| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Spotkanie Piasta Gliwice z Pogonią Szczecin zapowiadało się obiecująco, bo zespoły dobrze prezentowały się przed przerwą reprezentacyjną. Rzeczywistość jednak negatywnie zweryfikowała te oczekiwania. Kibice na trybunach nie obejrzeli bramek i nawet dogodnych okazji do ich zdobycia. Nie takiego powrotu Ekstraklasy się spodziewano.
Starcie w Gliwicach był pierwszym spotkaniem Ekstraklasy po powrocie z przerwy reprezentacyjnej. W pierwszej połowie widać było, że drużyny wypadły z rytmu meczowego. Najgroźniejszą sytuację stworzył Michał Chrapek, ale jego uderzenie głową pewnie obronił Valentin Cojocaru.
Pogoń miała problemy, żeby zagrozić bramce przeciwnika. Kamil Grosicki nie mógł znaleźć sposobu na Arkadiusza Pyrkę, a Fredrik Ulvestad nie wyglądał tak dobrze, jak w poprzednich potyczkach. Do szatni zespoły schodziły przy bezbramkowym remisie.
Przerwa nie wpłynęła na formę piłkarzy. Intensywność jeszcze bardziej spadła i na próżno było liczyć, że wydarzy się coś ciekawego. Największą atrakcją była ruletka Michała Chrapka, a po chwili Grzegorza Tomasiewicza. W obu przypadkach zaskoczony został Rafał Kurzawa, który przypomniał o słabej dyspozycji z początku sezonu.
Na emocje trzeba było poczekać do ostatniej minuty. Po akcji Damian Kądziora Pogoń uratował Cojocaru, który świetnie obronił strzał Michaela Ameyawa i uratował remis.