pozycji zawodnika, który musi sobie z nią radzić, niż w pozycji robotnika, który musi iść na siódmą do pracy, bo jak się spóźni to go wyrzucą. 

On też ma presję, każdy ma presję w życiu, z którą musi sobie radzić. Presja sportowa, presja związana z oczekiwaniami czy rezultatem jest podobna do tej na kierowniczych stanowiskach w biznesie przy podejmowaniu decyzji za dziesiątki milionów dolarów czy dziesiątki tysięcy złotych, w zależności od pozycji, którą się zajmuje. Ta presja jest wszędzie i dotyczy każdego człowieka, który żyje na planecie i prowadzi aktywny styl życia. Dywagacje na ten temat nie mają sensu, bo tenis nie jest najistotniejszą rzeczą we wszechświecie. 

– Kto według pana będzie prowadził w damskim rankingu po US Open? 

– Nie mam pojęcia i zupełnie mi to nie zaprząta głowy, i Idze również nie powinno. Tenis kobiecy oprócz tych podstawowych rzeczy, czyli przygotowania fizycznego i motywacji do grania, składa się jeszcze z mnóstwa czynników, których nie widać. Dlatego jest tak nieprzewidywalny, bo to są rzeczy związane z emocjami i ich kontrolą, które nie występują w takim samym stopniu w męskim tenisie z uwagi na różną konstrukcję psychofizyczną. 

Czytaj też: Sabalenka wyprzedzi Świątek. I to już w poniedziałek!

– W czym Polka jest lepsza od reszty zawodniczek?

– Iga jest numerem jeden na świecie przez ponad rok i wypracowała sobie olbrzymią przewagę nad resztą stawki, która nie umniejszając, jest generalnie bardzo przeciętna. Zrobiła to głównie dzięki swojej fizyczności, ale także predyspozycjom, takim prawdziwie zawodniczo-mentalnym. Na tle reszty Iga jest ponadprzeciętna i bardzo dobrze, że ją mamy. Z kolei zdecydowanie lepszą technicznie od niej zawodniczką, która mogłaby zniwelować jej przewagę fizyczną, była Ashleigh Barty, ale przestała już grać w tenisa z różnych względów. Obecnie, jeśli Iga będzie kontrolowała ten element psychologiczny, to raczej będzie w stanie wygrywać większość meczów. Mimo, że jej gra nie jest technicznie skonstruowana na nawierzchnie szybsze, które wyrównują szanse i dają naszej zawodniczce mniejszą przewagę. 

– Czy nie przyzwyczailiśmy się za bardzo do ciągłych zwycięstw Świątek?

– Polskie społeczeństwo nie jest społeczeństwem sportowym, tylko jest społeczeństwem oczekiwań sukcesu oraz pogoni za nim. Polski kibic kocha, jak ktoś wygrywa i nienawidzi, jak przegrywa. Ocena tego zachowania przekracza moje kompetencje, bo ludzie nie rozumieją tego, co oceniają. W związku z tym trudno jest mi ten temat dyskutować. 

– Co stało się z Magda Linette z tegorocznego Australian Open, gdzie doszła do półfinału?

– Nie mam wielkiej wiedzy na temat Magdy i mało z nią rozmawiałem, więc ciężko jest mi się precyzyjnie odnieść do jej gry. Przyczyn może być bardzo wiele. Nie jest już najmłodszą zawodniczką. Zrobiła duże wyniki na początku roku i naturalną rzeczą jest to, że czasem gra się słabiej, a czasem lepiej. To się może zmienić w każdej chwili, jeśli Magda normalnie pracuje i jest w dobrej formie fizycznej, ale brakuje mi danych, abym mógł się więcej na jej temat wypowiedzieć. 

– A jak pan widzi szanse Magdaleny Fręch, która w Wielkim Szlemie najdalej doszła do 3. rundy?

– Magda gra w specyficzny sposób, wykorzystuje swoje możliwości i jest dobrą zawodniczką. Jest jedną ze stu najlepszych zawodniczek na świecie. Dziesiątki czy setki tysięcy ludzi, którzy grają w tenisa, bardzo by to satysfakcjonowało. Czy ją to satysfakcjonuje? Na pewno chce więcej. Czy to osiągnie? Nie wiem, zobaczymy. 

Legenda uderza w Świątek przed US Open. "Weź wolne i nie graj"

Czytaj też

Martina Navratilova skrytykowała wypowiedź Igi Świątek (fot. Getty)

Legenda uderza w Świątek przed US Open. "Weź wolne i nie graj"

Hurkacz musi uważać! "To nie będzie spacerek"

Czytaj też

Hubert Hurkacz jeszcze nigdy nie przebrnął drugiej rundy w Nowym Jorku (fot. Getty)

Hurkacz musi uważać! "To nie będzie spacerek"

– Przejdźmy do mężczyzn. Hubert Hurkacz pokazał w ostatnich spotkaniach z Carlosem Alcarazem, że potrafi grać na najwyższym poziomie. W tym sezonie nie zanotował jednak spektakularnych wyników, co poskutkowało spadkiem w rankingu. Czy coś zmieniło się w jego grze od tamtego sezonu?

Patrząc na jego ostatnie dwa mecze z Carlosem Alcarazem, trudno powiedzieć, że jego gra się pogorszyła. Rankingi nie grają i to czy zawodnik jest 10., czy 17., zależy od wielu zbiegów okoliczności. Hubert jest w ścisłej światowej czołówce, która to czołówka gra na znacznie wyższym poziomie niż czołówka tenisa kobiecego. Gra świetnie w tenisa i toczy równe pojedynki z najlepszymi zawodnikami. Niedawno wygrał ze Stefanosem Tsitsipasem, miał też piłkę meczową z Alcarazem. Z różnych przyczyn czasami nie wykorzystuje szans, które pozwoliłyby mu być nie na 17. miejscu, ale w czołowej piątce. To są tak minimalne różnice, że być może za chwilę, z racji większej dojrzałości czy łutu szczęścia, pewne rzeczy się zmienią. Uważam, że na pewno są aspekty taktyczne, które, jeśli zostałyby wdrożone w jego grę i konsekwentnie realizowane, na pewno dałyby mu szansę na maksymalizację swojego potencjału. 

– Czego w tam razie brakowało Hubertowi w ostatnich meczach?

– Dlatego Alcaraz jest Alcarazem, a Hurkacz Hurkaczem, że przy stanie 5:5 w piątym secie Alcaraz w cudzysłowie serwuje asa, a Hurkacz psuje prosty forehand. Właśnie dlatego Hiszpan jest pierwszy, a Polak siedemnasty. Jak to się zmieni, to będzie odwrotnie. Czy się zmieni? Nie wiem. Co trzeba zrobić? Też nie wiem, ale gdybym przebywał w tamtych okolicach, to wtedy mógłbym z całą pewnością powiedzieć, co powinno się zmienić. Jeżeli nie dotknie się mięśnia człowieka, jego sposobu myślenia, jego sposobu reakcji czy sposobu przyjmowania informacji, to są to czyste dywagacje. 

– Do tej pory najlepszym wynikiem "Hubiego" w US Open jest 2. runda. Czy to tylko przypadek, czy coś może być na rzeczy?

– Może ma swoje powody wewnętrzne. Biorąc pod uwagę jego styl gry jest to dziwne. On przecież bardzo lubi grać na hard korcie i ma świetne ręce, bardzo dobrze czuje piłkę, dobrze rusza się na korcie i znakomicie serwuje. Trudno jest znaleźć racjonalne przyczyny, dla których nie mógłby być to jego turniej. Męski tenis jest bardzo wyrównany i niuanse decydują o zwycięstwie, dlatego trudno wykluczyć taką ewentualność, że może przegrać już w 1. rundzie. Równie dobrze może być w finale.

– W czasach zawodowej kariery był pan głównie deblistą, tak samo jak Jan Zieliński, który miał wspaniały początek sezonu. Teraz notuje trochę gorsze wyniki. Tkwi w nim duży potencjał?

– Janek przebojem wdarł się do światowej czołówki. Bardzo szybko się wszystko wydarzyło i bardzo dobrze, bo prezentuje dużą grę. Jest bardzo sprawny, bardzo dobrze serwuje i dobrze gra z forehandu. W jego grze jest sporo fajnego szaleństwa, potrzebnego w grze podwójnej. Myślę, że jego porażki wynikają w jakimś stopniu z zaprzestania szaleńczej gry w istotnych momentach i bycia nieco kalkulującym. Debel jest taką grą, w której w szerszej perspektywie, odwaga i wariactwo znacznie bardziej się opłaca, niż kalkulowanie czy kunktatorstwo. O ile mówi się, że w singlu decyduje jedna czy dwie piłki, to w deblu zdarza się to jeszcze częściej. Rozegrania są dużo bardziej nieprzewidywalne, dużo szybsze i pojawia się dużo przypadkowości. Janka stać na to, żeby być znakomitym deblistą. 

– Ma pan swoich faworytów do zwycięstw w US Open? 

– Faworytem będzie ten, kto najlepiej poradzi sobie z własnymi oczekiwaniami, własnymi kłopotami w czasie gry i poradzi sobie z warunkami, które stawia przeciwnik. Faworytów jest wielu, ale to można znaleźć w każdym artykule. Ciężko jest nie wskazywać Świątek i Alcaraza, skoro są numerami jeden w rankingach. Do tego oboje bronią tytułów, ale teraz muszą udowodnić, że są faworytami.

Hurkacz musi uważać! "To nie będzie spacerek"

Czytaj też

Hubert Hurkacz jeszcze nigdy nie przebrnął drugiej rundy w Nowym Jorku (fot. Getty)

Hurkacz musi uważać! "To nie będzie spacerek"

Iga i Hubert to nie wszystko. Takiej sytuacji nie było od lat

Czytaj też

Daniel Michalski wciąż czeka na pierwszy występ w wielkoszlemowych eliminacjach

Iga i Hubert to nie wszystko. Takiej sytuacji nie było od lat

– Czy mamy w Polsce następców naszych mistrzów?

– Na pewno są, bo w każdym kraju jest wielu utalentowanych ludzi, ale nie umiem, a może bardziej nie chcę, wskazywać nikogo konkretnego. Chciałbym być dobrze zrozumiany. Mam w życiu tyle tenisa, że interesuje mnie on tylko w kontekście pracy z tym, z kim akurat pracuję. Nie ma znaczenia czy to jest poziom juniorski, czy bardzo zawodowy. Oglądam latającą piłkę przed oczami przez około 48 lat swojego życia. Jak nie muszę jej oglądać, to tenis mnie specjalnie nie interesuje. Bardzo rzadko oglądam jakieś mecze tenisowe w telewizorze, bo nie jestem kibicem tenisa, tylko zawodowcem. Na sukces młodego zawodnika musi się złożyć wiele czynników i zbiegów okoliczności. Kiedy Agnieszka Radwańska skończyła grać, to wszyscy myśleli, że przez następne 15 lat nikt nie nawiąże do jej sukcesu. I nagle pojawiła się Iga Świątek, która została liderką rankingu WTA, wygrała cztery Wielkie Szlemy, a być może wygra ich 15. Czy ktoś to przewidział? Może parę osób.

Z sukcesem wiążą się chociażby organizacja, wiedza, szczęście, pieniądze czy specjalny sposób myślenia. Wszystkie muszą złożyć się do kupy, żeby można było mówić o wykreowaniu jakiegoś zawodnika. Nie wiem, czy mamy takich zawodników. Pewnie tak. W Polsce jest wielu utalentowanych ludzi, ale czy wszystkie czynniki złożą się w całość, to się okaże. Jeżeli nie ma następców w tej chwili, to będą za rok. A jeżeli nie będą za rok, to będą za dwa lata. Bycie dobrym juniorem zwłaszcza wśród chłopaków nie jest równoznaczne z byciem dobrym seniorem czy zrobieniem kariery. Dużo częściej dobrze grająca juniorka jest również dobrze grającą w seniorką. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że trzeba wykazać bardzo dużo cierpliwości, determinacji i znajomości tematu, żeby móc podjąć się wychowania tenisisty, bo jest to długi, bolesny i bardzo czasochłonny oraz skomplikowany proces. 

– A jak wygląda sprawa szkolenia w naszym kraju?

– W Polsce nie istnieje jakiekolwiek szkolenie systemowe. Jak słyszę, że ktoś używa takiego terminu, to zaczynam się śmiać. To nie ma nic wspólnego ze szkoleniem. To są indywidualne ruchy ludzi, którym związek powinien pomagać w zupełnie inny sposób, niż ma to miejsce przez ostatnie 30 lat.

– W takim razie obecne wyniki nie są zasługą PZT? 

– To nie jest również tak, że zawodnicy, którzy mówią, że nikt im w życiu nie pomógł, mówią prawdę. Polski Związek Tenisowy w różnego rodzaju aspektach pomagał i stara się pomagać zawodnikom w mniejszym lub większym stopniu. Z uwagi na specyfikę tego środowiska, ktoś komu się pomogło w 15 procentach nigdy nie powie, że mu się pomogło w 15 procentach, tylko powie, że ta pomoc w ogóle do niczego się nie nadawała, bo to było absolutnie niewystarczająco i musiała zorganizować pozostałe 85 procent. W różnych momentach istnienia związku były różne możliwości organizacyjno-finansowe. Nie jest tak, że związek za wszelką cenę stara się przeszkodzić zawodnikom w rozwoju. Są takie momenty, ale na przestrzeni lat można powiedzieć, że generalnie jakieś wsparcie było. Sama organizacja nie działa jednak w przejrzysty, właściwy i zrozumiały dla środowiska sposób. W większości przez ostatnie 30 lat stworzona była w dużej części z niekompetentnych dyletantów, którzy nie rozumieją tego, dlaczego są niekompetentni i przez swoje działania budują spiralę niewłaściwego postrzegania działań związku. 

– Dlaczego przestał pan pełnić rolę Trenera Głównego PZT?

– To była moja indywidualna decyzja. Zdałem sobie sprawę z tego, że mój schemat pracy związku i sposób widzenia jego działania, jest nie do wprowadzenia w realiach, które obowiązują w strukturach komunikacji i rozliczeń między związkiem a ministerstwem sportu. Związek nie ma wypracowanej ścieżki doprowadzenia zawodnika do wysokiego poziomu sportowego przy swoim udziale w konkretnych aspektach tego procesu, które powinny być precyzyjnie zdefiniowane. Z uwagi na specyfikę dyscypliny, PZT nie wpisuje się w ogóle w ramy struktur finansowania polskiego sportu. W związku z tym, wszystkie rzeczy, które są robione przez związek, z założenia są sztuczne i nieprawidłowe. Trzeba byłoby zmienić cały system współpracy z ośrodkami decyzyjnymi. Moim zdaniem trenerzy kadr w związku są absolutnie niepotrzebni. Potrzebni są konsultanci, którzy byliby wykorzystywani do pomocy zawodnikom w wielu momentach ich karier i np. koordynacji wyjazdów drużynowych na różnych poziomach. Potrzebne są diametralne zmiany, bo obecny sposób działania jest nieefektywny i przestarzały. To jest sztuczny twór, w wielu sytuacjach, komplikujący życie zawodnikom. 

Czytaj też: Przetrwał oskarżenia o doping. "Ludzie stanęli za mną murem"

– Był pan trenerem Kamila Majchrzaka przez blisko cztery lata. Czy pana zdaniem nasz tenisista będzie w stanie podnieść się po ponad rocznej dyskwalifikacji za doping i zdoła wrócić na swój wcześniejszy poziom?

– Z racji, że go dobrze znam, to życzę mu, aby się to udało. Wiem również, że będzie to bardzo, bardzo trudne z różnych względów. Dla każdego tenisisty byłoby to bardzo trudne, ale dla człowieka o takiej konstrukcji psycho-fizycznej jak Kamil, będzie to miało swoje dodatkowe utrudnienia. Należy pamiętać, że styl gry Kamila jest stylem, przy którym każdy punkt trzeba wypracować. On nie ma dużej gry, takiej jak miał Jerzy Janowicz, że zaserwuje trzy asy w gemie, forehand i idzie do domu. W związku z tym, to nie będzie błyskawiczny powrót. Ja nie twierdzę, że on się nie uda. Twierdzę, że to na pewno nie potrwa trzy miesiące.

On będzie zaczynał od turniejów najniższej rangi, które mają pulę nagród na poziomie 15 tysięcy dolarów. Może dostanie dziką kartę, na któreś z polskich turniejów, ale to będą dwie lub trzy imprezy w roku. Natomiast wszystko inne będzie musiał grać stopniowo. Uważam, że jeżeli w ciągu roku uda mu się odbudować ranking na poziomie między 150 a 200 ATP, to będzie bardzo duży sukces.

Iga i Hubert to nie wszystko. Takiej sytuacji nie było od lat

Czytaj też

Daniel Michalski wciąż czeka na pierwszy występ w wielkoszlemowych eliminacjach

Iga i Hubert to nie wszystko. Takiej sytuacji nie było od lat

Kamil Majchrzak: nigdy nie miałem zamiaru stosować dopingu [WIDEO]
fot. TVP Sport
Kamil Majchrzak: nigdy nie miałem zamiaru stosować dopingu [WIDEO]

Zobacz też
Deklasacja we French Open. Trzy sety w półtorej godziny!
Carlos Alcaraz (fot. Getty Images)

Deklasacja we French Open. Trzy sety w półtorej godziny!

| Tenis / Wielki Szlem 
French Open: znamy pierwszego półfinalistę. Mógł być... zdyskwalifikowany
Lorenzo Musetti (fot. Getty Images)

French Open: znamy pierwszego półfinalistę. Mógł być... zdyskwalifikowany

| Tenis / Wielki Szlem 
O finał z Sabalenką. Świątek zdradziła swój plan
Iga Świątek (fot. Getty Images)

O finał z Sabalenką. Świątek zdradziła swój plan

| Tenis / Wielki Szlem 
Świątek kontra Sabalenka. Kiedy hit w półfinale French Open?
Kiedy gra Iga Świątek w półfinale French Open 2025? O której mecz Świątek – Sabalenka? (5.06.2025)

Świątek kontra Sabalenka. Kiedy hit w półfinale French Open?

| Tenis / Wielki Szlem 
Świątek najskuteczniejsza w historii French Open!
Iga Świątek (fot. Getty Images)

Świątek najskuteczniejsza w historii French Open!

| Tenis / Wielki Szlem 
Polecane
Najnowsze
Sztuka spadania. UEFA znowu nam to zrobi [KOMENTARZ]
Sztuka spadania. UEFA znowu nam to zrobi [KOMENTARZ]
Dawid Brilowski
Dawid Brilowski
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Ewa Pajor (fot. Getty Images)
Zwolnili trenera po najlepszym występie od 25 lat
Tom Thibodeau (fot. PAP/EPA)
Zwolnili trenera po najlepszym występie od 25 lat
| Koszykówka / NBA 
Last dance "Grosika" w kadrze. "Wielu mnie skreślało" [WIDEO]
fot. Getty
Last dance "Grosika" w kadrze. "Wielu mnie skreślało" [WIDEO]
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Straty w szatni i rozbite lustro? Marcin Sasal pożegnany w beniaminku Betclic 1 Ligi [WIDEO]
Marcin Sasal (fot. TVP)
Straty w szatni i rozbite lustro? Marcin Sasal pożegnany w beniaminku Betclic 1 Ligi [WIDEO]
| Piłka nożna / Betclic 2 Liga 
Sportowy wieczór (03.06.2025)
Sportowy wieczór (03.06.2025) [transmisja na żywo, online, live stream]
Sportowy wieczór (03.06.2025)
| Sportowy wieczór 
Demolka w meczu rywalek Polek na Euro
szwecja
Demolka w meczu rywalek Polek na Euro
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Deklasacja we French Open. Trzy sety w półtorej godziny!
Carlos Alcaraz (fot. Getty Images)
Deklasacja we French Open. Trzy sety w półtorej godziny!
| Tenis / Wielki Szlem 
Do góry