| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Górnik Zabrze bezlitosny dla mistrza Polski! Po dwóch gola Daisuke Yokoty zabrzanie wygrali 2:1 (2:0) w ramach 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Dla Rakowa Częstochowa to zły prognostyk przed zbliżającym się meczem Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona.
Raków mógł idealnie rozpocząć spotkanie – już w pierwszych minutach Ante Crnac, będąc tyłem do bramki, znakomicie podał z pierwszej piłki do Bartosza Nowaka. Ten wpadł w pole karne i oddał mocny strzał. Górą jednak okazał się Daniel Bielica, który poświęcił własną głowę, by obronić uderzenie.
Górnik uśpił czujność rywala i przeprowadził pierwszą ofensywną akcję w 10. minucie. Okazała się idealna. Wypożyczony z Częstochowy do Zabrza Szymon Czyż zobaczył niekrytego Yokotę. Japończyk rozpoczął taniec z piłką w polu karnym przeciwnika i zakończył go dwoma kopnięciami. Pierwsze zostało zablokowane, ale drugiego Vladan Kovacević oraz ustawiony na linii bramkowej Fran Tudor nie zdołali wybić i gospodarze objęli prowadzenie.
To nie był koniec kłopotów mistrza Polski. 12 minut później znów dał o sobie znać japoński pomocnik. Erik Janża popisał się asystą, na jakie liczyli fani Rakowa ze strony Sonny'ego Kittela (do tego jednak na razie daleko). Słoweniec przytomnie wyłożył piłkę do Yokoty na 15. metr, a ten znów pokazał, że dobrze ułożoną lewą nogę w drużynie z Zabrza ma nie tylko Lukas Podolski.
Częstochowianie mogli odpowiedzieć w 28. minucie po rzucie rożnym. Dośrodkowanie z narożnika najlepiej spożytkował Bogdan Racovitan, ale jego wolej został obroniony w świetny sposób przez Bielicę. To był dzień bramkarza miejscowych.
Trener Dawid Szwarga był wściekły na piłkarzy. Dowodem tego były dwie zmiany już w przerwie meczu – Milana Rundicia i Kamilę Pestkę zmienili Zoran Arsenić i Dawid Drachal. Dla kapitana Medalików był to pierwszy występ od 30 sierpnia.
Ważna okazała się jednak inna korekta. Mowa o Johnie Yeboahu. To dzięki jego pracy bramkę kontaktową zdobył w 82. minucie Crnac. Miał przy niej trochę szczęścia, ale najważniejsze, że wykorzystał stworzoną sytuację.
W końcówce Raków próbował wyrównać, ale brakowało 100-procentowych sytuacji. Najbliżej powodzenia znów był chorwacki napastnik w końcówce spotkania. Jego uderzenie głową pewnie obronił jednak Bielica, tym samym zapewniając zwycięstwo swojej drużynie.
Przed mistrzem Polski teraz spotkanie Ligi Europy z liderem portugalskiej ekstraklasy, Sportingiem Lizbona. Transmisja w czwartek, 26 października od 18 w TVP.