Reprezentacja Słowenii siatkarzy wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy. W meczu o 3. miejsce drużyna prowadzona przez Gheorghe'a Cretu pokonała Francję 3:2 (25:22, 25:16, 21:25, 18:25, 15:11).
Premierowa odsłona spotkania od początku przebiegała pod dyktando Słoweńców. Kiedy kolejnym udanym atakiem popisał się Tine Urnaut, było 3:7. Francuzi szybko odrobili straty i dzięki skutecznej kontrze Stephene'a Boyera, mieliśmy remis 11:11. Taki obrót sprawy podziałał mobilizująco na drużynę Gheorghe'a Cretu, która po efektownym bloku Jana Kozamernika ponownie odskoczyła na cztery punkty (14:18). Wypracowanej przewagi zespół z Bałkanów już nie roztrwonił (18:22), a seta zepsutą zagrywką zamknął Yacine Louati (22:25).
Druga partia to pełna dominacja ekipy z Bałkanów, choć pierwsze akcje przyniosły wymianę "cios za cios". Przy stanie 8:8 Słoweńcy wrzucili wyższy bieg i między innymi po skutecznym bloku Dejana Vincicia wypracowali sobie trzy "oczka" zapasu (11:14). Chwilę później prowadzenie drużyny Gheorghe'a Cretu wzrosło już do bezpiecznych rozmiarów (12:19), a gdy w aut uderzył Kevin Tillie, losy seta były praktycznie przesądzone (13:21). Końcówka nie przyniosła większych emocji. Kropkę nad "i" postawił Klemen Cebulj (16:25).
Zobacz także: Polskie siatkarki w Łodzi walczą o igrzyska. Kiedy kolejne mecze?
W trzeciej partii Trójkolorowi wrócili do gry. Po technicznym ataku Kevina Tillie, o "czas" dla swoich zawodników poprosił szkoleniowiec Słoweńców (6:3). Krótka przerwa wybiła nieco z rytmu mistrzów olimpijskich, którzy szybko roztrwonili kilkupunktową przewagę (7:7). Niemniej zespół Andrei Gianiego nie zraził się takim obrotem sprawy i dzięki efektownej kiwce w wykonaniu Antoine'a Brizarda, prowadził 15:13. Ekipa Gheorghe'a Cretu próbowała odrobić straty, ale Francuzi cały czas utrzymywali nieznaczny dystans nad rywalem (19:17). Ostatecznie Trójkolorowi dopięli swego, zwyciężając 25:21. Seta zakończył Earvin N'Gapeth.
Początek czwartej odsłony przyniósł wyrównaną rywalizację. Tak było do stanu 11:11. Wówczas aktualni mistrzowie olimpijscy przejęli kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i po skończonej przechodzącej piłce przez Barthelemy'ego Chinenyeze, odskoczyli na 17:12. Koncert gry drużyny Andrei Gianiego trwał w najlepsze. Blok na Klemenie Cebulju sprawił, że Francuzi tie-breaka mieli już na wyciągnięcie ręki (21:15). Tak też się stało, a formalności dopełnił na lewym skrzydle Earvin N'Gapeth (25:16).
Zobacz także: Korneluk: blok dziś super funkcjonował. W całym zespole [WIDEO]
Piąta partia zaczęła się od skutecznych ataków Tine Urnauta (1:2). Ten sam zawodnik niedługo później znów przypomniał o sobie na środku siatki i przy zmianie stron to Słoweńcy byli bliżej wygranej w całym meczu (6:8). Drużyna Gheorghe'a Cretu poczuła szansę. Kiedy w boisko nie trafił Kevin Tillie, przewaga ekipy z Bałkanów wzrosła do trzech "oczek (8:11). Znakomicie w tej części spotkania spisywał się Rok Mozić, na którego koledzy z zespołu mogli liczyć w najważniejszych momentach (9:13). I to właśnie on zdobył punkt na wagę brązowego medali mistrzostw Europy (11:15).
Francja – Słowenia 2:3
(22:25, 16:25, 25:21, 25:18, 11:15)
Francja: Barthelemy Chinenyeze (10), Kevin Tillie (16), Earvin N'Gapeth (18), Antoine Brizard (3), Stephen Boyer (8), Trevor Clevenot, Jenia Grebennikov (libero) oraz Jean Patry (12), Benjamin Toniutti, Yacine Louati i Quentin Jouffroy.
Słowenia: Alen Pajenk (7), Jan Kozamernik (7), Dejan Vincić (6), Stalekar, Tine Urnaut (19), Klemen Cebulj (15), Rok Mozić (26), Jani Kovacić (libero) oraz Uros Planinsić, Ziga Stern i Nik Mujanović.