| Czytelnia VIP

Pewnego razu na Wembley... Dzień z życia Jana Tomaszewskiego

(fot. Getty)
(fot. Getty)
Sebastian Piątkowski

W 50. rocznicę pamiętnego meczu Anglia – Polska wydarzenia z Wembley wspomina główny bohater tamtego spotkania – Jan Tomaszewski. – Człowiekiem, który zatrzymał Anglię był Kazimierz Górski! W sobie tylko znany sposób poukładał puzzle tak, że graliśmy jak muszkieterowie. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – mówi.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ
50 lat od Wembley. "Nazwali mnie człowiekiem o wzroku mordercy"

Czytaj też

Lesław Ćmikiewicz, Anglia - Polska, Polska - Anglia, Wembley 1973

50 lat od Wembley. "Nazwali mnie człowiekiem o wzroku mordercy"

Sebastian Piątkowski, TVPSPORT.PL: – Jak się panu spało przed tamtym meczem?
Jan Tomaszewski: – Bardzo dobrze.

– Kazimierz Górski nie spał dobrze, bo jeszcze o drugiej nad ranem odbierał telefony i telegramy.
– Tego nie wiem, ale jeśli pan pozwoli, to chciałbym zacząć od dwóch spraw.

– Proszę.
– Pierwsza sprawa – Cardiff. W Walii przegraliśmy 0:2, będąc bez szans. Pamiętam, że siedząc przy kolacji analizowaliśmy ten mecz i doszliśmy do wniosku, że zostaliśmy pobici.

– Dosłownie i w przenośni.
– A wie pan dlaczego? Dlatego, że w Walii sportem narodowym było, jest i będzie rugby! Ten, kto nie załapał się do rugby próbował sił w piłce i dzięki temu zostaliśmy stłamszeni. To wtedy powiedzieliśmy słowa, które zapamiętam do końca życia: kto z nas wyjdzie na Walię i Anglię, ten pokaże jak Polacy walczą!

– I tak się stało.
– Ale to pierwsza sprawa. Idźmy dalej – po zwycięskich meczach w Chorzowie z Walią (3:0) i Anglią (2:0) prasa angielska pisała o nas w jednoznaczny sposób. Porównywano nas do zwierząt wypuszczonych z klatki, sugerowano, że gramy jak potwory...

50 lat od Wembley. "Nazwali mnie człowiekiem o wzroku mordercy"

Czytaj też

Lesław Ćmikiewicz, Anglia - Polska, Polska - Anglia, Wembley 1973

50 lat od Wembley. "Nazwali mnie człowiekiem o wzroku mordercy"

(fot. Getty)
(fot. Getty)
50 lat od Wembley. "Boże, oby nie było kompromitacji"

Czytaj też

Jan Tomaszewski, Anglia - Polska, Polska - Anglia, Wembley, Kazimierz Górski

50 lat od Wembley. "Boże, oby nie było kompromitacji"

– Ale w meczach, o których pan wspomniał czerwone kartki zobaczyli Alan Ball i Trevor Hockey!
– I dlatego dziennikarze angielscy zapomnieli o tym, kto grał brutalnie? Fakt, graliśmy ostro, ale nie mieliśmy nic do stracenia. Nie zapomnę słów pana Kazimierza, który zwykł mawiać: panowie, jak będziecie schodzić po meczu to niech każdy zada sobie jedno pytanie: czy robiłem wszystko, by wygrać?

– A wracając do Wembley – po raz pierwszy spotkaliśmy się z tak nieprawdopodobną publicznością. Na stadionie pojawiło się 100 tysięcy, doping był niesamowity.

– Specyfika obiektu.
– Otóż to! Przykładowo na Stadionie Śląskim doping był równie kapitalny, ale uciekał w górę. Na starym Wembley było inaczej, odbijał się od dachu i wracał tak, że nie było słychać własnych myśli. Pamięta pan, z kim graliśmy bezpośrednio przed wylotem do Anglii?

– Z Holandią.
– Pan Kazimierz znakomicie to wymyślił, a remis 1:1 bardzo nas podbudował. Moim zdaniem Holendrzy grali wówczas najlepszą piłkę na świecie. Był to znakomity bodziec, a w tygodniu poprzedzającym mecz z Anglia tamtejsza prasa strasznie po nas jechała.

– Przypomnijmy tylko, że w próbie generalnej przed Polską Anglicy rozgromili Austrię aż 7:0!
– I podobnie podchodzili do meczu z nami. Pisano, że Tomaszewski gasi świece w kościele, Gorgoń to bokser walący na oślep, a Grzesia Latę nazwano biegaczem, a nie piłkarzem.

– Skoro już mowa o panu Grzegorzu, to swego czasu  wspominał, że Queensberry Court Hotel przypominał standardem… motel.
– Był mocno przeciętny, ale skoro traktowano nas jak przeciętniaków to nie mogło być inaczej. Na dodatek nie mogliśmy trenować na Wembley, a skierowano nas na obiekt Arsenalu.

50 lat od Wembley. "Boże, oby nie było kompromitacji"

Czytaj też

Jan Tomaszewski, Anglia - Polska, Polska - Anglia, Wembley, Kazimierz Górski

50 lat od Wembley. "Boże, oby nie było kompromitacji"

Remis, który dał nam awans na MŚ. 50 lat po Wembley [WIDEO]
50 lat po Polska - Anglia na Wembley (fot. Getty Images)
Remis, który dał nam awans na MŚ. 50 lat po Wembley [WIDEO]

– A tam były problemy z oświetleniem.
– Pal licho oświetlenie. Chodziło o to, że Wembley było owalnym stadionem przystosowanym do żużla i wyścigów psów, a w dniu meczów piłkarskich dostawiano tam specjalne klomby. Wszystko po to, by można było grać w piłkę. Te dodawało po dwa, trzy metry w bocznych sektorach boiska, a była to hodowana trawa, po której inaczej się biegało. Ale skoro nas nie wpuścili, to trudno. Trenowaliśmy na Arsenalu. No, a potem jedziemy na mecz.

– W towarzystwie miejscowych kibiców.
– Przemieszczaliśmy się urokliwymi uliczkami, a ich kibice pokazywali obsceniczne gesty. W zależności od nastroju pięć lub dziesięć palców, co miało oznaczać liczbę strzelonych goli. Półtorej godziny przed meczem wyszliśmy już na boisko.

– I wtedy się zaczęło…
– Krzyczeli w naszym kierunku "Animals!", rzucali puszkami po piwie…

– Podobnie zachowywali się piłkarze?
– Staliśmy blisko loży królewskiej, naprzeciw siebie. Podczas hymnów Anglicy żuli gumę, mieli skrzyżowane ręce i traktowali nas lekceważąco. Byłem zestresowany, by nie powiedzieć wystraszony. Żeby tu nie było piątki, oddam za to pięć lat życia! – pomyślałem. Niebawem zaczął się mecz i gospodarze rzucili się na nas jak charty.

– Od pierwszych minut były huraganowe ataki Anglików, ale clown Tomaszewski spisywał się znakomicie.
– Na początku meczu miałem nieprzyjemną sytuację. Po jednym z dośrodkowań pewnie złapałem piłkę. Położyłem się z nią na ziemi, a potem zamierzałem doprowadzić ją do linii pola karnego. Nie wiadomo skąd pojawił się Alan Clarke i niewiele brakło, by stało się nieszczęście. Zareagowałem w ostatniej chwili. Nie miałem do niego pretensji, bo w końcu zachowałem się jak frajer. A skutkiem tej sytuacji były moje potłuczone kosteczki łódeczkowate w nadgarstku.

– Sytuację ratował doktor Garlicki, zamrażając mi rękę. Dzięki temu mogłem grać dalej, ale sam nie wiem, co bardziej pomogło – medycyna czy adrenalina? Przez tę niefrasobliwość przez kolejne trzy tygodnie nosiłem rękę w gipsie. I jeszcze ciekawostka, poproszony po meczu w wywiadzie z Janem Ciszewskim o komentarz Adaś Musiał powiedział: dobrze się stało, że Clarke cię kopnął, bo przynajmniej obudził!

– Gospodarze nacierali z pasją, ale za bardzo im nie szło. A w przerwie dał znów o sobie znać geniusz pana Kazimierza.

(fot. Getty)
(fot. Getty)

– Zejdźmy więc do tej szatni.
– Pewnie pan tego nie wie, ale na dawnym Wembley długo schodziło się do szatni, to było jakieś 100-150 metrów.

– W kierunku tunelu za jedną z bramek.
– Tak jest. No więc schodzimy z boiska i rozmawiamy jeden z drugim. Podobnie jak w szatni, bo był to jedyny czas, w którym mogliśmy przekazać sobie uwagi. W pewnym momencie głos pana Kazimierza: panowie, pozwólcie, że ja coś powiem! A pan Kazimierz z właściwym sobie spokojem kontynuował: widzicie, że nie taki diabeł straszny? Wytrzymaliście czterdzieści pięć minut to spróbujcie wytrzymać drugie czterdzieści pięć". Następnie każdemu udzielił indywidualnych wskazówek.

– Ponoć przed rozpoczęciem meczu  Kazimierz Deyna miał powiedzieć: panie Kazimierzu, niech się pan nie martwi. My im dzisiaj pokażemy!
– Tak. Przy okazji kolejna kwestia. Zawsze uważałem, że piłkarze występujący przed nami byli od nas lepsi. Wystarczy wspomnieć Pohla, Szymkowiaka i Brychczego.

– Szkoda tego pokolenia...
– To prawda, ale zmierzam do czegoś innego. I żeby miał pan jasność – uważam, że obecne pokolenie również jest bardziej utalentowane od naszego! Ale to my mieliśmy szczęście, że spotkaliśmy na naszej drodze Górskiego! Jestem głęboko przekonany, że gdyby pan Kazimierz trenował obecną generację, to bylibyśmy medalistami mistrzostw Europy lub świata.

– Wystarczy, bo się pogubimy. Wychodzimy na drugą połowę…
– Gramy dalej i co się okazuje? Okazuje się, że zaczynamy inaczej. Zadziałała symbioza, coś co zaobserwowałem niedawno i chciałbym, aby wyraźnie pan to zaznaczył.

(fot. Getty)
(fot. Getty)

– Co konkretnie?
– Ostatnio byłem święcie przekonany, że siatkarki gładko przegrają z Włoszkami 0:3, bo w drugim secie rywalki osiągnęły wyraźną przewagę. No i co się okazało? Okazało się, że trener tak namieszał, wszedł w taką symbiozę z drużyną, że wygraliśmy! Był de facto siódmym zawodnikiem! Wie pan, pomyślałem sobie wtedy – żeby w polskiej piłce był taki trener… Wracamy na Wembley, w drugiej połowie Anglicy dalej atakowali, popełniłem wiele błędów, ale koledzy wskakiwali do bramki, gdy mnie już w niej zabrakło. Za przeproszeniem, było to ich świętym obowiązkiem.

– W 57. minucie stało się coś, czego dumni Anglicy nie brali pod uwagę.
– Proszę sobie wyobrazić, co działoby się w Polsce, gdybym to ja przepuścił taką piłkę? Wszyscy mówiliby, że to moja wina! Strzał Jasia Domarskiego był bardzo dobry, ale nie zgadzałem się z nagonką na Shiltona. Stał przez cały mecz w bramce, nie miał za wiele do roboty, do tego wszystkiego doszedł jeszcze stres, bo koledzy nie wykorzystywali dobrych sytuacji. A może pamięta pan jego zachowanie tuż przed rzutem karnym? 

– Odwrócił się przodem do swojej bramki.
– No właśnie. Ludzie to nie roboty.

 – Był ten karny?
– Nie, jeśli już faul miał miejsce, to tuż przed polem karnym.

 – W końcówce, chyba jedyny raz w życiu, ciśnienia nie wytrzymał trener Górski. Przed końcowym gwizdkiem udał się bowiem do szatni.
– Na Wembley nie było zegara, bo zabraniały tego przepisy. Pan Kazimierz miał własny zegarek, który do dziś nosi jego syn Darek. No więc w okolicach 90. minuty trener wstał i wolnym krokiem udał się do szatni. Tak dał znać, że mecz za nami, ale sędzia jak na złość nie zamierzał kończyć spotkania. Dopiero, gdy pan Kazimierz zniknął w tunelu rozległ się końcowy gwizdek. I proszę sobie wyobrazić, że trener był jedynym, którego zabrakło na murawie! Pojawił się nawet Włodek Lubański, który bardzo przeżywał to spotkanie. A później był pomeczowy bankiet...

– Na który nie przyszli Anglicy.
– Nie wiem jak zachowałbym się w podobnej sytuacji. Zamiast gospodarzy pojawił się niemiecki trener Helmut Schoen, który, co dziwić nie mogło, spodziewał się gładkiego zwycięstwa gospodarzy.

– Nikt też nie odprowadził was do autokaru.
– To prawda, zaraz po kolacji wróciliśmy do hotelu. Byłem jedynym, który nie został przy recepcji, bo ból ręki dawał się coraz bardziej we znaki.

– Nie chciał pan psuć nikomu nastroju?
– Zgadza się. Mniej więcej co 2-3 godziny dostawałem gardan, tabletki na uśmierzenie bólu od doktora Garlickiego. W nocy prawie nie spałem, a o 6 nad ranem wyszedłem z hotelu. Rzuciły mi się tytuły angielskich gazet, pisano o końcu świata, ale jeden tytuł szczególnie utkwił mi w pamięci.

– Człowiek, który zatrzymał Anglię…
– Tak… Mówiłem to nie raz, ale pozwoli pan, że powtórzę. Człowiekiem, który zatrzymał Anglię był Kazimierz Górski!

W sobie tylko znany sposób poukładał puzzle tak, że graliśmy jak muszkieterowie. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Tomaszewski jak ściana, Domarski uciszył stadion Wembley [WIDEO]
Kazimierz Górski (fot. PAP)
Tomaszewski jak ściana, Domarski uciszył stadion Wembley [WIDEO]

Polecane
Najnowsze
Polacy z medalem Pucharu Świata!
pilne
Polacy z medalem Pucharu Świata!
| Inne 
Polska czwórka podwójna znów stanęła na podium – tym razem w Pucharze Świata w Varese(fot. PAP)
Lider wraca do gry po porażce w RG. "Muszę być psychicznie gotowy"
Jannik Sinner (fot. Getty)
Lider wraca do gry po porażce w RG. "Muszę być psychicznie gotowy"
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Boniek wskazał kandydata na selekcjonera
Zbigniew Boniek (fot. Getty Images)
Boniek wskazał kandydata na selekcjonera
| Piłka nożna / Reprezentacja 
Obrońcy tytułu o krok od Pucharu Stanleya
Oilers – Panthers (fot. Getty Images)
na żywo
Obrońcy tytułu o krok od Pucharu Stanleya
| Hokej / NHL 
"Chcemy wygrywać wszystko". Poznaj reprezentację U19 kobiet
Sportowe historie: kobieca kadra U19
"Chcemy wygrywać wszystko". Poznaj reprezentację U19 kobiet
| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet 
Polskie osady płyną w finałach Pucharu Świata – oglądaj!
Wioślarstwo. Puchar Świata, Varese – finały. Transmisja online na żywo w TVP Sport (15.06.2025)
trwa
Polskie osady płyną w finałach Pucharu Świata – oglądaj!
| Inne 
Będzie koło ratunkowe dla Polaków. 40 tys. ludzi, jedna szansa
Polska sztafeta 4x400 m (fot. PAP)
Będzie koło ratunkowe dla Polaków. 40 tys. ludzi, jedna szansa
foto1
Michał Chmielewski
Do góry