17 października 1986 roku był najprzyjemniejszym dniem Juana Antonio Samarancha na stanowisku szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Po trzech turach głosowania ogłosił, że jego rodzinna Barcelona dostała letnie igrzyska olimpijskie w 1992. Przygotowywania, które potem tak odnowiły miasto, nie były wcale łatwe.
Marzenia przekreślone faszyzmem
Świat sportu uniknąłby igrzysk hańby w Berlinie, gdyby członkowie MKOl zdecydowali się na wybór stolicy Katalonii w 1931 roku. Większość z nich kierowała się jednak względami politycznymi. Berlin był wówczas stolicą Republiki Weimarskiej, a Hiszpania nie mogła się chwalić taką stabilnością. Były to dopiero początki Drugiej Republiki Hiszpańskiej i lewicowych rządów. Późniejsze powstanie nazistowskiego reżimu w Niemczech nie przekonało MKOl do zmiany gospodarza igrzysk.
Hiszpanie zbojkotowali więc tę propagandową imprezę i dali alternatywę tym, którym nie w smak było uczestnictwo w nazistowskich zawodach. Zainteresowanie ich ówczesną Olimpiadą Ludową było powszechne. Spodziewano się tysięcy sportowców z całego świata. Większość z nich zdołała dojechać do Barcelony, gdzie przy finansowej pomocy hiszpańskiego i francuskiego rządu przygotowano areny. Olimpiadzie Ludowej przeszkodził jednak wybuch wojny domowej. Część zawodników została, by wspomóc Republikę w walce z siłami generała Franco. Walce, która zakończyła się klęską.
Miasto kojarzone z republiką oraz separatyzmem katalońskim spotkały potem liczne represje. Reżim Franco utworzył obozy koncentracyjne, a wszelkie symbole Katalonii, nawet język, miały zniknąć z przestrzeni publicznej. Odbiło się to na FC Barcelonie. Klub od początku działania zapewniał bowiem Katalończykom możliwość wyrażania tożsamości. Po wojnie domowej było to już jednak bardzo utrudnione. Zmieniono nazwę klubu, barwy, a kwestia nacisków na zespół pozostaje tematem dyskusji do dziś.
Piłkarze Barcy przyciągali na trybuny coraz więcej kibiców. Konieczne było więc wybudowanie nowego stadionu. Camp Nou mogło pomieścić dwa razy więcej widzów niż wysłużone Les Corts. Na inaugurację obiektu we wrześniu 1957 FC Barcelona zmierzyła się z reprezentacją Warszawy. W święto Matki Boskiej Łaskawej, patronki miasta, gospodarze nie okazali jej polskiej drużynie, pokonując ją 4:2.
Już w trakcie budowy Camp Nou Barcelona gościła Igrzyska Śródziemnomorskie. Odnowiono stadion olimpijski na wzgórzu Montjuic, gdzie znajdował się również basen. To w tej okolicy powstał też barceloński Pałac Sportu, czyli pierwsza hala widowiskowa w mieście. Tam w 1973 zorganizowano finałową fazę mistrzostw Europy w koszykówce. Barcelona stała się też znana wśród miłośników Formuły 1. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych kierowcy rywalizowali tam na torze ulicznym, ale po śmiertelnym wypadku z 1975, gdy zginęło czterech widzów zrezygnowano z wyścigów. Od 1991 GP Hiszpanii ma już miejsce na torze Catalunya koło Barcelony.
Liczne pochwały po Igrzyskach Śródziemnomorskich skłoniły władze Barcelony do kolejnego kroku - realizacji marzeń olimpijskich. Takie ambicje miał też generał Franco, chociaż robił wszystko, by storpedować kandydaturę barcelońską i promować stolicę kraju. Celem były letnie igrzyska olimpijskie 1972. Środowisko sportowe opowiadało się w dużej mierze za Barceloną, na czele z Samaranchem. Nagłe zmiany w terminie głosowania, zrobione pod madrytczyków, przyczyniły się wydatnie do ich zwycięstwa. Marnym pocieszeniem dla Barcelony były przyznane konkurencje żeglarskie. Hiszpanie przykładali jednak coraz mniejszą wagę do olimpijskiej aplikacji, przegrywając ostatecznie z Monachium.
Porozumienie z Niemcami co do mundialowych kandydatur przyniosło Hiszpanii MŚ w 1982 roku. Organizację tę dano im jeszcze za frankistowskiej dyktatury, a w przeprowadzeniu imprezy nie przeszkodziła nawet próba puczu wojskowego rok wcześniej. Barcelona zobaczyła osiem spotkań na dwóch stadionach, w tym mecz otwarcia i jeden z półfinałów. W jednym z nich wystąpiła reprezentacja Polski. Królestwo bez zarzutów poradziło sobie z organizacją tego powiększonego turnieju.
Olimpijskie wyzwania
Jeszcze przed tym mundialem Barcelona zgłosiła się do olimpijskiego wyścigu na rok 1992. Nie przeszkodziła nawet zmiana władzy w mieście, bo Narcis Serra musiał zrezygnować z funkcji, by objąć stanowisko ministra obrony. Zastąpił go kolega z partii PSC, Pasqual Maragall, który był burmistrzem miasta aż do 1997. Maragall od pierwszego dnia angażował się w olimpijską misję. Rada miasta, składająca się z pięciu partii, jednogłośnie przyjęła uchwałę o początku przygotowań.
Na korzyść miasta działało to, że większość infrastruktury potrzebnej do zawodów w ramach letnich igrzysk olimpijskich była już gotowa, bądź wymagała tylko renowacji. Najważniejsze obiekty znajdowały się na wzgórzu Montjuic, zatem to tam zlokalizowano Park Olimpijski. Nie zapomniano oczywiście o koniecznym do transmisji centrum telekomunikacyjnym. Inwestycje miały służyć potem mieszkańcom, również tym, którzy nie podzielali zainteresowania sportem. Barcelona miała się stać dzięki igrzyskom światową metropolią.
A ruch olimpijski w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych znajdował się w sporym kryzysie. Bojkoty przyćmiły letnie igrzyska w 1976, 1980 i 1984 roku. Potencjalnych organizatorów kolejnych zniechęcały koszty imprezy. Nie były to aż tak horrendalne jak w przypadku zimowych, ale wieści z Montrealu, gdzie straty wyniosły 1,5 miliarda dolarów sprawiały, że myślący o goszczeniu igrzysk musieli się dwa razy zastanowić. Tu i tam ruchy miejskie sprzeciwiały się imprezie. Takie tendencje było widać w konkurującym z Katalonią Amsterdamie. Tam przedstawicieli MKOl obrzucono pomidorami i jajkami i podłożono bomby w biurze organizacyjnym.
Barcelona też zmagała się z wewnętrznym oporem. Hiszpania wyzwoliła się od Franco, ale wciąż istniało zagrożenie terrorystyczne. Walcząca o niepodległość Kraju Basków ETA dokonywała zamachów w całym kraju, skupiając się na Madrycie i Barcelonie. Dwa dni przed głosowaniem MKOl w sprawie igrzysk 1992 doszło do ataku na głównym placu miasta. W czerwcu 1987 zginęło w centrum handlowym Barcelony 21 osób, a 45 zostało rannych.
Nieco optymistyczniej na finansowanie imprezy można było spojrzeć po igrzyskach w Los Angeles. Tam środki pochodziły jedynie od prywatnych podmiotów, a sprzedaż praw telewizyjnych przyniosła niewidziane wcześniej zyski. Nawet udało się powołać sprawną fundację charytatywną, która działa do dziś. Katalończycy wyciągnęli z tego wnioski. W Barcelonie mniej niż jedną dziesiątą kosztów organizacji igrzysk stanowiły pieniądze publiczne.
Ku morzu
Amerykańskimi wzorcami kierowano się też w kwestiach marketingowych. Waga reklamy w różnych dziedzinach życia wzrosła niesłychanie w latach osiemdziesiątych. Hiszpanie przygotowali więc tysiące folderów w czterech językach: hiszpańskim, katalońskim, angielskim i francuskim. Ich segregator z kandydaturą ważył 12 kilogramów, a na stoisku miejskim znalazły się nawet meble zaprojektowane przez Antoniego Gaudiego. Stawianie na symbole miało się opłacić.
We wszystkich trzech rundach głosowania Barcelona okazała się najlepsza. Samaranch nie krył więc dumy z ogłoszonego wyniku, ale zachował pełnię profesjonalizmu. Szef MKOl nie uczestniczył w wyborach, by nie zostać posądzonym o sprzyjanie rodzinnemu miastu. Owszem, pojawiały się takowe oskarżenia, ale organizatorzy odbijali piłeczkę, przypominając przegraną rywalizację z 1924, gdy pochodzący z Paryża Pierre de Coubertin rzeczywiście lobbował za stolicą Francji, między innymi kosztem Barcelony.
Do pracy wzięło się ponad sto tysięcy wolontariuszy, a przez sześć lat od przydzielenia Barcelonie organizacji igrzysk do imprezy bezrobocie w regionie spadło z 18,4% do 9,6%. Głównym pomysłem było otwarcie miasta na… morze. Trudno w to uwierzyć, ale Barcelona przed igrzyskami 1992 nie miała nawet plaży. Wyburzono budynki na trzykilometrowym nabrzeżu, a potrzebny piasek przywieziono z Egiptu.
Zajęto się też kulturą. Przez cztery lata prowadzono olimpiadę, w ramach której były wydarzenia teatralne, muzyczne, taneczne oraz kinematograficzne. Przyciągnęło to turystów. Barcelona stała się ciekawym kierunkiem dla gości z całego świata. Przyjezdnych jest dziś tak wielu, że stało się to uciążliwe dla mieszkańców. Przykładowo w 2019 roku miasto odwiedziło prawie 12 milionów.
Nie byłoby udanych igrzysk bez sportowych sukcesów. Hiszpańskie osiągnięcia olimpijskie były do 1992, oględnie mówiąc, słabe. Medale można było policzyć na palcach jednej ręki, nawet w latach, gdy inne państwa bojkotowały imprezę. Występy Hiszpanów w Barcelonie przerosły pozytywne przewidywania. Ich sportowcy stawali na najwyższym stopniu podium aż 13 razy, zajmując szóstą pozycję w klasyfikacji medalowej. Były nawet podejrzenia, że było też wsparcie farmakologiczne, ale nikt nie zdołał tego udowodnić. Nie powtórzono już potem tak dobrych wyników, ale z każdych następnych igrzysk letnich Hiszpanie przywozili po kilkanaście medali.
Organizatorom pomogły też inne czynniki. Zmiany polityczne w Europie na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sprawiły, że na igrzyska przyjechało kilka nowych reprezentacji. Atrakcją była drużyna amerykańskich koszykarzy wzmocniona gwiazdami NBA. "Drużyna marzeń" przyciągnęła mnóstwo widzów na trybuny i przed telewizory. A jeśli chodzi o frekwencję na arenach, to wszystkie, może oprócz baseballowych, były pełne kibiców.
Nie skończyło się jednak bez długu. Prognozy finansowe się nie sprawdziły, a deficyt igrzysk wyniósł 6,1 miliarda dolarów. Zyski z turystyki pozwoliły jednak na odrobienie strat. Wielu późniejszych gospodarzy, w tym Londyn, konsultowało się chętnie z barcelończykami.
Podczas ceremonii zamknięcia Samaranch powiedział, że "kończące się igrzyska były najlepszymi w historii". Można co prawda powątpiewać w szczerość tych słów, ale goszczący w Barcelonie mogli się chyba pod nimi podpisać.