Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na Piotra Liska karę finansową w wysokości 23 tysięcy złotych. Tyczy się ona nieprawidłowego oznaczania w mediach społecznościowych wpisów będących reklamą. – Nawet nie wiedziałem, że robię coś źle – tłumaczy lekkoatleta na łamach "Sportowych Faktów".
LEKKOATLETKA PODSUMOWAŁA MŚ. "TO BYŁ MÓJ NAJWIĘKSZY SUKCES"
UOKiK o karach finansowych poinformował na swojej stronie internetowej. Poza Liskiem zapłacić będą musiały także Katarzyna Dziurska i Katarzyna Oleśkiewicz-Szuba zajmujące się fitnessem. W ich przypadku chodzi jednak o niższe kwoty. Lekkoatleta został obarczony przymusem wpłacenia 23 tysięcy złotych.
Chodzi o posty w mediach społecznościowych. A konkretniej rzecz ujmując: o niewłaściwe oznaczanie tych wpisów, które są reklamami bądź materiałami sponsorowanymi. – Uważam, że UOKiK jest potrzebny i wykonuje dobrą robotę. Nie jestem influencerem, a sportowcem, ale obracam się trochę w nowym dla siebie świecie i muszę umieć się dostosować – przyznał Lisek dla "Sportowych Faktów".
– Swoim wizerunkiem zawsze staram się promować lekkoatletykę. Sponsorzy płacą mi przede wszystkim za to, że biorę udział w zawodach. Nigdy nie ukrywałem, z kim pracuję. Otwarcie komunikowałem, z kim wiąże mnie umowa, co jest widoczne w moich mediach społecznościowych. Czuje się źle z powodu otrzymania kary, tym bardziej że nie było żadnych regulacji prawnych, gdy zostałem poproszony o wyjaśnienia na temat moich współprac. Nawet nie wiedziałem, że robię coś źle – tłumaczył Lisek dla "Sportowych Faktów".