Peter Prevc został na obiekcie w Kranju (HS109) mistrzem Słowenii w skokach narciarskich. Lokalne media piszą o przełomie i zastanawiają się, czy zdobycie przez niego tytułu po siedmiu latach przerwy jest zapowiedzią powrotu do elity Pucharu Świata. To duże wydarzenie zwłaszcza po tym, co Peter przeszedł w ostatnich miesiącach.
Skoki czekają duże zmiany. W TVPSPORT.PL Sandro Pertile odsłania kulisy
Sama obecność Petera Prevca na skoczniach narciarskich tego lata zdaniem wielu jest pozytywną niespodzianką. 31-latek, który w sezonie 2016/17 zdominował rywalizację w Pucharze Świata, ostatnią zimę zakończył bowiem przedwcześnie wypadkiem podczas domowych mistrzostw świata w Planicy. Po makabrycznie wyglądającej kraksie w jednym z treningów został zniesiony na noszach z zeskoku, a potem przetransportowany do szpitala. Wyszedł z niego błyskawicznie z "wyrokiem", który w tych okolicznościach brzmiał jak promocja: kilka potłuczeń i lekkie wstrząśnienie mózgu.
Gdy trener Robert Hrgota wezwał wiosną zawodników na pierwsze zgrupowanie, najstarszy z klanu Prevców był już w pełni do dyspozycji sztabu.
"W nim wciąż jest moc i upór, żeby powrócić do światowej czołówki" – napisano wówczas w słoweńskiej prasie.
Potencjał tego skoczka zna całe środowisko, które z drugiej strony ma oczy. A nimi doskonale widziało, że odkąd jedno z największych objawień dyscypliny w XXI w. sięgnęło po niemal wszystko, co było do zdobycia, kolejne lata już tak kolorowe nie były. Od 2016 roku Peter tylko dwukrotnie kończył zimę w TOP10 rankingu, do tego co najwyżej na ósmej pozycji. Z jego 23 wygranych w PŚ raptem dwie miały miejsce po legendarnym triumfie w tym cyklu. Przy czym od ostatniej niebawem miną długie cztery lata.
– Oczywiście, że wciąż mi zależy na sukcesach. Gdybym ich nie pragnął, po prostu zająłbym się czymś innym – zapewniał wielokrotnie pytany o swoją sytuację.
Czytaj także: Kiedy krajowe mistrzostwa skoczków? Te zawody to papierek lakmusowy przed zimą
Co ciekawe, koniec wielkiej formy Prevca zbiega się z jego dokonaniami na krajowym podwórku. To w 2016 roku po raz ostatni skoczek z Żelezników sięgnął po tytuł na krajowym podwórku. Teraz zrobił to ponownie. Na obiekcie HS109 w Kranju pokonał o pół punktu Anze Laniska i o 3,3 pkt trzeciego Timiego Zajca. Nawet jeżeli wymienieni mają za sobą słabsze lato, nie umniejsza to osiągnięciu Petera.
– Wynik jest dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, że będę najsilniejszy. Cieszył mnie zwłaszcza finałowy skok. Często bywaliśmy już na równi z chłopakami, a na PŚ różnice okazywały się większe niż na treningach. Latem nie wiodło mi się w Grand Prix, więc może to taki mały plaster na wielką ranę po wrześniowych treningach – cytuje go portal Siol. Ale co najważniejsze, w tej rozmowie przyznał, że w końcu znów poczuł się pewny swego. I bardzo chciałby móc znów czuć się tak najbliższej zimy.
Pierwsze zawody PŚ 2023/24 w skokach narciarskich odbędą się w weekend 25-26 listopada w Ruce. Polskich skoczków wcześniej też czeka krajowy konkurs. 21-22 października zawody ze Szczyrku pokażemy w TVP Sport.