Jesteśmy w mołdawskim piekle! – tak Mateusz Borek na antenie TVP Sport skomentował bramkę na 3:2 w Kiszyniowie zaraz po tym, gdy Vladislav Baboglo głową skierował piłkę do siatki i pokonał Wojciecha Szczęsnego. Teraz w rozmowie z TVPSPORT.PL reprezentant Mołdawii opowiada o wrażeniach z meczów przeciwko reprezentacji Polski. Analiza stałych fragmentów, nastawienie na mecze, słowa w szatni. Ocenia również Iona Nicolaescu, którzy przeciwko Polsce trafił trzykrotnie.
Kamil Rogólski, TVPSPORT.PL: – Kiedy Albania wygrała z Czechami, w Polsce przyjęto to jako szansę od losu. Spodziewałem się, że to wyzwoli w polskich piłkarzach dodatkową motywację, ale to wy dyktowaliście warunki w Warszawie od początku, aż do strzelonej bramki. Co sobie powiedzieliście na przedmeczowej odprawie?
Vladislav Baboglo (piłkarz reprezentacji Mołdawii):– Wyciągnęliśmy wnioski m.in. z poprzedniego meczu z Polską. Naszą bolączką były słabe wejścia w mecze i pamiętaliśmy jak wyglądało pierwsze dwadzieścia minut w Kiszyniowie, gdy Polacy nas zdominowali. Postanowiliśmy to zmienić. Rozmawialiśmy o tym między sobą przed wyjściem na murawę i na to uczulał nas trener. Mieliśmy od początku wyjść agresywnie, ostrym pressingiem, a nie czekać we własnym polu karnym.
– 25. minuta, strzelacie pierwszą bramkę. Dośrodkowanie z rzutu rożnego, a ty umiejętnie wbiegłeś w strefę, gdzie spadła piłka. Robert Podoliński – komentator Telewizji Polskiej pytał retorycznie, kto cię krył, bo wyglądało to tak, jakbyś był zostawiony praktycznie bez opieki. Jak ten stały fragment wyglądał z twojej perspektywy?
– Trenowaliśmy stałe fragmenty przed meczem. Doskonale wiedziałem, gdzie spadnie piłka. W sumie dobrze, że w nią nie trafiłem (śmiech), bo dzięki temu strzelił bramkę Nicolaescu – nasz lider.
– W Polsce często mówimy, że reprezentacja Polski ma ogromny problem przy stałych fragmentach. W wygranym przez was 3:2 meczu w Kiszyniowie strzeliłeś bramkę po dośrodkowaniu. Czy analizowaliście szczegółowo jak Polacy się ustawiają?
– Analizowaliśmy praktycznie wszystkie sytuacje w polu karnym po dośrodkowaniach w meczach reprezentacji Polski. Dokładnie wiedzieliśmy, kto przy kim ma stać. Duża rola w tym naszych trenerów, którzy w teorii nam wszystko rzeczowo przedstawili. Mieliśmy przygotowane różne opcje. Mam na myśli to, że gdyby dośrodkowanie było zepsute, ale bylibyśmy nadal w posiadaniu piłki, to również mieliśmy przeanalizowane drugie dośrodkowanie. Jednak to nie jest tak, że patrzymy na tę akcję przez pryzmat problemów reprezentacji Polski. Dla nas stałe fragmenty są bronią i staramy się wykonywać je jak najlepiej, bez względu na to z kim gramy.
– Początek drugiej połowy, Karol Świderski strzela bramkę na 1:1. Stałeś najbliżej niego w tej akcji i wyglądało to tak, jakby Świderski zwiódł cię zmianą kierunku.
– Świderski bardzo dobrze się zachował w tej akcji, bo szybko przyjął piłkę i uderzył. Miałem w tamtej akcji moment zawahania i nie dałem rady zablokować strzału.
– Polacy szli po drugą bramkę, ale wytrzymaliście.
– Byliśmy gotowi na scenariusz, według którego przechodzimy do głębokiej defensywy. Szło nam dobrze, ale też trzeba powiedzieć szczerze, że czasami mieliśmy szczęście. No i nasz bramkarz wykonał bardzo dobrą robotę, bo dopuściliśmy do strzałów z bliskiej odległości.
– Muszę zapytać o człowieka, który polskim kibicom będzie się śnił w koszmarach jeszcze długo. Ion Nicolaescu strzelił Polsce trzy bramki w dwóch meczach. Trenujesz z nim na zgrupowaniach. Jak go oceniasz pod względem umiejętności?
– Ion ma szereg zalet, ale wskazałbym dwie najważniejsze. Po pierwsze to jego siła fizyczna. Jest bardzo trudny do zatrzymania dla obrońców. Druga sprawa to jego instynkt do strzelania goli. Jest gąszcz w polu karnym, a on wie przed wszystkimi, gdzie się ustawić. Jest charakterny i zdeterminowany. Poza tym zwyczajnie lubię go jako człowieka.
– Mam duży szacunek do waszej reprezentacji, ale nie da się ukryć, że po losowaniu byliście odbierani tutaj jako dostarczyciel punktów. Później okazało się, że jesteście silnym graczem w tej grupie eliminacyjnej. Gdzie widzisz przyczyny, że jesteście w tak dobrej dyspozycji?
– Przede wszystkim chcę powiedzieć, że bez względu na układ tabeli, dla mnie osobiście, ale też dla nas wszystkich w Mołdawii Polska ma najsilniejszą drużynę w naszej grupie. Na pewno punktem przełomowym w naszej pracy było to, co wydarzyło się w drugiej połowie w Kiszyniowie. Strzelenie Polakom trzech goli i zwycięstwo sprawiły, że uwierzyliśmy w siebie. Atmosfera na zgrupowaniach jest kapitalna, komunikacja świetna. Zdecydowanie, pierwszy mecz z Polską był przełomem w myśl zasady, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zorientowaliśmy się, że nasze możliwości sięgają wyżej niż sądziliśmy.
– Nawiązałeś do meczu w Kiszyniowie, więc muszę zadać pytanie, które nurtuje mnie od czerwca. Co się stało u was w szatni w przerwie, że wyszliście na murawę i rzuciliście się na reprezentację Polski jak wściekłe psy?
– Nie mogę powiedzieć, że wtedy w naszej szatni wydarzyło się coś wielkiego, szczególnego. Powiedzieliśmy między sobą, że mamy 0:2 na tablicy, nie ma już czego bronić, więc teraz możemy wyjść na boisko, dać z siebie maksimum i pokazać co potrafimy. Graliśmy ostro pressingiem, bardzo dobrze wychodził nam odbiór piłki. Niewątpliwie pomogło nam takie nastawienie, Przy wyniku 0:2 presja wyniku jest już żadna. Mogło być tylko lepiej.
– Polski środkowy obrońca – Jan Bednarek powiedział po meczu w Kiszyniowie, że według niego reprezentacja Polski chciała zagrać mecz na stojąco. Jeszcze 45 minut i wakacje. Pewnie jakiś maniak fachowych analiz się oburzy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że tutaj jest klucz do wydarzeń z drugiej połowy. Wy wyszliście na murawę maksymalnie zmotywowani. Polacy wręcz przeciwnie.
– Braliśmy pod uwagę, że tak może być i Polacy w drugiej połowie nas zlekceważą, stracą koncentrację. Tak się stało i to była nasza szansa.
– Przed wami dwa ostatnie mecze w eliminacjach do EURO – z Albanią i Czechami. Trudne zadanie, ale de facto wciąż możecie awansować na Mistrzostwa Europy. Czy już między sobą o tym rozmawiacie?
– Nasze podejście do tych eliminacji się nie zmienia. Krok za krokiem, mecz za meczem. Teraz liczy się tylko odpowiednie przygotowanie do meczu z Albanią.
Vladislav Baboglo – urodzony w Mołdawii wychowanek Czornomorcia Odessa, były reprezentant Ukrainy U-21. Od 2023 roku reprezentant Mołdawii. W drużynie narodowej rozegrał pięć meczów. Na szczeblu klubowym piłkarz Karpat Lwów, które występują na drugim poziomie rozgrywek na Ukrainie.