Arkadiusz Milik mimo że często grywa w Juventusie, zawodzi w reprezentacji Polski. Głównym zarzutem kibiców i ekspertów do napastnika jest brak skuteczności. Pojawią się także głosy, że Milik ma po prostu pecha. – Proszę mi wierzyć, to żaden pech! On nie ma nic z tym wspólnego. Nie jest przypadkiem, że Milik dwa razy trafił prosto w bramkarza Mołdawii. On najzwyczajniej w świecie jest bez formy – powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL, Paweł Kryszałowicz, były napastnik biało-czerwonych.
Adrian Janiuk, TVPSPORT.PL: – Reprezentacja Polski ma problem z napastnikami?
Paweł Kryszałowicz (33-krotny reprezentant Polski): – Tak bym tego nie nazwał. Na pewno mieliśmy olbrzymi problem ze skutecznością w ostatnim meczu z Mołdawią.
– Arkadiusz Milik zawiódł w ostatnich dwóch meczach reprezentacji Polski, w których przyszło nam grać bez Roberta Lewandowskiego?
– Zawsze wierzyłem w Arka i nadal wierzę, bo ma świetne umiejętności, ale napastnik regularnie grający w kadrze nie może strzelać dla niej jednego gola na rok. To nie jest statystyka godna takiego zawodnika. Nie byłem jakimś bardzo bramkostrzelnym napastnikiem w reprezentacji, ale ostatnie lata Milika w drużynie narodowej są po prostu dziwnym zjawiskiem. Nie porównuję się do Arka, bo ja nigdy nie grałem w takich klubach jak on – w Ajaksie, Napoli, czy Juventusie. Rozmawiamy jednak o reprezentacji i wszyscy widzimy jak wygląda jego sytuacja. W kadrze mu nie idzie i czas postawić na kogoś innego.
– Strzelał pan gola w co trzecim meczu w kadrze. Jest to co najmniej przyzwoity wynik. Z kolei Milik w 72 występach zdobył 17 bramek. Patrząc na liczby, jest to bilans pomocnika, a nie napastnika.
– Nie byłem typowym snajperem i Arek też nim nie jest. Nie chodzi mi o to, żeby negować umiejętności Milika, bo gdyby ich nie miał, to nigdy nie trafiłby do wspomnianych wcześniej klubów. Reprezentacji od dawna jednak nie daje tyle, co dawał kiedyś. Wierzę jednak, że jeszcze będzie w stanie się odbudować i przyda się kadrze. Na razie konieczna jest przerwa od niej.
– Wskaże pan następcę Milika w reprezentacji?
– To nawet nie chodzi o to, że musi być jego następca. Uważam, że w tym momencie mamy trzech napastników, którzy powinni być w reprezentacji. Są to Robert Lewandowski, Karol Świderski, Adam Buksa i oni w zupełności wystarczą. Więcej napastników nie potrzeba, bo i tak najczęściej gramy jednym.
– Radosław Kałuży, który jest ekspertem portalu "Przegląd Sportowy Onet" był bardzo radykalny w swojej ocenie przydatności Milika w reprezentacji. Pański kolega z czasów gry w kadrze jest zdania, że obecny selekcjoner powinien zakończyć jego karierę w zespole narodowym.
– Nie jestem zwolennikiem aż tak daleko idących kroków. Uważam, że Arek powinien mieć przerwę od reprezentacji. Taka decyzja w porozumieniu piłkarza z selekcjonerem pomogłaby drużynie, jak i samemu zawodnikowi. Trudno jest odzyskać formę będąc na krótkim zgrupowaniu. Niech Milik skupi się na złapaniu odpowiedniej dyspozycji i pojawi się w przyszłym roku w biało-czerwonych barwach.
– Myśli pan, że taki scenariusz jest realny?
– Sztab szkoleniowy na czele z selekcjonerem Michałem Probierzem musi spojrzeć prawdzie w oczy, jeśli chodzi o sytuację Milika. Ciągnięcie kogoś ciągle za uszy mija się z celem. Myślę, że jemu też nie jest lekko, bo przecież widzi jak to wygląda. Jest inteligentnym facetem i sądzę, że przed samym sobą nie zakłamuje rzeczywistości.
– Głównym zarzutem do Milika jest brak skuteczności. Wydaje się, że w jego przypadku często rolę odgrywa pech.
– Proszę mi wierzyć, to żaden pech! On nie ma nic z tym wspólnego. Podobała mi się wypowiedź Wojciecha Szczęsnego po meczu z Albanią. Nasz bramkarz powiedział, że nie liczy już w przypadki na boisku. I przypadkiem nie było to, że Milik dwa razy trafił prosto w bramkarza Mołdawii. On najzwyczajniej w świecie jest bez formy. Gdyby w niej był to z zamkniętymi oczami pokonałby golkipera Mołdawii i żadna dobitka nie byłaby potrzebna. Jeśli z pięciu metrów oddajesz strzał i trafiasz w bramkarza to są dwa wytłumaczenia – albo jesteś bez formy, albo nie masz odpowiednich umiejętności. O to drugie Arka nie podejrzewam, dlatego odpowiedź jest prosta – jest daleki od dobrej dyspozycji. W ostatnim meczu, gdy jego Juventus mierzył się z Milanem nie było go widać na boisku, choć rozegrał prawie całe spotkanie.
– Co pan jako były napastnik poradziłby Milikowi?
– Niech chłopak odpocznie. Popatrzy z boku, może nabierze dystansu i się odbuduje. Mam na myśli reprezentację, bo w klubie jest cały czas potrzebny. Niech doszlifuje formę, bo ma wiele do poprawy. Na pewno pojawiłyby się słowa krytyki, że jak może zrezygnować z piłkarza Juventusu, ale fakty są takie, że w tej chwili on nie jest reprezentacji w ogóle przydatny. To żaden argument, że on gra w Juve. To nie oznacza, że z automatu musi mieć miejsce w kadrze. Świderski gra niby "tylko" w MLS, ale nigdy nie zawodzi. Kiedy jest na boisku zawsze zrobi coś pożytecznego. Jest bardzo cenny i wartościowy dla kadry. Obecnie o Arku nie można tego powiedzieć.
– Niektórzy chwalili Milika za przepuszczenie piłki w meczu z Mołdawią, po którym Świderski strzelił gola.
– Bądźmy poważni! Owszem było to ładne, efektowne i w tamtej chwili nawet efektywne, bo przyniosło nam korzyść w postaci gola, ale to zdecydowanie za mało. Chyba tylko za to można go pochwalić, bo przecież nie za to, że dwa razy trafił w bramkarza z kilku metrów…
– Z reguły selekcjonerzy powołują czterech napastników. Kto zatem powinien być tym czwartym do brydża?
– Są zdolni napastnicy, którzy mogliby zbierać doświadczenie przy starszych kolegach. Adrian Benedyczak radzi sobie z każdym kolejnym sezonem coraz lepiej w Parmie. Z kolei Szymon Włodarczyk miał bardzo udane wejście do Sturmu Graz. Z czwartym napastnikiem nie powinno być problemu, ale nie wiem, czy na pewno jest on konieczny, bo przecież i tak nie zagra przeciwko Czechom. Może ewentualnie z Łotwą dostałby kilka minut.
– Martwi nie tylko forma Milika, ale również dwóch innych uznanych polskich napastników...
– Bez dwóch zdań. Dla wielu kibiców Krzysztof Piątek jest głośniejszym nazwiskiem niż Świderski czy Buksa, ale w tym momencie kariery jest on za nimi. Piątek znajduje się na poważnym sportowym zakręcie. Nie poszło mu w Bundeslidze, a teraz kompletnie przepadł w Turcji. Powoli przyzwyczajamy się, że w reprezentacji już go oglądać nie będziemy. W ostatnich sezonach jego postawa była bardzo słaba. Miał swoje pięć minut na początku przygody we Włoszech i w pełni je wykorzystał. Pokazał się całemu światu, ale równie szybko zgasł.
– Problemy z regularną grą i przede wszystkim ze strzelaniem goli ma także Dawid Kownacki.
– Trudne wejście ma "Kownaś" w Werderze Brema. Dostał kilka szans od trenera, ale nie był w stanie ich wykorzystać. Oby nie okazało się, że Bundesliga to zbyt wysokie progi dla niego. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, bo Kownacki potrafi wnieść wiele dobrego w poczynania swoich drużyn.