| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Śląsk przed 9. kolejką PKO Ekstraklasy był liderem rozgrywek. Drużyna z Wrocławia dała kibicom nadzieję na udany sezon po fatalnym poprzednim, w którym do ostatniego spotkania drżała o utrzymanie. – Widać, że niektóre zmiany kadrowe były potrzebne. Nowi zawodnicy wnieśli sporo jakości – podkreślił w rozmowie z TVPSPORT.PL Rafał Leszczyński, bramkarz zespołu z Dolnego Śląska.
👉 PIŁKARZ LEGII PRZYZNAJE: NIE MOŻE BYĆ NORMALNIE
Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Jak wyjaśniłbyś metamorfozę, którą przeszedł Śląsk? Kibice mogą mieć nadzieję, że wreszcie zerwiecie z marazmem, w którym drużyna tkwiła przez poprzednie dwa lata.
Rafał Leszczyński: – Trudno wskazać jedną przyczynę. Latem znów było trochę zmian personalnych, przed początkiem sezonu nasza postawa była jedną wielką niewiadomą. Co do marazmu, to każdy z nas chce, żeby on zniknął. Chcemy dać naszym kibicom jak najwięcej radości, bo wiemy, że przez ostatnie lata nie było jej wiele. Wciąż trzeba jednak zachowywać chłodną głowę, bo za nami raptem osiem meczów.
– Co takiego zmienił w grze zespołu Jacek Magiera?
– Od początku zwracał uwagę na dobrą organizację w obronie. Od tego zaczęliśmy. Na pewno w kilku momentach obecnego sezonu pomógł drużynie swoimi decyzjami. Przykładem może być mecz z Lechem Poznań, gdy dołączył do czwórki obrońców piątego, Aleksandra Paluszka. Dużo daje nam właśnie solidna obrona. Nowi ludzie również wnieśli sporo jakości.
– Mecze sparingowe nie napawały optymizmem.
– Dla mnie to nie był wyznacznik. Nauczyłem się już, że ze sparingów nie można wyciągać pochopnych wniosków. Oczywiście, nie można ich lekceważyć, ale nie należy też przeceniać ich wartości. Trzeba pamiętać, że często spotykają się drużyny na innym etapie przygotowań. Kiedyś podobnie było w Piaście Gliwice. Wtedy również graliśmy słabo w meczach sparingowych, a później sięgnęliśmy po wicemistrzostwo kraju.
– Uważasz, że końcówka poprzednich rozgrywek i to, że udało się utrzymać, scementowało drużynę?
– Bez wątpienia było to cenne doświadczenie. Zupełnie inne nastawienie jest wtedy, gdy grasz o najwyższe miejsca, a inna presja towarzyszy ci, gdy bronisz się przed spadkiem. To ważna lekcja, która także powinna pozytywnie zaprocentować.
– Co takiego wpłynęło na aż tak wielkie problemy w tamtym sezonie?
– Gdybyśmy byli w stanie to zdiagnozować, to nie dopuścilibyśmy do takiej sytuacji. Obecny sezon pokazuje, że niektóre zmiany w zespole musiały nastąpić. Przyjście takich graczy jak Aleks Petkow i Peter Pokorny dało nam dużo dobrego. Do tego dochodzi Erik Exposito, który w takiej formie jak obecnie, jest najlepszym piłkarzem w lidze na swojej pozycji.
– Z klubu zwolniony został Ivan Djurdjević, który sprowadził cię do Śląska. Jak zareagowałeś na tę decyzję władz?
– Było mi szkoda Ivana, bo wiele zawdzięczam jemu i jego sztabowi. Kiedyś to oni wyciągnęli do mnie rękę i ściągnęli do Chrobrego Głogów. Pomógł mi, ale niestety, w piłce nie ma sentymentów. Pocieszeniem może być to, że również on przyczynił się do utrzymania drużyny.
– Przez większość minionego sezonu byłeś zawodnikiem podstawowego składu. Jak oceniasz tamte rozgrywki pod względem indywidualnym?
– Myślę, że z większości występów mogę być zadowolony, chociaż nie zabrakło także tych słabszych. Ogólnie sądzę jednak, że znacznie częściej było dobrze niż źle. Fajnie, że trener Magiera zaufał mi także teraz.
– Jak bardzo napędziły was wygrane z Pogonią i Lechem?
– Takie zwycięstwa dają dużego kopa motywacyjnego, chociaż w zeszłym sezonie też wygraliśmy z tymi przeciwnikami. Ważna była także wyjazdowa wygrana z Widzewem, bo Śląsk dawno nie cieszył się ze zwycięstwa na tamtym terenie. To wszystko pokazuje, że na razie jest naprawdę dobrze, ale wciąż trzeba pamiętać o tym, że przed nami daleka droga.
– Jesteście w stanie zagościć w czołówce na dłuższy czas? Kadra jest do tego wystarczająca?
– Jak już wspominaliśmy, graliśmy jak równy z równym z Lechem oraz Pogonią, więc dlaczego nie? Jeśli dalej będziemy monolitem, to jest to możliwe. Co do kadry, to mamy różnie obsadzone pozycje – na jednych konkurencja jest większa, na innych mniejsza. Jeśli ominą nas kontuzje, powinno być dobrze. Z drugiej strony, ciągle potrzebna jest trzeźwa ocena. Wiadomo, że jakiś kryzys musi nadejść, bo to w piłce normalne. Najważniejsze będzie to, by jak najszybciej się z nim uporać.
– Sam nie ukrywasz, że twoja kariera mogła rozwinąć się zdecydowanie lepiej. Dość późno zacząłeś regularnie grać w Ekstraklasie. Czujesz, że chociaż trochę nadrabiasz czas spędzony na ławce rezerwowych i w pierwszej lidze?
– Wiadomo, że chciałbym mieć więcej spotkań w Ekstraklasie, ale nie na wszystko w życiu mamy wpływ. Bywało różnie, zdarzali się trenerzy, z którymi się nie dogadywałem. W bramce ważne jest poczucie zaufania i pewności. Kiedy wiesz, że trener w ciebie wierzy, nie przejmujesz się tym, że popełnisz błąd. Zresztą wtedy pomyłki przytrafiają się rzadziej. W moim przypadku czasami tej pewności siebie brakowało. Dzisiaj czuję, że trener Magiera we mnie wierzy, chociaż wiem, że ciągle muszę udowadniać, że zasługuję na miejsce w bramce.
– Na koniec – które miejsce Śląska po rundzie jesiennej da ci powody do zadowolenia?
– W lidze są zespoły o teoretycznie większych możliwościach od nas, ale w piłce bywa różnie. Nie zawsze faworyt znajduje się na koniec wyżej. Uważam, że miejsce w TOP 6 będzie powodem do dużej satysfakcji, bo przed startem rozgrywek nikt nie postawiłby na to złotówki.