ATP Tokio. Hubert Hurkacz odpadł w pierwszej rundzie japońskiego turnieju. Znów zadecydował tie-break

Hubert Hurkacz pokonał Zhizhena Zhanga (fot. Getty). — Hubert Hurkacz przegrał z Zhizhenem Zhangiem (fot. Getty).

Jakub Kłyszejko

Hubert Hurkacz odpadł w pierwszej rundzie turnieju w Tokio. Polak przegrał z chińskim tenisistą Zhizhenem Zhangiem 1:2 (6:3, 3:6, 6:7). Rywal zrewanżował się za porażkę sprzed ośmiu dni w Szanghaju.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Legenda wraca do tenisa. Ma poprowadzić do sukcesów

Wielki sukces Hurkacza. Wiemy, ile zarobił polski tenisista

Czytaj też

Wielki sukces Hurkacza. Wiemy, ile zarobił polski tenisista

Panowie spotkali się drugi raz w ciągu ośmiu dni. W Szanghaju górą był Polak. Pokonał rywala w trzech setach. Zhang sprawił wtedy Hurkaczowi wiele problemów. Początek środowego starcia wskazywał, że tym razem mogło być inaczej.

Chińczyk dobrze wszedł w mecz i prowadził 2:0 oraz 3:1. Jednak od tego momentu oglądaliśmy wręcz popisowy tenis w wykonaniu 11. zawodnika rankingu ATP. Wrocławianin pierwszy raz przełamał przeciwnika na 3:3. Później nie stracił już żadnego gema. Świetnie serwował, nie dopuszczał do długich wymian i był zdecydowanie lepszy od rywala. Ze stanu 3:1 dla Zhanga zrobiło się 6:3 dla Hurkacza.

Polak nie byłby jednak sobą, gdyby sam nie skomplikował sobie sytuacji. W drugiej partii role całkowicie się odwrociły. Tym razem to 26-latek już w pierwszym gemie przełamał Chińczyka. Również prowadził 2:0 i 3:1. Wtedy całkowicie nieoczekiwanie przydarzył się przestój. Zhang wygrał trzy gemy z rzędu i doprowadził do 4:3. Niżej notowany tenisista uwierzył, że mecz nie jest jeszcze przegrany. Po najdłuższym gemie w spotkaniu ostatecznie Polak drugi raz stracił swój serwis i o losach starcia decydowała trzecia partia.

W niej tenisiści szli "łeb w łeb". Pewnie i wręcz błyskawicznie wygrywali gemy przy swoim serwisie. Nie oglądaliśmy spektakularnych i długich wymian. Kluczowy był serwis, który w tym spotkaniu dobrze funkcjonował zarówno u jednego, jak i drugiego tenisisty.

Dopiero tie-break wyłonił zwycięzcę tego spotkania. Hurkacz rozpoczął beznadziejnie. Przegrał dwa punkty przy własnym serwisie i było już 4:0 dla Chińczyka. Polak był jednak w stanie wrócić do gry. Doprowadził do wyniku 5:4. Wtedy... wygrał kolejną akcję, ale dla sędziego piłka wylądowała na aucie. Hurkacz nie mógł już skorzystać z challenge'u, a powtórki pokazały, że pani arbiter wyraźnie się pomyliła... Zamiast 5:5 było 6:4 i chwilę później to Zhang cieszył się ze zwycięstwa.

Chiński tenisista zrewanżował się za porażkę z 10 października. W drugiej rundzie zmierzy się z Asłanem Karacewem. Rosjanin nieoczekiwnaie pokonał wyżej notowanego Francesa Tiafoe.