Wiktor Lipiecki odgrywa bardzo ważną rolę w życiu i karierze Jeremy'ego Sochana. Ojczym i menedżer naszego jedynaka w NBA w rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział, jak z nieco innej strony wygląda codzienność koszykarza. – Zdajemy sobie sprawę, że Jeremy jest osobą publiczną, natomiast staramy się być normalną rodziną. Mamy swoje zasady i wartości, którymi się kierujemy – przyznał.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Jakie nastroje panują w domu Jeremy'ego Sochana tuż przed rozpoczęciem sezonu NBA?
Wiktor Lipiecki, ojczym i menedżer Jeremiego Sochana: – Są pozytywne. Czujemy dużą ekscytację, ale też troszeczkę pozytywnego stresu, bo długo już Jeremy nie grał. Jesteśmy podekscytowani i nie możemy doczekać się pierwszego meczu.
– U Jeremy'ego widać dużą różnicę w zachowaniu w porównaniu z tym, co miało miejsce rok temu?
– Widzimy go na co dzień i trudno nam oceniać pewne rzeczy. Na pewno jest w zupełnie innym miejscu. W zeszłym roku o tej porze nie zagrał jeszcze żadnego meczu w NBA. Wszystko było dla niego nowe. Pojawiła się wielka ekscytacja, że tak przygoda się zaczyna. Teraz oczekiwania są inne. Z jednej strony jest to fajne, bo ma za sobą doświadczenie jednego sezonu. Z drugiej apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jest bardziej doświadczony, ale pojawiają się też większe oczekiwania. W zespole dokonano wielu zmian i to też wymaga adaptacji. Nadal nie możemy zapominać, że Jeremy ma dopiero 20 lat. Trzeba zrozumieć to, jak trudne czeka go zadanie. Teraz będzie grać dużo więcej na piłce i z tym wiąże się jeszcze większa odpowiedzialność. Jesteśmy zniecierpliwieni, aby ten sezon nareszcie się zaczął.
– W jego przypadku stres będzie mniejszy? Przed pierwszym sezonem było chyba trochę trudniej?
– Tak i nie. Jest bogatszy o doświadczenie pierwszego sezonu, ale wtedy wiele rzeczy było dla niego nieznanych. Teraz więcej rozumie i do tego dochodzi zmiana jego roli w zespole. Wszyscy muszą się na nowo odnaleźć. Jeremy z naszego punktu widzenia najbardziej, bo będzie grać jako rozgrywający i od niego będzie zależeć gra zespołu. Wiąże się za tym większa odpowiedzialność, a tak dotychczas nie było. Teraz będzie to robić na najwyższym poziomie.
– Widział pan u niego zniecierpliwienie i duży głód gry?
– Tak i to bardzo. Jeremy był głodny gry już parę tygodni po zakończeniu sezonu. Końcówkę musiał opuścić z powodu kontuzji, wcześniej się rozegrał i ten początek roku 2023 był bardzo udany. Potem uraz trochę pokrzyżował plany. Latem ciężko pracować i nie mógł grać w Lidze Letniej i reprezentacji Polski. Trenowanie trenowaniem, ale Jeremy lubi rywalizację. Mocno nie może doczekać się tego sezonu.
– W okresie rehabilitacji pojawiała się u niego frustracja, że nie mógł rywalizować przez tak długi czas?
– Frustracja pojawia się chyba u każdego sportowca, kiedy nie można robić tego, co się chce i ciało odmawia posłuszeństwa. Dla Jeremy'ego dużym wyzwaniem było to, jak długi był ten off-season. Pierwszy raz tak długo pauzował. Lato było bardzo trudne. Musiał wszystko zbilansować fizycznie oraz mentalnie, aby jak najlepiej przygotować się do tego sezonu. Była frustracja, ale też wielka determinacja, żeby dojść do optymalnej formie.
– Co z pana perspektywy, jako taty, a jednocześnie menedżera jest najtrudniejsze w takiej koszykarskiej codzienności z Jeremym?
– W trakcie sezonu Jeremy dobrze się czuje, bo mecze są bardzo często. Pojawia się zupełnie inna dynamika niż w Europie. Rozgrywa się spotkania średnio co dwa dni, czasami zdarza się, że codziennie. Do tego dochodzą podróże, zabiegi, treningi. Czasu na wszystko jest niewiele, ale Jeremy to lubi. Odpowiada mu taka struktura. Lubi rywalizację i dynamika. Sezon jest trudny, ale on podchodzi do tego w ramach wyzwania. Pierwszy okres pomiędzy sezonami był dużym doświadczeniem. Udało mu się na chwilę przyjechać do Polski, zebrał też wiele cennego doświadczenia.
– Można powiedzieć, że Jeremy lubi życie na walizkach? Przepakowanie rzeczy, wzięcie nowej torby i wyjazd na kolejny mecz.
– Tak. W trakcie sezonu widujemy się z nim często, ale na bardzo krótko. Cały czas jest w biegu, ale my to rozumiemy. Jeremy od dawna czeka na rozpoczęcie sezonu.
– Z każdym kolejnym meczem emocje są takie same, większe? Można to jakoś porównać, powiedzmy od momentu debiutu w NBA?
– To ciekawe pytanie. Już w zeszłym roku myśleliśmy sobie, że tych spotkań jest tak dużo i można do nich przywyknąć. Dla nas to dalej jest niesamowite doświadczenie. Za każdym razem czujemy mieszankę ekscytacji i stresu. Ja się bardziej ekscytuję, Aneta, mama Jeremy’ego bardziej stresuje. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, żeby oglądać jego kolejny występ.
– Czym najbardziej się denerwujecie? Możliwością odniesienia kontuzji, słabszym występem?
– Wszystkim po trochę. Na końcu najważniejsze jest dla nas jego zdrowie. Kontuzje są jednak częścią sportu, bo intensywność w NBA jest tak duża, że ciężko ich po prostu uniknąć. Niewielu zawodników rozgrywa cały sezon. Czasami się coś chce, ale pewne rzeczy mogą się wydarzyć. To najbardziej siedzi nam w głowie. Jeremy chce grać i rozwijać się z każdą kolejną minutą spędzoną na parkiecie. Dla niego to bardzo ważne. Mam nadzieję, że będzie zdrowy cały sezon i latem będzie mógł dołączyć do reprezentacji Polski, o ile oczywiście dostanie powołanie.
– Przyzwyczailiście się, że wy, jako najbliżsi Jeremiego, również jesteście na świeczniku?
– My, jako rodzina, aż tak się nie czujemy. Zdajemy sobie sprawę, że Jeremy jest osobą publiczną, natomiast staramy się być normalną rodziną. Mamy swoje zasady i wartości, którymi się kierujemy. Jedynym aspektem jest rozpoznawalność Jeremy’ego. Czasami ludzie do nas podchodzą, robią sobie zdjęcia i to jest bardzo fajne. Wiąże się to też z tym, że w pewnych momentach Jeremy’emu jest potrzebna ochrona.
– W San Antonio zdarzają się takie rzeczy "na mieście", żeby ochrona była Jeremy'emu potrzebna?
– Tutaj jest inna dynamika. W San Antonio ludzie są zafascynowani koszykówką i są wielkimi fanami Spurs. Zawodnicy są rozpoznawalni, ale też bardzo szanowani. Kibice szanują ich prywatność. Robią sobie zdjęcia, ale nie ma szaleństwa. Wiedzą, że koszykarze mają swoje życie i też normalnie funkcjonują: chodzą do sklepu, jadą do restauracji. Na co dzień ochrona nie jest potrzebna. Zdarza się tak w pojedynczych sytuacjach, na przykład, jak jedzie poza granice kraju. Obecność ochrony jest wtedy rekomendowana przez klub.
– Wspominał pan o waszych wartościach i zasadach. Jeremy na każdym kroku, między innymi w swoich mediach społecznościowych, pokazuje, że jest rozpoznawalnym koszykarzem, ale też normalnym człowiekiem.
– Mówiliśmy od początku, że Jeremy jest koszykarzem NBA, ale przede wszystkim młodym człowiekiem. To się nie zmieni. Zawsze mu powtarzaliśmy, że najpierw jest człowiekiem i trzeba wziąć na to poprawkę. Nadal chce normalnie funkcjonować, rozwijać się, ma swoje lepsze i gorsze dni. Wszystko jest normalne i naturalne. Staramy się funkcjonować tak każdego dnia.
– Jeremy jest 20-latkiem, ale też osobą, której głos znaczy coraz więcej. Widać to było między innymi w momencie, w którym zachęcał do pójścia na wybory.
– Tak, i tutaj widać pozytywną stronę tego, że jest osobą publiczną. To nadal są wartości, które z naszego punktu widzenia są naturalne. Kiedy Jeremy się w coś angażuje, to uważa, że jest to istotne. My od zawsze powtarzaliśmy mu, że wszyscy mają głos. To, gdzie teraz jest, zawdzięcza sobie. Był bardzo zdeterminowany, a my mu tylko pomagaliśmy i staraliśmy się słuchać tego, czego on chce. Tak samo robimy z młodszym synem. Jeremy stara się to powielać.
– W relacjach Jeremy'ego z młodszym bratem dużo miejsca zajmuje koszykówka?
– Koszykówka nie jest najważniejsza. Kiedy są razem, to starają się robić coś, co sprawia im przyjemność. Czasami chodzą porzucać, ale zazwyczaj grają w FIFĘ, czy oglądają filmy. Latem udało im się spędzić sporo czasu razem. Są to normalne relacje w rodzeństwie. Między nimi jest siedem lat różnicy, ale widzę, że dobrze się dogadują.
– Naturalność widać na każdym kroku w social mediach Jeremy'ego. We wtorek można było tam znaleźć Zenona Martyniuka i piosenkę "Przez twe oczy zielone". Jeremy raczej nie jest taką osobą, która kiedykolwiek odda komuś prowadzenie swoich kont.
– O tym rozmawialiśmy już dawno temu. Jeremy miał propozycję, aby jego media społecznościowe były przez kogoś prowadzone, jednak z tego nie skorzystał. Dla niego jest to zabawa. Czasami ludzie spojrzą na wszystko za bardzo poważnie. Pojawia się sporo negatywnych komentarzy i zupełnie niepotrzebnych. Jeremy jest bardzo autentyczny i przy tym świetnie się bawi. Przy okazji cały czas ma kontakt z fanami.
– Jak Jeremy podsumował, ocenił wakacyjny pobyt w Polsce?
– Był naprawdę świetny, szkoda tylko, że tak krótki. Niestety, pewne rzeczy były uregulowane jego kalendarzem i zobowiązaniami, jakie miał w klubie. Mógł przyjechać tylko na obóz NBA. Ludzie tego nie wiedzą, ale Jeremy chciał zostać dłużej, tylko po prostu nie mógł. Wyjazd był najdłuższy, jaki mógłby być. Pierwszy raz od trzech lat spotkał się z rodziną. Wrażenia były bardzo pozytywne. Mam nadzieję, że w przyszłym roku na wszystko będzie znacznie więcej czasu. Jeżeli będzie w pełni zdrowia, to chciałbym, aby zagrał w kwalifikacjach olimpijskich, a potem na igrzyskach.
– Jeżeli jesteśmy przy Polsce, to na koniec zapytam: Victor Wembanyama próbował już polskiej kuchni w waszym domu?
– Jeszcze nie było takiej okazji. Victor ma bardzo uregulowaną dietę. Nie był jeszcze u nas w domu. Mamy za to bardzo dobre relacje z jego rodziną. Mama Victora często rozmawia z Anetą. Na kolacji jednak jeszcze nie był.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.