Liga saudyjska pozyskała wielu znakomitych piłkarzy. Obecność gwiazd nie zawsze jednak przekłada się na frekwencję. Na ostatnim meczu ligowym Al-Ettifaq z Jordanem Hendersonem czy Georginio Wijnaldumem w składzie pojawiło się tylko… 696 widzów.
Mistrz świata na radarze klubu! Cash może mieć poważną konkurencję
Al-Ettifaq to jeden z saudyjskich klubów, który poczynił latem ogromne inwestycje. Oprócz Hendersona i Wijnalduma zatrudniono tam również Demaraia Graya, Moussę Dembele czy – a może i przede wszystkim – Stevena Gerrarda w charakterze trenera.
Popularność nazwisk nie idzie jednak w parze z zainteresowaniem fanów. W minionej kolejce Al-Ettifaq przegrało na wyjeździe z Al-Riyadh 0:1. To spotkanie z trybun stadionu obserwowało ledwie 696 widzów. Warto zaznaczyć, że pojemność obiektu w Rijadzie wynosi 15 tysięcy osób.
Nie po raz pierwszy Al-Ettifaq przyciągnęło mizerną grupę na swoje spotkanie. Miesiąc temu spotkaniu przeciwko Abha Club z Czesławem Michniewiczem na ławce trenerskiej i Grzegorzem Krychowiakiem w składzie przyglądało się niespełna 1000 (dokładnie 976) widzów. Ta granica została natomiast nieznacznie przekroczona w starciu z Al-Hazem (1024).
To jedyny gwiazdorski klub w lidze saudyjskiej, który nie budzi takich emocji wśród kibiców. Dla porównania, na żadnym spotkaniu Al-Nassr (Cristiano Ronaldo, Sadio Mane, Aymenic Laporte) i Al-Ahli (Riyad Mahrez, Edouard Mendy, Franck Kessie) frekwencja nie spadła poniżej pięciocyfrowej liczby. Co więcej, w obecnym sezonie polskiej PKO Ekstraklasy tylko raz na stadion przyszło mniej niż 2000 osób.
Przyczyn tej sytuacji należy upatrywać w postaci wyników drużyny Gerrarda. Al-Ettifaq w 10 spotkaniach zdobył 17 punktów, co daje mu dopiero siódme miejsce w tabeli. Drużyna jest krytykowana za zbyt defensywny styl.