Futbol bywa okrutny. W hicie Premier League Tottenham mierzył się z Liverpoolem. Gracze The Reds kończyli mecz w dziewiątkę, a i tak potrafili utrzymać remis 1:1. Aż do 95. minuty, gdy bramkę samobójczą strzelił Joel Matip. Koguty wyprzedziły rywali w tabeli i do liderującego Manchesteru City tracą punkt.
Hit Premier League zyskał jeszcze na wartości, gdy okazało się, że Manchester City przegrał na wyjeździe z Wolverhampton 1:2. W przypadku zwycięstwa Liverpool mógł wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli. Tottenham chciał zachować miano niepokonanego zespołu. I nie przegrywał, choć powinien od 34. minuty, gdy gola strzelił Luis Diaz. Gola nieuznanego, choć wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że niesłusznie! Kolumbijczyk wystartował do piłki w tempo, a i tak jego trafienie nie zostało zaprotokołowane.
W protokole już wcześniej, bo w 25. minucie znalazł się Curtis Jones, który otrzymał czerwoną kartkę. Liverpool grał w dziesiątkę, ale różnicy poziomów nie było widać. Do przerwy było 1:1, bo na gola Sona odpowiedział Cody Gakpo.
Druga połowa zwiastowała emocje. Od 69. minuty jednostronne, gdy drugą żółtą kartkę otrzymał Diogo Jota. Portugalczyk otrzymał dwa napomnienia w ciągu minuty – i Liverpool musiał grać w dziewiątkę.
Juergen Klopp postawił na ultradefensywę, a zespół przy życiu utrzymywał też Alisson Becker. Koguty biły głową w mur. Aż do 96. minuty, gdy po centrze Pedro Porro piłkę do własnej bramki skierował Joel Matip.
Po tej sytuacji The Reds się już nie podnieśli. To Tottenham wskoczył na drugie miejsce w tabeli Premier League, przeskakując Liverpool. Liderem wciąż jest Manchester City, który ma tylko oczko przewagi nad Kogutami.