Manchester City doznał pierwszej porażki w obecnym sezonie Premier League. Mistrzowie Anglii sensacyjnie ulegli na wyjeździe Wolverhampton Wanderers 1:2.
Manchester City przyjechał na Molineux Stadium, mając komplet punktów na koncie po sześciu rozegranych kolejkach. W starciu z Wilkami był zdecydowanym faworytem, tym bardziej, że rywal zaliczył dotąd zaledwie jedną ligową wygraną i plasował się w dolnej połówce tabeli.
Tymczasem zespół Gary'ego O'Neila sprawił nie lada sensację, pokonując mistrza Anglii 2:1, a trzy "oczka" zapewniły gospodarzom samobójcze trafienie Rubena Diasa i czwarty gol w bieżących rozgrywkach autorstwa Hee-chan Hwanga. W międzyczasie na listę strzelców wpisał się również Julian Alvarez, po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego.
Mimo porażki, ekipa Pepa Guardiola zachowała pozycję lidera. Na punkt do obrońców tytułu zbliżyli się jednak piłkarze Arsenalu, którzy rozbili na wyjeździe Bournemouth 4:0. Swoją debiutancką bramkę w barwach Kanonierów zdobył Kai Havertz, pewnie wykorzystując rzut karny na początku drugiej części spotkania.
Zobacz także: Fatalna statystyka Chelsea. Jest najgorsza w całej Premier League
Po raz kolejny rozczarował Manchester United. Czerwone Diabły doznały już czwartej ligowej porażki w bieżącej kampanii, tym razem ulegając na własnym terenie Crystal Palace 0:1. Bohaterem gości został Joachim Andersen. Duńczyk w 25. minucie meczu kapitalnym strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Andre Onanie na skuteczną interwencję.
Drużyna Erika ten Haga plasuje się obecnie dopiero na dziesiątej lokacie. Dwa miejsca wyżej znajduje się Newcastle United. Sroki pokonały przed własną publicznością Burnley 2:0. W innych sobotnich starciach 7. kolejki Premier League zawodnicy West Hamu United (Łukasz Fabiański na ławce rezerwowych) wygrali u siebie z Sheffield United 2:0, natomiast Everton przegrał na Goodison Park z Luton Town 1:2.