Urodził się w sylwestrową noc i jak sam o sobie mówi, imprezy ma we krwi. Jest prezenterem, DJ-em, konferansjerem, a trzy lata temu z przytupem wszedł do świata boksu. W ubiegły weekend zapowiadał walki na wielkiej gali Usyk-Dubois we Wrocławiu, a jego pracę publicznie pochwalił Michael Buffer, najsłynniejszy anonser ringowy świata. Poznajcie historię Adriana Walczyka, który zrobił takie wrażenie na legendzie.
CZYTAJ TAKŻE: "The Voice of Boxing". Jego głos zna cały świat [WYWIAD]
"Mój człowiek, Adrian Walczyk, był absolutnie niesamowity jako mistrz ceremonii podczas wieczoru we Wrocławiu. Doceniam cię! Dobra robota!" – napisał na Twitterze Michael Buffer, który w stolicy Dolnego Śląska zapowiadał walkę Oleksandra Usyka z Danielem Dubois. Najsłynniejszy na świecie ringowy anonser rzadko chwali kolegów po fachu, a jednak dla Polaka zrobił wyjątek.
Wpis ukazał się w niedzielę, gdy Walczyk prowadził już kolejną imprezę. Po jej zakończeniu spojrzał w telefon i złapał się za głowę. – Pierwszy raz w życiu miałem tyle gratulacji i powiadomień. To wspomnienie zostanie ze mną na zawsze – mówi ringowy anonser w rozmowie z TVP Sport.
Jak to wszystko się zaczęło?
Walczyk śmieje się, że pierwszą imprezę poprowadził już w dniu narodzin – na świat przyszedł tuż przed północą w sylwestrową noc 1989/1990. – Jestem ostatnim człowiekiem lat 80., urodziłem się w sylwestra więc można powiedzieć, że imprezy mam we krwi. Moja mama pamięta ją doskonale do tej pory! – uśmiecha się.
Pierwszą "prawdziwą" imprezę poprowadził w 2014 roku:
– To było z okazji 40-lecia gminy Długołęka. Byłem wtedy świeżo po zakończeniu studiów dziennikarskich ze specjalizacją PR, pracowałem w dziale promocji, odpowiadałem za organizację wydarzeń kulturalnych i współpracę z mediami. W ostatnim roku pełniłem też rolę rzecznika prasowego. Pamiętam, że zapowiadałem wtedy koncert Edyty Geppert. Moi przełożeni uznali chyba, że się sprawdziłem, bo później poprowadziłem kolejne imprezy. Na nich pojawiali się różni ludzie, agencje eventowe i tak zaczęły pojawiać się pierwsze propozycje – tłumaczy Adrian, który szybko trafił do sportu.
Zapowiadał m.in. pierwsze w Polsce zawody w koszykówce 3x3. Wtedy też zaczęła się współpraca z PZKosz, która trwa do dzisiaj. Walczyk jest spikerem m.in. na meczach reprezentacji Polski koszykarzy. Oprócz tego, anonsuje mecze kobiecej drużyny siatkarskiej #Volley Wrocław. Pierwszą stycznością ze sportami walki miał na galach Figh Exclusive Night.
– W Długołęce moim kierownikiem był Paweł Kościółek, dziennikarz z Wrocławia. Któregoś dnia otrzymał telefon od Andrzeja Gliniaka, który współpracował z FEN, z pytaniem czy nie zna kogoś, kto może poprowadzić trening medialny przed galą w Hali Stulecia. Zaproponował mnie, ale przyznam szczerze, wtedy nie miałem pojęcia, czym jest MMA. Pojechałem tam, poprowadziłem i na tyle spodobało się to Pawłowi Jóźwiakowi i Bartoszowi Szubie, że zaproponowali mi pracę na galach. Zakończyłem też współpracę z urzędem w Długołęce, bo poczułem, że praca z mikrofonem da mi emocje, które kocham.
Z MMA do boksu
O anonserze z Wrocławia szybko stało się głośno w środowisku, pojawiały się też kolejne propozycje. Po federacji FEN, była współpraca z DSF Kickboxing Challenge, a później z HFO. Do boksu trafił w 2020 roku, gdy do współpracy zaprosiła go grupa KnockOut Promotions: – To było w pandemii. Wiadomo, że wtedy nie organizowano imprez, dlatego dla konferansjerów nie było zbyt dużo pracy. Tak naprawdę grupa KnockOut uratowała mnie w tym trudnym czasie, dali mi szansę – wspomina.
Wykorzystał ją, bo przy boksie pracuje do dziś. Ten rok jest dla niego najbardziej szalony, ale i też - nie ma co ukrywać - obfitujący w wielkie sukcesy. W kwietniu zapowiadał walki na gali w Rzeszowie, gdzie Łukasz Różański znokautował w 1. rundzie Alena Babicia i wywalczył pas mistrza świata WBC wagi bridger. Wtedy to anonsował walkę wieczoru razem z Kodym Momaertsem, znanym bardziej jako "Big Mo" z grupy Boxxer. Czy trudno pracować w duecie?
– To było ciekawe doświadczenie, a jednocześnie wielkie przeżycie. W Rzeszowie był taki układ, że Big Mo anonsował walki dla Boxxera, a ja pozostałe. Natomiast walką wieczoru "podzieliliśmy się". On odpowiadał za narożnik Alena Babicia, ja - za Łukasza Różańskiego. Umówiliśmy się tak, że kto wywalczy pas, to "jego" anonser wyczyta werdykt. Nie ukrywam, że to było najpiękniejsze zdanie, które wypowiedziałem w ringu. Ogłosiłem, że Polak właśnie został mistrzem świata! To był dla mnie ogromny przywilej.
"Sen, z którego nie chcę się budzić"
Nie minęły 4 miesiące i we Wrocławiu pracował z jeszcze słynniejszym anonserem. Legendą tego zawodu, Michaelem Bufferem, którego okrzyk "Let's get ready to rumble" na stałe zapisał się w historii światowego boksu. Walczyk nie ukrywa, że znany Amerykanin jest jego idolem, dlatego długo przygotowywał się do tej współpracy.
– Najpierw dostałem wiadomość, że zostałem zaproszony do poprowadzenia takiego wydarzenia i to już było dla mnie coś wspaniałego. Później dowiedziałem się, że na tej gali będzie człowiek, który stworzył ten zawód. Nie da się ukryć, że tydzień przed galą był dość stresujący, ale to był taki pozytywny stres, mobilizujący. Poświęciłem dużo czasu, by dobrze się przygotować. Wiedziałem jednak, że nie mogę też przegiąć, bo łatwo jest poddać się emocjom, a wtedy efekt mógłby być odwrotny do zamierzonego – opowiada wrocławianin.
Polak miał zaszczyt poprowadzić czwartkowy trening medialny i wtedy też jedyny raz wywołać bohaterów walki wieczoru – Oleksandra Usyka i Daniela Dubois. W piątek przed ceremonią ważenia po raz pierwszy spotkał Michaela Buffera i jak twierdzi, było to dla niego niesamowite przeżycie:
– Przed ważeniem spotkałem się z ekipą telewizyjną z Wielkiej Brytanii, by omówić scenariusz gali. Wtedy nagle ni stąd, ni zowąd moim oczom ukazał się Michael Buffer. Jedyne, co byłem w stanie z siebie wydusić, to: "I can't believe it" ("nie mogę w to uwierzyć"). On tylko się uśmiechnął, przywitaliśmy się. Zapowiadałem wszystkie walki, oprócz walki wieczoru, a zanim na wadze stanęli Usyk i Dubois była długa przerwa. Zszedłem wtedy ze sceny, a Buffer wziął mnie na stronę i powiedział, że podoba mu się moja praca. Że jestem grzeczny, stonowany, ale przy tym charyzmatyczny. Myślałem, że śnię, ale nie chciałem się budzić – opowiada.
Jeszcze wtedy nie wiedział, że najlepsze dopiero przed nim.
Gdy w sobotę jechał samochodem na stadion Tarczyński Arena, zadzwonił do niego ktoś z nieznanego numeru. Numer zagraniczny, początek amerykański. Początkowo, Walczyk zignorował to, sądząc że to próba oszustwa, w końcu metoda "na telefon" z odległych krajów jest powszechnie znana. Po chwili, jak sam wspomina, przeszło mu przez myśl, czy nie mógł to być Michael Buffer. "Nie no, bez przesady" – tłumaczył wtedy sobie.
– Za chwilę otrzymałem SMS. "Cześć Adrian, tu Michael Buffer. Mam pytanie: czy uważasz, że powinienem zapowiedzieć jakąś ważną osobę na scenie?". Michael Buffer zdobył do mnie numer i konsultuje ze mną takie rzeczy. Nie, że najpierw z telewizją, czy organizatorami, ale ze mną. Tak naprawdę, mógł potraktować mnie z góry, a traktował jak partnera. To było niesamowite.
Sentymentalna podróż
Na gali Usyk-Dubois od początku podział ról był jasny. Adrian Walczyk zapowiadał walki karty wstępnej i głównej, natomiast Buffer walkę wieczoru. Nic dziwnego, że wielu znajomych pytało Adriana, czy nie żałuje, iż nie było mu dane wywołać do ringu czempiona Usyka. Wrocławianin bardzo się dziwił, gdy słyszał takie pytania:
– Było wręcz odwrotnie, byłem zachwycony! Gdy skończyłem zapowiadać wcześniejsze walki, Michael Buffer powiedział, że obserwował moją pracę i uniósł kciuk w górę. Dla mnie to była bezcenna nauka, a przy okazji słowa, które mobilizują do działania. Nie musiał tak się zachowywać, a jednak sprawił mi tak ogromną przyjemność. Później mogłem usiąść przy samym ringu, zobaczyć, jak pracuje mój idol, mój mistrz. Posłuchałem słynne "Let's get ready to rumble". Chłonąłem dosłownie każdą chwilę. W naszym zawodzie nie ma mistrzowskich pasów, ale dla mnie to właśnie taki osobisty pas, który zdobyłem. Ogromne wyróżnienie – opowiada.
A propos "Let's get ready to rumble" – w marcu br. miałem okazję porozmawiać z Davidem Diamante'em, anonserem gal grupy Matchroom Boxing, nazywanym także "Głosem boksu" (rozmowa ukazała się w magazynie Ring TVP Sport oraz na stronie TVPSPORT.PL). Amerykanin powiedział wtedy, że anonserzy ringowi, którzy chcą się wyróżnić, powinni mieć swój charakterystyczny okrzyk (w jego przypadku to hasło: "The fight starts now!"). Jak na tę kwestię zapatruje się Walczyk:
– To zabawne, bo rozmawiałem ostatnio na ten temat z żoną. Buffer rozpoczął to wszystko. Gdy wymyślił "Let's get ready to rumble", to później każdy anonser chciał mieć coś swojego. Zgadzam się z tym, to bardzo fajny patent, który wzmacnia emocje. Tylko mam wrażenie, że nasz język polski jest pod tym względem trochę niewdzięczny. Spróbujmy sobie wyobrazić, jak brzmiałoby "Let's get ready to rumble" po polsku ("Przygotujmy się na grzmoty"). Nie mam swojego okrzyku. Dopóki nie wymyślę takiego, które uznam za naprawdę fajny, to nie chcę robić tego na siłę. Chociaż pół żartem, pół serio mogę dodać, że chyba Czesi mają trudniej – śmieje się Walczyk.
Pochwały od Buffera, możliwość zapowiadania walk na wielkim stadionie i to w dodatku w rodzinnym mieście. Adrian Walczyk podsumowując naszą rozmowę nie ukrywa, że to dla niego najlepszy czas w pracy anonsera:
– To dla mnie swego rodzaju sentymentalna podróż, bo doskonale pamiętam galę Adamek – Kliczko z 2011 roku, również z Wrocławia. Siedziałem wtedy w domu z rodzicami, przyszli znajomi. Gdy na ekranie ukazał się Buffer, wszystkich uciszałem, bo koniecznie chciałem go posłuchać. Powiedziałem wtedy rodzicom, że też kiedyś będę tak stał z mikrofonem. "Tak, tak, na pewno Adrian" - mówili mi. Po ostatnim weekendzie spotkałem się z rodzicami i tata powiedział mi: "Synu, jestem z ciebie dumny".
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.