Aryna Sabalenka będzie od przyszłego tygodnia nową "jedynką" światowego rankingu WTA. Białorusinka po pokonaniu Darii Kasatkiny w czwartej rundzie US Open z klasą wypowiedziała się na temat Igi Świątek. – Było mi przykro, gdy przegrała – przyznała.
Bramkarz z Wysp Owczych jest... premierem. "Polacy nam pomogli"
Do US Open Świątek i Sabalenka przystępowały będąc niemalże na tym samym pułapie. W rankingu "na żywo" Białorusinka miała o 16 punktów więcej, co wynikało z odjęcia zeszłorocznych zdobyczy. Wówczas to Polka wygrała turniej, a jej główna konkurentka doszła zaledwie do trzeciej rundy.
Niespodziewanie Świątek przegrała z Jeleną Ostapenko 6:3, 3:6, 1:6 w czwartej rundzie tegorocznej edycji. Już na tym etapie stało się jasne, że starci rankingową "jedynkę". Kolejnego dnia Sabalenka wygrała swój mecz na tym etapie rozgrywek. Pokonała Kasatkinę 6:1, 6:3. Po zakończeniu spotkania po raz pierwszy mogła zostać zapytana o bycie "jedynką".
– Nie miałam wątpliwości, że Iga dotrze do finału. I tylko ode mnie zależało, czy uda mi się z nią wygrać. Chciałam stoczyć tę bitwę i rozstrzygnąć ją na korcie. Było mi przykro, że Iga przegrała – stwierdziła Sabalenka. – Jestem szczęśliwa, że osiągnęłam cel, na który tyle pracowałam. Bycie numerem jeden to coś pięknego – dodała.