Ten sezon klubowy dla polskich siatkarek będzie wyjątkowy. Walka o trofea na krajowym podwórku jest też pośrednią walką o marzenia w kadrze narodowej. Kto pokaże najwięcej, może włączyć się do walki o jedno z 12 miejsc na igrzyska olimpijskie. Siatkarki reprezentacji Polski, zapewniając kadrze bilety do Paryża, na nowo rozbudziły nadzieje na spełnienie dziecięcych marzeń.
Trudno o lepszą motywację na zaczynający się sezon ligowy. Siatkarki reprezentacji Polski podczas turnieju kwalifikacyjnego w Łodzi zapewniły sobie awans przyszłoroczne igrzyska olimpijskie, tym samym zaczynając rywalizację o 12 miejsc w samolocie do Paryża. Droga do kadry prowadzi przez klub – to naturalne. A obecnie "pewniaków" w reprezentacji jest parę.
W gruncie rzeczy Stefano Lavarini operował podczas dotychczasowej pracy w reprezentacji Polski w większości tymi samymi nazwiskami. Pojedyncze postaci dołączały do funkcjonującej już jakiś czas razem kadry, ale rzadko kiedy odgrywały w niej istotne role. Nie znaczy to jednak, że miejsca w drużynie na igrzyska olimpijskie są w jakimś stopniu rozdane.
Choć oczywiście, trudno, przynajmniej na tę chwilę, wyobrazić sobie, że do Paryża nie polecą takie zawodniczki, jak Magdalena Stysiak, Agnieszka Korneluk, Joanna Wołosz czy Maria Stenzel. To postaci dla kadry kluczowe, wręcz fundamentalne do jej budowy. Ale to tylko sport. A w nim na przykład kwestie zdrowotne bardzo często odgrywają kluczowe role.
Dlatego bramy kadry narodowej nie powinny być dla nikogo zamknięte. Świadomość tego mają też siatkarki z polskiej ligi, które mogą włączyć się do walki o względy trenera Lavariniego. A zdecydowanie jest w kim wybierać i kogo obserwować.
Na początek atak. Pozycja, która, przy pełnej dostępności zawodniczek, będzie prawdopodobnie zdominowane przez Magdalenę Stysiak – absolutną liderkę reprezentacji. Miejsce numer dwa w kadrze przypadało jak dotąd Monice Gałkowskiej. Ta jednak swojej wielkiej szansy nie dostała, więc i jej pozycja nie jest nie do ruszenia.
I tu dyspozycja ligowa może okazać się naprawdę istotna. W szerokiej kadrze przed ostatnim sezonem reprezentacyjnym znalazła się m.in. Julia Szczurowska – zawodniczka, której siłę mentalną dwa razy w karierze sprawdziła już poważna kontuzja. I już zdążyła pokazać, że mimo przeciwności losu jest w stanie wrócić do grania na najwyższym poziomie.
Bardzo dobry zeszły sezon zagrała także Aleksandra Rasińska. Po raz kolejny będzie reprezentować barwy Energii MKS-u Kalisz i po raz kolejny może zawalczyć o miejsce w kadrze. A przy podtrzymaniu formy nie jest to wizja abstrakcyjna.
Ciekawą postacią do ponownego obserwowania na parkietach Tauron Ligi jest także Katarzyna Zaroślińska-Król. Przez lata wielokrotnie występowała w koszulce narodowej, a do Polski wraca po roku przerwy. Z pewnością bogatsza o kolejne doświadczenia, ale tych na siatkarskich boiskach jej nie brakuje.
W ataku mamy pewniaka w osobie Magdy Stysiak, a w obronie o boiskowy spokój w kadrze od lat dba Maria Stenzel. Grupa Azoty Chemik Police zamieniła na MOYA Radomkę Radom, gdzie dalej będzie podstawową postacią zespołu. Trudno wyobrazić sobie, żeby miała oddać miejsce w kadrze narodowej. Ale konkurencję ma bardzo dużą.
Podstawowy duet libero, z którego od początku pracy z kadrą korzysta trener Lavarini, to Maria Stenzel i Aleksandra Szczygłowska. Zawodniczka PGE Rysic Rzeszów trzeci sezon z rzędu spędzi na Podkarpaciu, ale tym razem mając dodatkowo na sobie ciężar bycia kapitanem zespołu. Choć wysoką dyspozycję trzyma nieustannie, to szans w reprezentacji jak dotąd dostawała mało. Być może po tym sezonie się to zmieni.
"Grupa pościgowa" będzie miała już trudniejsze zadanie, aby wedrzeć się do kadry. Uznanie w oczach trenera zyskały Justyna Łysiak i Izabela Śliwa, które w szerokiej kadrze były już w tym roku. Pytanie, czy na pozycji jak dotąd nie do ruszenia Lavarini będzie chętny mieszać.
Jak szukać w polskiej kadrze pozycji, przy której można postawić najwięcej znaków zapytania, to właśnie na przyjęciu. Do obsadzenia na najważniejszą imprezę przyszłego sezonu reprezentacyjnego będą cztery miejsca. A czy któraś z zawodniczek może czuć się znacząco pewniej od reszty? Nie do końca.
Trzy z czterech przyjmujących ostatnich kwalifikacji olimpijskich – Olivia Różański, Martyna Czyrniańska i Monika Fedusio – sezon klubowy spędzą w nowych zespołach, co zawsze wiąże się z pewnymi niewiadomymi. Tylko Martyna Łukasik z tego grona będzie grać w tym samym zespole, co dotychczas, zresztą u boku Fedusio. Jak będzie? Trudno przewidzieć.
Rytm meczowy jak zawsze będzie mieć ogromne znaczenie. I to może szansa dla zawodniczek, które jak dotąd tylko "ocierały się" o kadrę. W końcu kilka takich na liście Lavariniego już było: Paulina Damaske, Karolina Drużkowska, Julita Piasecka... Do tego grona zaliczyć można też Weronikę Szlagowską, która, choć dostawała szanse, to większego zaufania włoskiego trenera nie zdobyła.
A do tego w pamięci trzeba mieć sytuację Zuzanny Góreckiej, która rehabilituje się po poważnej kontuzji odniesionej w play-offach sezonu 2022/23. Przyjmująca ŁKS-u Commercecon Łódź była podstawową postacią kadry w 2022 roku. W samym przyjęciu to siatkarka gwarantująca największą pewność. Tyle, że powrót po długiej przerwie wymaga czasu adaptacji. Górecka ma być gotowa na drugą część sezonu klubowego, koło lutego ma wrócić do gry. I wtedy też zaczną pojawiać się odpowiedzi, na ile zdołała się odbudować.
Niezależnie od wszystkiego Stefano Lavarini środek będzie budować na zawodniczkach z polskiej ligi. Tak było dotychczas i nic też tego nie zaburzy. Możliwość wyboru na tej pozycji jest bowiem bardzo duża. Kilka siatkarek startuje z "pole position", ale alternatyw nie brakuje.
Agnieszka Korneluk to właściwie postać nieodzowna w tej kadrze. Rolę drugiej środkowej w 2022 roku odgrywała Kamila Witkowska, a w ostatnim czasie Magdalena Jurczyk. Mocne wejście do kadry zaliczyła Joanna Pacak. A to wszystko zawodniczki grające w Tauron Lidze.
Kolejka za ich plecami też jest okazała. Weronika Centka, Aleksandra Gryka, Anna Obiała, Dominika Pierzchała, Iga Wasilewska... To środkowe, które co najmniej w szerokiej kadrze Lavariniego już były. I w zasadzie tylko Obiała w 2022 roku zagościła w zespole na dłużej. Reszta swoje poważne szanse może dopiero dostać. I na każdą zawodniczkę z osobna warto zwrócić uwagę, bo mogą być dużą wartością dla reprezentacji.
I jest jeszcze Klaudia Alagierska-Szczepaniak. Środkowa w ostatnich latach bardzo ważna dla kadry, ale, podobnie jak Górecka, wracająca do zdrowia po poważnej kontuzji. Do gry będzie gotowa wcześniej, niż 23-letnia przyjmująca, ale czasu też z pewnością będzie potrzebować.
Joanna Wołosz i Katarzyna Wenerska. Duet, któremu Stefano Lavarini zaufał od początku. Duet, który jest niemal gwarancją jakości i w którym obie zawodniczki mają już na swoim koncie wygrane niezwykle ważne starcie reprezentacji.
Pytanie, czy pozostałe rozgrywające mają jeszcze czego szukać? Wygryźć którąś z tej dwójki będzie niezwykle trudno. Ale znów wracamy do punktu wyjścia, czyli kwestii, na które większego wpływu się nie ma, takie jak kontuzje. Plan "B" niezależnie od sytuacji trener musi mieć.
W kadrze Lavariniego swoje szanse miały już Alicja Grabka i Julia Nowicka – dwie zawodniczki młode, ale na polskich boiskach już bardzo ograne. Marlena Kowalewska, która w kadrze występowała już wielokrotnie, w planach trenera już była, ale na przeszkodzie stawały urazy. Zaczynający się sezon będzie dla niej bardzo istotny.
Podobnie, jak dla Marty Łyczakowskiej, która Tarnów zamieniła na Radom. Zawodniczka, przed laty uznawana za jedną z lepiej prosperujących polskich rozgrywających, teraz na swoich barkach będzie musiała unieść ciężar wysokich oczekiwań działaczy Radomki. A jak przygotować się do poważnych wyzwań, to właśnie w takich warunkach.
0 - 3
USA
1 - 3
USA
0 - 3
Niemcy
2 - 3
Słowenia
3 - 0
Egipt
3 - 1
Argentyna