Specjalistka od biegu na 3000 metrów z przeszkodami Alicja Konieczek w czwartek uzyskała na tym dystansie minimum olimpijskie na igrzyska w Paryżu. Występ w Diamentowej Lidze skończył się dla niej nową życiówką. – Ona marzy o rekordzie kraju, mówi, że ją na to stać – zdradzali wiosną jej rodzice. Od półtorej dekady nikt w Polsce nie biegał tak dobrze.
>> WARTO PRZECZYTAĆ: CZY POLSKA LEKKOATLETYKA JEST W KRYZYSIE? [ANALIZA]
Mimo że Alicja Konieczek dość późno dowiedziała się o prawie występu w Diamentowej Lidze w Zurychu, a dopiero co dzielnie walczyła w MŚ w Budapeszcie, to Szwajcaria okazała się dla niej łaskawa. W imprezie na legendarnym Letzigrund 29-latka nie dogoniła medalistek z Węgier, ale ich tempo pociągnęło ją po drugi rezultat w historii Polski na jej koronnym dystansie.
3000 metrów z przeszkodami lepiej do tej pory potrafiła przebiec w naszej reprezentacji jedynie Wioletta Janowska. Ale to było dawno temu.
Alicja Konieczek z minimum olimpijskim na Paryż. Chciała już na MŚ
Gdy Janowska w 2006 roku ustanawiała do dziś obowiązujący rekord Polski [9:17.15], jedna z trojga rodzeństwa Konieczków jeszcze w ogóle nie uprawiała lekkoatletyki. Zaczęła trzy lata później, razem z bratem Dawidem i siostrą Anetą. Wszyscy z maleńkiego Strzyżewa k. Trzciela wdrapali się krajowe podia, a później solidarnie skusili się na studia w USA. Brat odpuścił karierę, ale siostry ścigają się do teraz. Aneta i Alicja pojechały na igrzyska do Tokio, teraz były w Budapeszcie. Chociaż na co dzień mieszkają już na innych kontynentach (Aneta wróciła do kraju), to wspólnie też marzą o Paryżu i marzenie tej drugiej w czwartek się spełniło.
Czas 9:21.89, który Alicja uzyskała w Zurychu, jest bowiem lepszy od wskaźnika MKOl.
– Mówi, że świetnie się w tych Stanach przygotowała. Ona nadal tam mieszka, wiecie? Jak gadaliśmy przed jej przylotem do Europy na sezon, to zaczęła coraz głośniej mówić, że dogonienie rekordu jest możliwe. I chyba zrobi sobie z tego cel – powtarzali nam jej rodzice, których spotkaliśmy z flagą na trybunach podczas Drużynowych ME w Chorzowie. Tam Konieczek zdobyła dla kadry maksymalną liczbę punktów, bo w taktycznym biegu okazała się najlepsza.
Rodzice, jeśli tylko mają czas, są z córkami na stadionach prawie wszędzie. W Gorzowie Wielkopolskim widzieli, jak Aneta zdobywa bilet na MŚ. Potem w Budapeszcie oglądali, jak Alicji po świetnym finiszu o włos ucieka finał najważniejszej imprezy sezonu. Po eliminacjach, które wywarły na wszystkich duże wrażenie, wideo z pochwałami nagrał nawet dla Konieczek nasz komentator Przemysław Babiarz.
– Poprawiła życiówkę, pokazała charakter, imponowała ikrą i walecznością. To był dramatyczny występ, więc tym większy żal, że nie awansowała. Ale każda polska biegaczka powinna być Alicją Konieczek! – komplementował zawodniczkę w wiadomości, którą wysłaliśmy jej na Węgrzech przez Internet.
Wtedy przed kamerą TVP Sport Alicja żałowała, że nie dogoniła minimum na Paryż. – Czułam się na nie, czułam się na jeszcze więcej – martwiła się. Teraz po Zurychu już nie musi się martwić. Co się odwlecze, to nie uciecze.
To 11. polskie minimum lekkoatletyczne na przyszłoroczne igrzyska. Dopiero, a nie już.
Sezon lekkoatletów jeszcze się nie kończy. Oczy na Eugene
Chociaż po mistrzostwach świata nikt nie wie, jak długo będzie w stanie utrzymać wysoką formę, to ta przyda się jeszcze przez jakiś czas. Minima olimpijskie leżą na stole i warto by po nie sięgać. Do wzięcia są też np. premie za występy w kolejnych Diamentowych Ligach. Do zakończenia cyklu zostały trzy mityngi – dwa kwalifikacyjne (w Chinach i Belgii) oraz finały w Oregonie.
– Fajnie byłoby się zakwalifikować, polecieć do USA i odczarować miejsce, w którym rok temu podczas MŚ złamałem nogę – rozważał w Budapeszcie Norbert Kobielski, skoczek wzwyż. On cały czas ściga barierę 2,30 m, której jeszcze nie przebił.
Finał cyklu zaplanowano na 16-17 września. Pewni występu są tam m.in. Natalia Kaczmarek i Pia Skrzyszowska. Ta druga w Zurychu kolejny raz wystąpiła z przygodami i chociaż po błędzie na pierwszym płotku straciła szanse na wysokie miejsce, wciąż wydaje się gotowa do ataku na życiówkę (12.51 s). Dyspozycja Kaczmarek jest zagadką. Start w Budapeszcie kosztował ją dużo sił, a po drodze ma jeszcze w planach inne starty. 3 września w Olsztynie przed polską publicznością wicemistrzyni świata postara się zaatakować rekord kraju na dystansie 500 metrów.
– Często biegam takie odcinki na treningach, to inny rodzaj biegu niż klasyczne okrążenie. Ale jak myślałam o tym tuż po MŚ, to wiedziałam już, że będzie trudno. Niemniej lubię wyzwania – przekonywała.
Mityng DL w Chinach spora część zawodników może odpuścić, natomiast w Eugene zdecydowanie warto być. Do wygrania będą tam nie tylko duże premie za zajęte miejsca (30 tys. dol. za wygraną), ale i np. dzikie karty na mistrzostwa świata 2025. Dotąd jedynym polskim lekkoatletą, który sięgnął po statuetkę z diamentem, był dyskobol Piotr Małachowski.
W Polsce przed końcem sezonu do rozegrania poza Olsztynem są jeszcze m.in. Memoriał Maniaka w Szczecinie. 6 września transmisję stamtąd przeprowadzi TVP Sport.