Mocne słowa trenera Hutnika Kraków. "Kopią pode mną dołki"

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Piłkarz zemdlał w szatni po meczu. W ranie znalazł... ząb przeciwnika

2. liga w TVP. Zobacz, które mecze pokażemy w najbliższej kolejce

Czytaj też

2. liga w TVP. Zobacz, które mecze pokażemy w najbliższej kolejce

Nieco ponad rok temu Hutnik Kraków był bliski spadku z 2. ligi. Zajął miejsce spadkowe, ale utrzymał się w lidze dzięki wycofaniu Wigier Suwałki. Decyzja zapadła tuż przed startem rozgrywek. W Hutniku szykowali się na 3. ligę, a nagle trzeba było przystąpić do gry o poziom wyżej. Drużyna nie była gotowa na te wyzwania. Po 13 kolejkach tkwiła na ostatnim miejscu w tabeli i wtedy trenerem został Bartłomiej Bobla.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Hutnik został przejęty przez firmę Cognor i choć ta mogłaby pozwolić sobie na duże inwestycje finansowe, postawiono na spokojny rozwój klubu. – Piłka nożna jest wspaniałym sportem, który udowadnia, że pieniądze nie są najważniejsze. Dla nas priorytetem będzie więc to, by nie zadłużyć klubu – zapowiadał prezes Cognora Przemysław Sztuczkowski w rozmowie z TVPSPORT.PL.

I ten plan jest realizowany. Hutnik utrzymał się w 2. lidze, a po dziewięciu kolejkach obecnego sezonu plasuje się na szóstej pozycji. W piątek wieczorem przed krakowskim klubem poważne wyzwanie – na wyjeździe zmierzy się z KKS Kalisz, a mecz pokażemy na TVPSPORT.PL. Początek transmisji o godzinie 19:55.

O celach i planach Hutnika rozmawiamy z trenerem Bartłomiejem Boblą.

Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Sporo osób odradzało panu w październiku zeszłego roku przyjęcia oferty Hutnika.
Bartłomiej Bobla: – Każdy widział, ile ta drużyna miała wtedy punktów i jak wysoko przegrywała kolejne spotkania. Gdy analizowałem ofertę z Krakowa Hutnik grał z KKS Kalisz i rozmawiałem potem z Bartkiem Tarachulskim. On akurat przed Hutnikiem mnie nie ostrzegał, ale takich głosów z innych ust nie brakowało. W końcu uznałem jednak, że to szansa na pierwszą samodzielną pracę i czas wyjść z marazmu.

– Jechał pan ze Śląska prosto do Krakowa, czy był postój na stacji i zastanawianie się, czy nie zawrócić?
– Jak już wsiadłem, to pojechałem prosto do Krakowa. Wtedy nie było się nad czym zastanawiać, tym bardziej, że miałem za sobą nieprzespaną noc. Obejrzałem kilka meczów Hutnika, by raz jeszcze zapoznać się z potencjałem. W drodze jeszcze miałem kilka telefonów i różne głosy padały. Miałem mieszane uczucia, ale im mocniej wgryzałem się w temat, tym byłem bardziej zdecydowany. Uznałem, że damy radę.

– Czy już wtedy w klubie mówili, że może dojść do zmiany właściciela?
– Tak. Podczas rozmowy dyrektor sportowy zapewniał, że prowadzone są intensywne rozmowy na temat zmiany właściciela. My jednak skupialiśmy się na tym, by ratować byt Hutnika w 2. lidze.

2. liga w TVP. Zobacz, które mecze pokażemy w najbliższej kolejce

Czytaj też

2. liga w TVP. Zobacz, które mecze pokażemy w najbliższej kolejce

Gorzej być nie może. Ekspert ma obawy po wyborze Probierza

Czytaj też

Gorzej być nie może. Ekspert ma obawy po wyborze Probierza

– Mocno pomogło zimowe okienko, które realizowaliście już po zmianie właściciela klubu. Może nie było bardzo intensywne, ale jednak dość owocne.
– To był ciężki grudzień. Przeniosłem politykę transferową z Bruk-Betu. Byłem asystentem Piotra Mandrysza, gdy awansowaliśmy do Ekstraklasy. Musieliśmy pozyskać wielu zawodników, a właściciel klubu nie dopuszczał pomyłek w tych kwestiach. Dobrze pamiętam więc, ile czasu spędziłem na analizach potencjalnych wzmocnień. I teraz było podobnie. Ostatecznie uważam, że wyszło bardzo dobrze i każdy transfer okazał się udany.

– Udało się utrzymać, a teraz plany macie zapewne nieco bardziej ambitne. Wiem jednak, że nowy właściciel nie chce robić rewolucji, a preferuje politykę małych kroków. Wzmocniliście przed sezonem zespół, ale to nie były transfery zwracające uwagę całej Polski.
– Tak, ale od samego początku właściciel mówi, że chce, by w kadrze było coraz więcej wychowanków i tego się trzymamy. Oczywiście, mamy też grono bardziej doświadczonych zawodników i na tym polu staramy się wymieniać słabsze ogniwa na lepsze. Ale priorytetem jest młodzież.

– Pan jako trener w ogóle odczuł, że w klubie zmienił się właściciel? Oczywiście poza transferami, które są z nieco wyższej półki.
– Oczywiście, jest pozytywnie. Ale nie wszystkim się to podoba. W otoczeniu klubu są ludzie, którzy źle życzą. Tak jest w każdym klubie. A tego typu osoby ujawniają się także wtedy, gdy drużynie dobrze idzie, bo szukają wtedy mocnych akcentów. W Hutniku pracuje mi się bardzo dobrze, a w zespole panuje dobra atmosfera. Uważam, że wraz z zarządem klubu idziemy w dobrym kierunku.

– Kto źle wam życzy?
– Są takie osoby i z premedytacją mówię to głośno. Może nie są to ludzie z najbliższego otoczenia, ale związani z klubem. Wiem, jakie są rozmowy na mój temat, na temat naszej gry. Trochę tego nie rozumiem. Nie chcę mówić o nazwiskach, ale tak jest. Wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale szkoda, że w tym momencie, gdy młodzież zaczyna coraz lepiej sobie radzić. Na to trzeba przecież czasu. To nie jest tak, że chłopak z CLJ przyjdzie na trening pierwszego zespołu i zaraz będzie wiodącą postacią w 2. lidze. To nie takie proste i cieszę się, że właściciele klubu to rozumieją.

– Czyli ktoś kopie pod panem dołki?
– Są takie osoby.

Gorzej być nie może. Ekspert ma obawy po wyborze Probierza

Czytaj też

Gorzej być nie może. Ekspert ma obawy po wyborze Probierza

Będą głośne powroty!? Probierz rusza oglądać kandydatów

Czytaj też

Będą głośne powroty!? Probierz rusza oglądać kandydatów

– Woli pan taką powolną drogą rozwoju od tego co się dzieje choćby za miedzą, w Wieczystej?
– Nie będę komentował tego co się dzieje w Wieczystej. Ja skupiam się na swoim ogródku. Tak mnie nauczono.

– Czyli rozumiem, że awans nie jest celem na ten sezon?
– Każdy jest ambitny, ale zapewniam, że na razie po prostu skupiamy się na każdym kolejnym spotkaniu. Nie chcę, by ktoś uznał, że ja uciekam od deklaracji, idę na łatwiznę i nie chcę wziąć odpowiedzialności. Oczywiście, że chcę wygrać ligę i awansować z pierwszego miejsca. Ale nie bujamy w obłokach.

– Czyli przed sezonem nie usłyszał pan od Przemysława Sztuczkowskiego, że celem jest awans. Ale raczej coś w stylu: "Jeśli awansujemy to super, ale nie napinamy się, bo mamy bardziej długofalowe plany"?
– Tak. I ta wersja bardziej mi się podoba. Tym bardziej, że oprócz transferów doświadczonych zawodników jak Deniss Rakels czy Marcin Budziński, do kadry dokooptowaliśmy kolejnych młodych piłkarzy. Fajnie, że idziemy w takim kierunku, ale taka polityka potrzebuje czasu. Musimy umieć wykorzystywać naszą akademię.

– Tym bardziej, że obiekty macie topowe w skali kraju.
– To prawda, ale uważam, że i tu możemy się rozwinąć. W Hutniku trenuje coraz więcej dzieci i zaczyna nam brakować boisk, szczególnie tych z naturalną nawierzchnią. Juniorzy trenują na nawierzchni sztucznej. Gdy potem zapraszam ich na trening pierwszego zespołu, na trawę – mają problem, by się przestawić. Dlatego przyda nam się jeszcze jedno lub dwa naturalne boiska i klub już w tym temacie działa.

– Do Kalisza jedziecie dzień przed meczem. To wnioski wyciągnięte z meczu ze Stalą Stalowa Wola?
– Tak. Ale tamten mecz nie wyszedł nam nie tylko dlatego, że pojechaliśmy tam w dniu spotkania. Zbiegły się dodatkowo dwa, trzy problemy o których nie chcę mówić. W efekcie w trakcie meczu nie poznawałem swojego zespołu. Na konferencji trudno było mi się odnieść do tego spotkania. Fizyka nie pozwalała nam zagrać tego, co chcieliśmy. Wiedziałem, że za tydzień zespół będzie wyglądał zupełnie inaczej i tak też było.

– To była nauczka dla całego klubu, by nadążać za rosnącymi standardami?
– Klub stara się nadążać. Ale to, że przyszedł Cognor nie znaczy, że teraz mamy miliony i szastamy pieniędzmi. Tak nie jest.

– Widzę.
– Słyszę, że mamy teraz Eldorado. Ale nas też ograniczają możliwości finansowe. Mamy budżet, którego nie możemy przekraczać. Z tego, co wiem, Cognor wybrał Hutnika także z tego powodu, że zarząd klubu umiejętnie gospodarował pieniędzmi. Hutnik to nie jest klub, w który wrzucasz dwa miliony złotych i za pół roku tej kasy nie ma. Tak do tego podchodzi klub i ja pewne rzeczy rozumiem, ale uważam, że i w tym budżecie moglibyśmy pewne rzeczy zrobić już teraz. I dlatego wspólnie staramy się rozwijać.

Będą głośne powroty!? Probierz rusza oglądać kandydatów

Czytaj też

Będą głośne powroty!? Probierz rusza oglądać kandydatów