Rafael Fiziev, najbliższy rywal Mateusza Gamrota, wypowiada się o Polaku z wielkim uznaniem. Przed sobotnią walką wieczoru gali UFC Fight Night "Ataman" opowiedział w rozmowie dla TVPSPORT.PL o odczuciach związanych z tym zestawieniem, a także o... "Wiedźminie", którego jest fanem.
Patryk Prokulski, TVPSPORT.PL: – Rafael, to zaszczyt i przyjemność móc porozmawiać z tobą przed fantastyczną walką, która czeka nas w sobotę. Jakie były twoje pierwsze myśli, gdy dowiedziałeś się, że Mateusz Gamrot będzie twoim rywalem?
Rafael Fiziev, zawodnik wagi lekkiej UFC: – Mateusz był pierwszym zawodnikiem, który wyzwał mnie do walki. Nikt wcześniej nie rzucał mi wyzwania – to ja zaczepiałem innych. Mateusz był pierwszym, który powiedział: hej, zmierzmy się. Pomyślałem "nie ma sprawy, dawaj!”. Znam go od lat. Mieliśmy okazję wspólnie trenować w Tajlandii. Nie mogłem odmówić.
– Mateusz także wspominał o treningach w Tiger Muay Thai, lecz było to wiele lat temu. Pamiętasz, jak wyglądały?
– Zgadza się, to było dawno temu. Po prostu – wspólnie trenowaliśmy, trochę pożartowaliśmy. To były lżejsze treningi, nie na pełnych obrotach. Pokazał mi kilka sztuczek.
– Rozumiem. Gamrot mówił o tobie z dużym uznaniem. Jeszcze zanim was zestawiono, twierdził, że jesteś najlepszym stójkowiczem w wadze lekkiej. A jak oceniłbyś jego zapasy? Gdybyś ułożył TOP3 zap aśników dywizji, znalazłby się tam Mateusz?
– Uważam, że to elitarny zapaśnik i grappler. Z pewnością jest jednym z najlepszych w tej dywizji. TOP3, z pewnością.
– Jak wyglądałoby to podium?
– Wydaje mi się, że zapasy Beneila Dariusha, Islama Machaczewa i Mateusza są na tym samym poziomie.
– Twoja ostatnia walka, choć przegrana, była kapitalną wojną. Jednak rozmawiając z Jamesem Lynchem stwierdziłeś, że sobotni pojedynek może być… nudny. Jaki masz plan, by temu zaradzić?
– To może być nudna walka, bo Gamrot jest zapaśnikiem. Będzie mu na rękę, by mnie obalić. Jestem strikerem, on zapaśnikiem. Co może się wydarzyć? W takich walkach stójkowicze starają się zatrzymać go na nogach. Zapaśnik będzie chciał przewracać i kontrolować w parterze, trzymać walkę przy siatce… czasami bywa nudno. Ale nie zmienia to faktu, że czeka mnie wyzwanie. Jest jednym z najlepszych zapaśników i parterowców.
– Czy postrzegasz tę walkę jako sprawdzian przed potencjalnym starciem o pas z Islamem Machaczewem – ze względu na podobny styl?
– Faktycznie, myślę że do walki z Islamem przygotowywałbym się podobnie, bo wiele ich łączy. Pod względem umiejętności grapplingowych stoją na tym samym poziomie.
– Słyszałem, że w trakcie treningów sparowałeś z Sidneyem Outlawem, który uczęszczał wcześniej do American Top Team.
– To po prostu silny gość, ma mocny grappling i dał mi wycisk w parterze. Wiele się nauczyłem. Wcześniej trenował z ATT, teraz jest zawodnikiem Kill Cliff MMA. Po prostu podszedłem do niego i zapytałem, czy może przetestować moje zapasy. To było cenne doświadczenie.
– Chodziło tylko o trening, czy podzielił się jakimiś sekretami z maty?
– Nie, oczywiście że nie. To nie… Chodziło po prostu o wspólny trening.
– Wspomniałeś kiedyś, że przeprowadziłeś się do Tajlandii i dałeś sobie pięć lat, by osiągnąć coś w MMA, dostać się do UFC. Ile lat faktycznie ci to zajęło, by osiągnąć cel?
– Faktycznie, wszystko potoczyło się zgodnie z planem. Gdy udałem się do Tajlandii, pomyślałem „dobra, jeśli w ciągu pięciu-sześciu lat nie będę w UFC, wracam do Kirgistanu”. Mniej więcej po takim czasie miałem na stole kontrakt do podpisania.
– Czy w takim razie po dostaniu się do UFC postawiłeś sobie kolejne ramy czasowe, w jakich masz sięgnąć po pas?
– Nie, nie myślę w ten sposób. Mam po prostu plan, by iść naprzód, wspinać się w rankingu i zostać mistrzem. Ale nie ustaliłem żadnej daty, gdy pojawiłem się w UFC.
– Rozumiem. Dywizja jest napakowana i wiem, że jesteś skupiony na sobotniej walce. Ale czy masz w głowie callout, wymarzonego rywala, z którym chcesz zawalczyć w przypadku wygranej?
– Nie, zupełnie nie. Nie zastanawiam się, z kim zawalczę w następnej kolejności. Interesuje mnie tylko walka z Mateuszem.
– Ok. Widziałem na Twitterze, że pewien dziennikarz układa listy przedstawiające zawodników od innej strony. Wspomniałeś tam, że jesteś fanem „Wiedźmina”. Chodzi o serial, książki czy gry?
– Grałem w gry. „Wiedźmina 3” skończyłem chyba trzy razy! To jedna z najlepszych gier w historii… dla mnie numer jeden. Oglądałem też serial. Nie czytałem powieści. Lubię Sapkowskiego. Stworzony przez niego świat, historię, mitologię… Uwielbiam to.
– Rafa, zbliżamy się do końca czasu. Chciałbym zadać jeszcze kilka szybkich pytań. Który z twoich nokautów w UFC jest twoim ulubionym?
– Wydaje mi się, że ten na Rafaelu Doj Anjosie. To była pięciorundowa walka, RDA to były mistrz… Tak, wydaje mi się, że ten.
– A gdybyś mógł pokazać jedną z twoich walk nowemu sympatykowi MMA – komuś, kto nie zna tego sportu, a kogo chciałbyś w to wciągnąć – którą byś wybrał?
– Może tę z Bradem Riddellem… Ta z Dos Anjosem też może być, bo dużo się tam działo. Sporo akcji zapaśniczych, wymiany stójkowe, nokaut, sporo krwi. Walka z Gaethjem też była świetna.
– Ostatnie pytanie ode mnie. Wiem, że to może być delikatny temat: za każdym razem, gdy z kimś walczysz, wiele osób z Kirgistanu dopinguje twojego rywala. Smuci się to, że się od ciebie odwrócili, czy się tym nie przejmujesz?
– Nie przejmuję się tym. Cieszę się, że moi rywale mogą liczyć na dodatkowe wsparcie! Myślę, że to dla nich dobre. Pozwoli im bardziej w siebie uwierzyć i przełoży się na lepszą walkę.