Tego sam się nie spodziewałem, ani tym bardziej tego nie planowałem. Po ponad sześciu latach przerwy znowu sędziowałem mecz piłkarzy zawodowych – mówi Rafał Rostkowski, były sędzia FIFA, a obecnie ekspert TVP Sport.
Jako sędzia główny robiłem to ostatnio jeszcze dawniej. Sędziowałem mecze profesjonalnych drużyn ligowych – Legii Warszawa, Widzewa Łódź, Lechii Gdańsk, ŁKS-u, GKS-u Katowice, Polonii Warszawa, Cracovii, Stali Mielec, Warty Poznań, Radomiaka i wielu innych z I ligi – jednak to było w większości w latach 90. XX wieku i coraz rzadziej w XXI wieku.
Potem zdecydowałem się kontynuować karierę tylko jako sędzia asystent FIFA i UEFA. Później, od roku 2017, sędziowałem – znów jako arbiter główny – już tylko mecze drużyn dziecięcych lub młodzieżowych. W tym roku robiłem to wyjątkowo często.
Mimo to miałem pewne wątpliwości, czy podjąć się prowadzenia spotkania MKS Piaseczno – Znicz Pruszków. Zaproszenie od organizatorów obchodów 100-lecia piłki nożnej w Piasecznie było jedna na tyle miłe i przekonujące, że nie mogłem odmówić.
Jeśli chodzi o samą grę, niespodzianki nie było. Zawodowcy z I ligi, którzy – jak słyszałem – mają ambicje awansować do Ekstraklasy, wygrali 8:1 z gospodarzami, którzy dzień wcześniej, w IV lidze, wygrali wyjazdowy mecz z Sokołem Serock. Czasu na wypoczynek piłkarze MKS mieli bardzo mało, dlatego towarzyski mecz w Piasecznie, na prośbę trenerów, został trochę skrócony.
Sędziowanie? Fauli na szczęście było niewiele, dwie żółte kartki pokazałem za faule taktyczne. Kilka akcji zostało przerwanych z powodu spalonych zasygnalizowanych przez sędziów asystentów: Kamila Przyłuckiego i Michała Kuźnika. Z jednym i drugim sędziowałem po raz pierwszy.
Zainteresowanych i zaskoczonych moim występem w Piasecznie uprzejmie informuję: nie planuję powrotu do sędziowania meczów ligowych ani pucharowych w rozgrywkach PZPN. I nie dlatego, że nie ma takiej możliwości, gdyż polscy sędziowie są dyskryminowani z powodu wieku (ich kariery są skracane lub blokowane z powodu absurdalnych regulaminów zawierających sztuczne i bezsensowne limity wiekowe), ale dlatego, że etap zawodowej kariery sędziowskiej uważam już za definitywnie zamknięty.
Tym, którzy chcieliby wiedzieć więcej o przebiegu meczu MKS Piaseczno – Znicz Pruszków lub może chcieliby choć trochę skrytykować krytyka i ocenić, jak wyglądał "powrót do przeszłości" w wykonaniu eksperta sędziowskiego, polecam transmisję z meczu dostępną na kanale Youtube.
Za zupełnie przeze mnie niespodziewane zaproszenie do prowadzenia tego spotkania bardzo uprzejmie dziękuję organizatorom, a szczególnie chciałbym podziękować Jarosławowi Ludwiniakowi, wiceprezesowi MKS. Gdyby nie jego argumenty, zamiast sędziować w Piasecznie, w tym samym czasie prawdopodobnie oglądałbym we Wrocławiu mecz Ukraina – Anglia.