| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Zagłębie Lubin jest jedną z rewelacji początku sezonu PKO BP Ekstraklasy, na co wpływ ma praca trenera Waldemara Fornalika. Latem klub był też bardzo aktywny na rynku transferowym, pozyskując kilka ciekawych nazwisk. W rozmowie z TVPSPORT.PL dyrektor pionu sportowego Piotr Burlikowski zdradził szczegóły rozmów z zawodnikami oraz ocenił najbliższe cele i priorytety Zagłębia.
Przemysław Chlebicki, dziennikarz TVPSPORT.PL: – Okno transferowe zakończyło się prawie miesiąc temu. Czy jest pan zadowolony z tego okresu, czy nie udało się zrobić wszystkiego, co wcześniej planowano?
Piotr Burlikowski, dyrektor pionu sportowego Zagłębia Lubin: – Dokonaliśmy wielu rzeczy, które wcześniej założyliśmy. Przede wszystkim przedłużyliśmy kontakty i zatrzymaliśmy zawodników wyróżniających się w poprzednim sezonie. Mam tutaj na myśli Dioudisa i Kurminowskiego. Były to rzeczy trudne, ale priorytetowe i udało się je zrealizować. Wzmocniliśmy też kadrę pierwszego zespołu, abyśmy mogli być zadowoleni z lepszych wyników w tym sezonie. Przyszło siedmiu zawodników – większość transferów była zaplanowana, ale też zdarzało się, że w niektórych przypadkach nie udało się sprowadzić naszego celu numer jeden i przyszedł drugi piłkarz z listy. Jedyną rzeczą, która nie do końca się udała i rzutuje na całość jest to, że ci piłkarze przychodzili do nas w różnym okresie. Przez to nie wszyscy od razu byli do pełnej dyspozycji trenera.
– Między innymi Juan Munoz.
– Skończył mu się wcześniej kontrakt w Hiszpanii, nie był w pełni przygotowany i już na miejscu doznał kontuzji. Dlatego jego wejście do zespołu trochę trwało. Późno do nas dotarli również Mateusz Wdowiak i Mikkel Kirkeskov.
– Przed oknem transferowym mówił pan o tym, że skład Zagłębia trzeba trochę odświeżyć. Można stwierdzić, że ta misja zakończyła się powodzeniem?
– Był to niezbędny proces, żeby Zagłębie stało się lepszą drużyną. Niektórym piłkarzom wygasły kontrakty, jak na przykład Filipowi Starzyńskiemu, Mateuszowi Bartolewskiemu i Jakubowi Żubrowskiemu. Z części zawodników postanowiliśmy zrezygnować. Ważną kwestią okazało się odejście Łukasza Łakomego, który był wiodącym piłkarzem w poprzednim sezonie. Pieniądze z jego sprzedaży pozwoliły nam na możliwość przyjścia innych zawodników oraz wykupienie Dawida Kurminowskiego. Były to naczynia ze sobą połączone.
– W czerwcowej rozmowie z portalem Weszło zapewniał pan jednak, że zatrzymanie Łakomego będzie jednym z celów.
– Łukasz chciał odejść z Zagłębia. I przeniósł się do klubu, który ma aspiracje i gra w Lidze Mistrzów. Był to element naszych uzgodnień z nim już podczas przedłużania kontraktu. Dotrzymaliśmy ich z bólem serca, bo wolałbym, żeby Łukasz wciąż grał u nas i był wiodącą postacią. Ale ze względu na ustalenia, zgodziliśmy się na transfer.
– Medialnym ruchem było także odejście 17-letniego Mateusza Skoczylasa do Milanu. Z tego, co słyszałem – w przypadku tego transferu też sytuacja była przejrzysta ze wszystkich stron – klubu, rodziców i samego piłkarza.
– Zgadza się, też wspominałem o tym przy okazji transferu Mateusza. Oczywiście wolałbym, żeby wciąż szedł drogą Zagłębia i chciał się rozwijać tutaj. Ale czasami są takie propozycje, że otoczenie piłkarza i sam zawodnik decydują inaczej. Jesteśmy jednak dumni, że taki klub sięgnął po naszego wychowanka. Niestety polska piłka jest zbyt biedna, żeby zatrzymywać tych chłopaków na dłużej. Jeżeli pojawiają się oferty z dobrych zagranicznych klubów, jesteśmy trochę na straconej pozycji.
– Pod koniec okna transferowego kontrakt z klubem przedłużył inny z młodych talentów – Tomasz Pieńko. Nie jest tajemnicą, że nim również interesowały się większe kluby z Polski i zagranicy, a skauci go obserwowali podczas meczów Zagłębia i reprezentacji U20.
– Przykład Tomka jest analogiczny do Łukasza Łakomego. Nasze rozmowy były podobne, z tą różnicą, że Łukasz jest trzy lata starszy. Tomek i jego otoczenie są bardzo świadomi – sami uznali, że to jeszcze nie jest dobry moment na odejście z Zagłębia. Ten piłkarz budzi ogromne zainteresowanie, dlatego tym bardziej jesteśmy zadowoleni z tego, że przedłużył z nami kontrakt i chce się u nas rozwijać. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jego odejście za jakiś czas będzie nieuniknione. Ale bardzo chciałbym, żeby Tomek, ale też inni nasi chłopcy przed wyjazdem z Zagłębia, coś z nim osiągnęli i później poszli świat. A naszym zadaniem będzie potem znalezienie ich następców.
– W ostatnich latach Zagłębie nie mogło się jednak pochwalić sukcesami.
– Niestety muszę potwierdzić, że w ostatnich latach w Zagłębiu nie działo się zbyt optymistycznie. Ale przyjście trenera Fornalika, dobra runda wiosenna i początek tego sezonu pozwalają nam patrzeć pozytywnie w przyszłość.
– Widać w Zagłębiu większą pewność siebie. Także patrząc na ostatnie okno transferowe. Wcześniej można było odnieść wrażenie, że skład jest bardziej "łatany" niż wzmacniany. Teraz przyszło do drużyny jednak kilku zawodników, po których można się spodziewać podniesienia poziomu.
– Dlatego zdecydowanie najlepszym naszym ruchem było przyjście trenera Fornalika, który ma określone standardy, określone profile zawodników, konkretny tryb pracy. Jego obecność sprawia, że można planować pozyskiwanie zawodników w szerszej perspektywie. Dużo dyskutujemy, rozmawiamy. Mamy "burze mózgów" z działem skautingu i sztabem pierwszej drużyny, jest to praca zespołowa. Na koniec to jednak trener ma decydujące zdanie i musi w pełni zaakceptować danego zawodnika.
– Czy transfer Mikkela Kirkeskova był zasługą trenera?
– Wiemy, że był piłkarzem bardzo rozchwytywanym w letnim oknie. Miał kilka propozycji. Ale ogromnym atutem w negocjacjach była osoba trenera Fornalika, z którym znał się dobrze z czasów gry w Piaście Gliwice.
– Do Zagłębia trafił też Serhij Bułeca – na zasadzie wypożyczenia z opcją wykupu. Czy kwota, jaką klub miałby za niego zapłacić jest zaporowa?
– Dostrzegam tutaj podobną analogię do transferu Filipa Starzyńskiego w 2016 roku. Wtedy też byłem dyrektorem sportowym Zagłębia. Gdy go wypożyczyliśmy, oczekiwania finansowe Lokeren także były duże. Ale finalnie wynegocjowaliśmy mniejszą kwotę wykupu niż zostało to zapisane w umowie. Tak samo może być w przypadku Bułecy – za którego zaproponowana kwota wykupu jest nierealna jak na polski rynek. Jeśli będzie się u nas dobrze czuł, niewykluczone, że u nas pozostanie. Szanse pozostania go na dłużej w Zagłębiu są, jeśli będzie zawodnikiem tak dla nas znaczącym, jak kiedyś Filip.
– Kluczowym pojęciem w kontekście Zagłębia w ostatnich latach był Pro Junior System. Czy minuty młodzieżowców wciąż są jednym z priorytetów klubu?
– Najistotniejsze jest, żeby młody zawodnik miał odpowiednie umiejętności, żeby móc występować w pierwszej drużynie. Młodzież w naszej akademii jest jednak na dobrym poziomie. Brzydko to może zabrzmi, ale czołówka Pro Junior System to nie jest nasze założenie, tylko wynika z poziomu tych chłopaków. Cieszę się, że nie musimy sobie nic narzucać, ale przy okazji realizujemy politykę, która jest wpisana w oczekiwania właściciela. Ważny jest też tutaj zespół rezerw, który w 95 procentach składa się z zawodników naszej akademii i mogą się oni tam realizować, zanim trafią do pierwszej drużyny.
– Czyli może się pan zgodzić ze słowami prezesa Michała Kielana, który miesiąc temu powiedział mi, że najważniejszy w klubie jest proces?
– Po dwóch latach wspólnego pobytu w klubie wraz z prezesem, muszę to potwierdzić. Gdy wróciłem do Zagłębia, chciałem też przywrócić DNA klubu i cieszyć się, że jest to realizowane pomimo różnych trudności. Prezes też wiele razy powtarzał, że nie możemy zejść z tej drogi, bo musi ona przynieść efekty. Cieszę się, że te efekty są już widoczne.
– Wracając do letniego okna transferowego w Polsce – Zagłębie było jednym z najbardziej aktywnych klubów. Ale na przykład Raków wydał sporo pieniędzy, Lech także pobił swój rekord. Czy też zwracał pan na to uwagę w kontekście wzmacniania Zagłębia?
– Latem w Polsce działo się dużo dobrego i ma to chociażby wymierne efekty w postaci występów pucharowych naszych zespołów. Troszeczkę nie ułożyło się to Lechowi – bo umówmy się szczerze – to powinien był trzeci polski zespół w fazie grupowej, ale wciąż jest to dobry zespół. Uważam że w polskiej piłce nie ma innej drogi niż inwestowanie w coraz lepszych zawodników. Tak samo jest w przypadku Zagłębia – chcemy coraz lepszych zawodników, to musimy inwestować w nich pieniądze. Bardzo dobrze też, że aktywny był rynek wewnętrzny i było trochę ciekawych transferów polskimi klubami. Legia sprowadziła Marca Guala, tą drogą poszedł także Raków.
– Jakie są najbliższe sportowe cele Zagłębia?
– W ostatnich latach nasze miejsce nie satysfakcjonowało nikogo – ani osób pracujących w klubie, ani kibiców, ani właściciela. Mamy świadomość, że konkurencja się wzmocniła i rośnie w siłę, ale chcemy odbudować naszą pozycję. Musimy pracować, wzmacniać drużynę i być cierpliwi. Ale zaczynamy być zespołem skoncentrowanym na tym, żeby być coraz silniejszymi.
1 - 1
Korona Kielce
1 - 1
Pogoń Szczecin
2 - 3
GKS Katowice
1 - 0
Piast Gliwice
2 - 2
PGE FKS Stal Mielec
1 - 1
Śląsk Wrocław
2 - 3
Motor Lublin
2 - 1
Widzew Łódź
1 - 2
Cracovia
2 - 0
Puszcza Niepołomice