30 wrze 2023 | Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa

Problemy Warty Poznań. Dawid Szulczek: coś się rozpadło i budujemy od nowa

Piłkarze Warty Poznań (fot. Patryk Pindraj/400mm.pl)

Ostatni czas nie jest łatwy dla Warty. W drużynie z Poznania jest wielu kontuzjowanych zawodników, a ich nieobecność przełożyła się na wyniki. – Dla mnie istotne jest, by nie wpaść do czerwonej strefy. Chodzi przede wszystkim o komfort psychiczny piłkarzy i sztabu szkoleniowego – powiedział trener Dawid Szulczek, z którym porozmawialiśmy przed sobotnim meczem ze Śląskiem Wrocław.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

👉 APEL PRZED MECZEM Z LEGIĄ: LUDZIE POWINNI CHODZIĆ NA STADION Z MIŁOŚCI

Maciej Rafalski, TVPSPORT.PL: – Przed sezonem musiałeś od nowa budować defensywę, teraz pojawiły się poważne problemy z kontuzjami także w ataku. Trudno o cierpliwość?
Dawid Szulczek: – Zdaję sobie sprawę, że są różne etapy życia trenera i drużyny. Mieliśmy bardzo dobre półtora roku, w trakcie którego urazów było niewiele. Niestety, na przełomie kwietnia i maja zaczął się trudny moment i trochę się posypało. Przez ostatnie miesiące było mało zajęć, podczas których miałem do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Skupiam się jednak na tych, których mogę wystawić w meczu. Myślę pozytywnie i koncentruje się na zasobach.

Szkoleniowa młodzież Ekstraklasy. "Przekazują wizję nowoczesnej piłki"

Czytaj też

Szkoleniowa młodzież Ekstraklasy. "Przekazują wizję nowoczesnej piłki"

– Nie pojawia się frustracja?
– Nie, podchodzę do tego bez większych emocji. Przed sezonem miałem świadomość, że kadra jest dość wąska, przez co możemy mieć wyzwania i... tak się stało. To jednak kolejne cenne doświadczenie, znów trzeba wykazać się kreatywnością i znaleźć rozwiązania. Oczywiście, idealnie byłoby przyjechać na trening i mieć do dyspozycji wszystkich. Patrzę też na przykłady innych, większych klubów jak Legia Warszawa, Raków Częstochowa czy Lech Poznań. Tam również bywały wielkie kłopoty personalne, ale potem drużyny wychodziły na prostą. My także musimy wytrzymać ten trudniejszy okres. Optymistyczne podejście ma tutaj duże znaczenie i tak staramy się myśleć.

– Która strata boli najbardziej? Brak zdobywanych bramek wskazuje na Adama Zrelaka.
– Jesteśmy lepsi od kilku drużyn pod kątem strzelonych goli, choć brakuje nam typowej "dziewiątki", bo Dario Vizinger to bardziej napastnik wspomagający. Gdy do dyspozycji był Adam, często graliśmy piłkę w określony sektor, gdzie Adam walczył z rywalem, który teoretycznie wydawał się najsłabszym punktem rywali. Mamy teraz innych piłkarzy i pracujemy nad nowymi rozwiązaniami. Coś się rozpadło i budujemy od nowa. Co do innych pozycji, to na środku obrony jesteśmy zabezpieczeni, Bogdan Tiru i Oskar Krzyżak rozegrali solidne zawody z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Z dobrej strony pokazał się również Tomas Prikryl, który momentami był "panem piłkarzem". Widać jednak, że potrzebuje jeszcze trochę czasu, by być w optymalnej formie fizycznej.

– W środę pokonaliście KSZO Ostrowiec Świętokrzyski w Pucharze Polski. To trochę poprawiło nastroje? Turniej znów pokazał, że drużyny z Ekstraklasy nie zawsze radzą sobie z przeciwnikami z niższych klas rozgrywkowych...
– Postanowiłem dać szansę tym, którzy grają mniej. Taki mecz z perspektywy trenera jest dość spokojny, ale niekoniecznie tak samo jest w przypadku piłkarzy. Oni w takim spotkaniu mogą znacznie więcej stracić niż zyskać. Muszą pokazać, że faktycznie są lepsi o tych kilka klas. Na odprawie powiedziałem zawodnikom, by zachowali chłodną głowę nawet wtedy, gdy stanie się coś złego. Wiedziałem, że w takiej sytuacji musimy odpowiedzieć intensywnością, do której rywale z niższych lig nie są przyzwyczajeni. Dla mnie to był pozytywny test. Zobaczyłem, że ci, którzy grali mniej, są gotowi do tego, by wejść i dać odpowiednią jakość.

– Teraz staniecie przed zadaniem zatrzymania Śląska Wrocław, który po dwóch fatalnych sezonach teraz spisuje się znakomicie. Czy jest to zaskoczenie ?
– Gdyby trenerem nie był Jacek Magiera, to byłbym zaskoczony. To dobry szkoleniowiec i jego sztab są kluczowe przy tej przemianie zespołu. W rozmowach ze swoimi współpracownikami przed sezonem mówiłem, że Śląsk, Jagiellonia Białystok czy Zagłębie Lubin mogą znaleźć się w czołówce. Wrocławianie dokonali dobrych transferów, pozaklejali dziury tam, gdzie "przeciekało". Bardzo ważne było również to, że zatrzymano Erika Exposito. Ostatnio mamy z nimi dobrą serię, wygraliśmy trzy kolejne mecze i dobrze byłoby przedłużyć tę passę. Zrobimy wszystko, by pokonać Śląsk, a potem niech nasi rywale wrócą na zwycięską ścieżkę.

Szkoleniowa młodzież Ekstraklasy. "Przekazują wizję nowoczesnej piłki"

Czytaj też

Szkoleniowa młodzież Ekstraklasy. "Przekazują wizję nowoczesnej piłki"

– Aż w czterech meczach traciliście gole w ostatnim kwadransie – było tak z Ruchem Chorzów, Lechem Poznań, Radomiakiem i Rakowem Częstochowa. Dlaczego tak się działo?
– Po dokonywaniu zmian nasza jakość spadała. Przyczyną było to, że zawodnicy nie byli w optymalnej dyspozycji fizycznej, często byli to gracze, którzy dopiero wracali po kontuzjach. To potem odbijało się na końcówkach meczów. Trzeba też zwrócić uwagę, że niektórzy nasi piłkarze dopiero uczą się gry na tym poziomie. Zbierają minuty i doświadczenie. Dodatkowo, płaciliśmy frycowe za przemeblowanie linii obrony, do którego byliśmy zmuszeni przed sezonem.

– Za wami dwie porażki. Nie obawiasz się, że w przypadku kolejnych w klubie może zrobić się nerwowo?
– Siłą Warty są też rozsądnie zarządzający klubem ludzie. Każdy ma świadomość tego, co działo się w ostatnim czasie, jeśli chodzi o zmiany personalne. Na niektóre wzmocnienia musieliśmy trochę poczekać, nasze ruchy w oknie transferowym też trwały. Wszyscy jesteśmy spokojni, takie podejście towarzyszyło nam również w tamtym sezonie i sprawdziło się.

– Trudniej będzie zrealizować cel, którym jest pozostawanie poza strefą spadkową?
– Są różne okresy. Nawet po kilku porażkach można się odbić, wystarczą dwie wygrane z rzędu. Dla mnie istotne jest, by nie wpaść do czerwonej strefy. Chodzi przede wszystkim o komfort psychiczny piłkarzy i sztabu. Chcemy trzymać się nad kreską. Patrzymy do przodu i czekamy na kolejne mecze.

– Na koniec chciałbym zapytać o niedawne słowa Marka Koźmińskiego. Były wiceprezes PZPN widział w tobie kandydata do objęcia reprezentacji Polski. Jak odebrałeś te słowa?
– Jako ogromny komplement. To nieprzypadkowy człowiek, który był przy reprezentacji wiele lat, najpierw jako piłkarz, a później jako działacz. To jednak wystawienie bardzo dobrego świadectwa nie tylko mnie, ale całemu naszemu klubowi. Bardzo miła wiadomość i impuls do dalszej pracy.