Przed ostatnią kolejką kwalifikacji olimpijskich w "polskiej" grupie Belgowie mieli wszystko w swoich rękach. Do awansu na igrzyska olimpijskie potrzebowali wygrać z reprezentacją Bułgarii. To wyzwanie okazało się jednak za trudne. W niezwykłych okolicznościach kadra Belgii przegrała po samej końcówce w tie-breaku i wypuściła z rąk bilety do Paryża. Teraz musi liczyć tylko na cud w meczu Kanada – Meksyk.
Reprezentacja Belgii ustawiła się na "pole position" w walce o awans na igrzyska olimpijskie po arcyważnym zwycięstwie 3:1 z Kanadą. Przed ostatnim meczem Belgowie mieli wszystko w swoich rękach. W teorii sprawa wydawała się prosta – wygrywają z Bułgarią, mają bilety do Paryża.
Przełożenie teorii na praktykę znów jednak okazało się zbyt trudne. Belgia prowadziła w kluczowym spotkaniu już 2:1 w setach, ale sprawy nie domknęła. Od stanu 13:13 w tie-breaku przegrała dwie kluczowe piłki i poniosła porażkę z Bułgarią 2:3. Po ostatniej akcji, w której Ferre Reggers został zatrzymany blokiem, Belgowie chowali tylko twarze w dłoniach.
Porażka z Bułgarią najprawdopodobniej zabiera Belgom szansę na awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie. Niespodziewanie teraz to Kanadyjczycy mają karty w swoich rękach. Aby zapewnić sobie bilety do Paryża muszą wygrać z Meksykiem, który jak dotąd nie zwyciężył nawet jednego seta podczas turnieju w Xi'an. Podtrzymane zostały także szanse na awans Argentyny, ale ta musi nie tylko wygrać z Holandią, ale też liczyć na sensacyjne potknięcie Kanady.
Dzięki zwycięstwu Bułgaria zrównała się zwycięstwami z pozostałymi rywalami walczącymi o awans. Szans na grę w Paryżu jednak nie ma ze względu na ubogi dorobek punktowy (11 punktów). Sprawa awansu rozstrzygnie się zatem między Belgią, Kanadą i Argentyną.